[. MOSZYŃSKI: KULTURA LUDOWA SŁOWIAŃ
symbiozy człowieka i ptaka opisuje w r. 1927 S. Tanoyić z Macedonii. Żyje tam mianowicie jakiś gatunek niewielkich ptaków drapieżnych, zwany przez miejscową ludność z nad rzeki Wardaru rei o. Ptaki te są podobno do tego stopnia przyzwyczajone do łowów na współkę z pastuchami, że rozmyślnie zlatują nad pastwiska. Gdy który z pastuchów dojrzy nadlatującego drapieżcę, wtedy woła go okrzykiem lu-łu-lu-lu-u-u! lu-lu-...u!, powtarzając te dźwięki nieprzerwanie. Łowy polegają na przetrząsaniu krzewów przez chłopca, podczas gdy relo kr^ży w powietrzu, lecąc jego śladami. Drobne ptactwo, widząc nad sobą drapieżnika, nie śmie wylecieć z gęstwiny i zostaje tam pojmane rękoma lub zabite kijem. , Kończy się jednak na tern, że któryś z ukrytych ptaków opuszcza kryjówkę; wtedy relo spada nań z góry, chwyta i odlatuje.
Polowanie z oswojonym sokołem lub jastrzębiem było w czasach historycznych właściwe tylko wyższym klasom społecznym śród Słowian i rzadko gdzie przeniknęło do ludu. Dziś zresztą wymarło niemal doszczętnie. O ile wiem, tylko w Bośni ślady jego przetrwały doniedawna, co się zapewne tłumaczy specjalnemi stosunkami etnicz-nemi tego kraju, mianowicie silnym wpływem kulturalnym Osmanów, którzy oddawna z zamiłowaniem oddawali się sokolim łowom, podobnie jak im się z niezwykłą pasją oddają niektóre ludy środkowej Azji, a zwłaszcza Kirgizi.
42. Natomiast /psem posługują się powszechnie łowcy wiejscy we
wszystkich krajach słowiańskich. Przeważnie używają go do tropienia i ścigania zwierzyny, niekiedy także do wydobywania zwierząt, zamieszkujących nory etc. Ludowi wielkoruskiemu, drobnej szlachcie polskiej i zamożniejszym chłopom na Białorusi i Litwie, ludowi serbskiemu etc. pies często zastępuje naganiaczy, przyczem myśliwy ukrywa się gdzieś na przesmykach zwierzyny, a psa puszcza do lasu lub w pole, aby mu ją napędzał, goniąc bez przerwy z miejsca na miejsce. — Niewiadomo mi, czy i o ile jest rozpowszechnione śród ludu w południowej Rosji polowanie z chartami; w niektórych okolicach Rumunji jeszcze przed 40 laty chłopi trzymali te psy do pościgu za wilkami i inną zwierzyną. '
43. Jak już wspomnieliśmy, rozmaitość łowióckich narzędzi (broni i samołówek) oraz sposobów, używanych przez ludy słowiańskie, jest uderzająca. Niektóre narzędzia są przytem bardzo prymitywne. Do najprymitywniejszych należy kij i kamień.(Kdj jest jeszcze dziś bardzo często używany przez łowców; dawniej zaś niewątpliwie posługiwano się nim o wiele częściej. Opis dziecięcego polowania z kijami dał nam np. w r. 1878 A. Barthels w lwowskim „Łowcu". Na Polesiu, powiada on, dzieci tamtejszych chłopów zasiadają nieraz w oczerecie w miejscach, gdzie dzikie kaczki powracające z żeru zapadają na noc Jedyną ich bronią jest giętki pręt leszczynowy; machając nim ponad
głową i bijąc w chmurę zapadających kaczek, zabijają „kilkanaście w ciągu kilku minut". • Narzędziem działającem w podobny sposób, ale już rozwiniętem, jest hercegowińska granina, również do łowów na kaczki używana (fig. 15). " ........“
15. Granina do bicia dzikich kaczek. Hercegowina. Wg V. Ćurćića. Glasnik zem. muz. u Bośni i Hercegovini, t. 27, r. 1915, str. 100, fig. 90.
Jeszcze łatwiej jest bić witkami lub kijami ptactwo młode, nie umiejące latać. Na Mało- i Białorusi zajmują się tein przeważnie dzieci; ale na Wielkorusi (w Europie i w Azji) dorośli włościanie urządzają całe obławy albo też płoszą młode kaczki i gęsi ku zaroślom lub ku brzegom wód przy pomocy psów, poczem zabijają je kijami lub chwytają rękoma po kilkaset sztuk na jed-nem polowaniu. Podobnie i Bośniacy polują na młode kaczki, rzucając w nie z czółen krótkiemi pałkami-maczugami. (Porówn. tu jeszcze § 392 i d.).
44. Za pewnego rodzaju odmianę kija, wzgl. witki, można uważać-długiajŁaiiaj k i zakonczone
—wplecioną kulą, któremi na Rusi biją wilki ścigane konno. Podobnem narzędziem, zakończonem ołowiem, “biją też na Ukrainie dropie podczas gołoledzi i jesiennych deszczów, Z kijem czy też z biczem polują nietylko na ptactwo. Na Syberji, a dawniej zapewne i na Polesiu, podczas wiosennych powodzi bito kijami zające; zresztą i dziś jeszcze polscy włościanie polują na zające z młotem drewnianym, nasadzonym na długą rękojeść; także na borsuki chodzą niekiedy włościanie wielkoruscy i polscy tylko z kijem. Resztką zamierzchłej przeszłości zdaje się być zanotowana przez M. Fedorowskiego przed kilkudziesięciu laty wiadomość o starym, sześćdziesięcioletnim, wieśniaku z Kuklicz w puszczy łyskowskiej na zachodniej Białorusi, który na dziki polował z dębową „buławą". Gdy psy przytrzymały zgonione zwierzą, wtedy ów prawdziwie „przedhistoryczny" łowca uderzeniami maczugi po łbie ogłuszał je i zabijał. W ciągu jesieni 1893 roku upolować miał w ten sposób, według świadectwa wspomnianego autora, ośm dzików. Dodajmy, że z pałkami chodzą też lówcy wielkoruscy na, cenione przez nich dla futra, zwierzę owa-dożerne Myogale moschata (y^chuchol), zamieszkujące rzeki i jeziora w dorzeczu Wołgi i Donu. Jesienią, gdy wody pokryją się cienką skorupą lodu, myśliwi śledzą pływające pod lodem zwierzęta i ogłuszają je uderzeniem pałki po lodzie (porówn. § 84).
45. Godnym odpowiednikiem tyęłr-dowdw-iąpomocą kija i nia-|<.ezugi jest polowanie za pomocą j^ueaayeh^k a m i e nk O ile jednak Iggfeywsze do dziś dnia praktykowane bywa i pfzez-'dorosłych, o tyle
HK&MBTfeki. KnJiara Indowa Słowian es. I. 3