152 l. MOSZYŃSKI: KULTURA LUDOWA SŁOWIAN
jednak i które mianowicie nazwy miesięcy oraz, ewentualnie, skąd i w jakich kierunkach zostały rozniesione w owym późnym okresie (dzięki przedewszystkiem wpływom Kościoła!), o tern może rozstrzygać jedynie historyk lub filolog, mający wgląd do dawnych źródeł pisanych. Obowiązkiem etnografa jest tylko podkreślić wobec tamtych, że z bezwzględną niemal pewnością jakieś nazwy dla miesięcy Słowianie posiadali już przed okresem wędrówek, i że bez ważkich powodów niewolno jest w sposób zdecydowany przyjmować późnych pożyczek a odrzucać możliwość istnienia na takich lub innych obszarach mniej lub więcej jednakowej nomenklatury już w czasach sąsiedztwa wszystkich słowiańskich ludów.
114. W tym związku należałoby jeszcze koniecznie wyjaśnić, skąd pochodzi daleko idąca zbieżność, jaka łączy słowiańskie nazwy miesięczne ze staremi niemieckiemi. Mówiliśmy już o niemieckich odpowiednikach dla słowiańskiego listopada i siecznia; ta zgodność jednak jest mało zajmująca, i nie potrzebujemy tu przypuszczać jakichś wzajemnych zapożyczeń, aby ją zrozumieć; podobnież — gdy chodzi O nasz sierpień i niemiecki t. zw. 'miesiąc żniw’. Gotowiśmy się również zgodzić, że dawne lokalne niemieckie nazwy kwietnia:- 'miesiąc traw’, oraz maja: 'miesiąc kwiatów’ (które, mówiąc nawiasem, zawędrowały z Niemiec aż do Szwecji), powstały niezależnie od. podobnych słowiańskich; choć to już doprawdy zastanawia, jak zastanawia i niemiecka nazwa 'suszący miesiąc’ dla marca wobec słowiańskich, urobionych od sł. sucht 'suchy1 2 3 4 5 a oznaczających u Słoweńców, Serbo-chorwatów i na dawnej Rusi również 3. miesiąc. Podane u Miklo-sicha zestawienie: nmc. gwar. Hanffluchet ('10. m.’, dosłownie jakoby 'międlenie konopi5) i sł. pazdernikr. (iO. m.’), można zupełnie odrzucić, gdyż przyjęte przez tego autora tłumaczenie nazwy niemieckiej jest błędne. Natomiast prawie niepodobieństwem byłoby wmawiać w siebie odrębne od słowiańskiego pochodzenie takiego prowincjonalnego niemieckiego miana, jak 'miesiąc (owada) czerwca51 dla czerwca. Niestety, cytując prawie wszystkie ciekawe tu dla nas nazwy niemieckie za M. Nilssonem (1. c. str. 288), nie mogę stwierdzić, z jakich pochodzą prowincyj2. A bardzo wartoby to sprawdzić. Jeśli bowiem okaże się, że nazwy w rodzaju Lusemaend 'miesiąc (owada) czerwca5 były używane na tych obszarach, gdzie dawniej mieszkali Słowianie, lub w ich całkiem bliskiem sąsiedztwie, — szczególnie zaś jeśli powtarzały się tam całym zespołem 'suszący miesiąc5 (marzec), 'miesiąc traw5 (kwiecień), 'miesiąc kwiatów5 (maj) i 'mie-siąc czerwca’ (czerwiec) — natenczas byłoby całkiem pewne, że zostały przez Niemców zapożyczone od Słowian6.
115. Słownictwo ludowe słowiańskie do ostatnich czasów nie wyzbyło się twórczości w zakresie nomenklatury miesięcy. Świadczą o tern dziesiątki nazw, urobionych mniej lub więcej niedawno a rozmaitością swą żywo przypominających dawniejsze stosunki na terytoriach niemieckich. Przeważną ich większość utworzono od nazw chrześcijańskich świąt czy od imion znaczniejszych świętych, których dzień przypada w obrębie danego miesiąca. Są jednak także liczne terminy, nawiązujące po dawnemu do zmian, zachodzących w przyrodzie, lub do zajęć i t. p. człowieka. Pierwsze, do których należy taka np. bułg. mala-Bogorodica (9. miesiąc) albo słoweń. ivanj-śćak (6. m.) czy też poi. gromnicznik (2. m.), wkrs. V a sil je v me-śac (1. m.), są tu dla nas mało zajmujące. Jako przykłady dla drugich wymienię słoweń. kozoprsk (10. m.; w tym czasie odbywa się ruja kóz), młrs. kazybrid, kazydoroha (dosłownie 'psujący brody’, 'psujący drogi’, odnoszone do miesięcy, rozpoczynających lub kończących.zimę, t. j. do grudnia i lutego), wkrs. rośenik (5. m.7; rosa 'rosa’), groznik (7. m.; groza 'burza’), graznik (10. m.; graź 'błoto’). Wreszcie typ trzeci niech nam zilustrują: bułg. brane-kuku-ruz (10. m.), sejać (9. m.), młrs. koseń, sinokos (7. m.), wkrs. syńcTebnik (10. m.; svad’ba 'wesele’), słoweń. kręsnlk (6. m.; kres 'sobótkowe ognisko’). Najwięcej jest takich nazw, o ile mi wiadomo, u Słowian bałkańskich oraz w regjonie karpackim włącznie z przyległem terytorjum zachodniej Małorusi (w dorzeczu Dniestru i t. d.). W Polsce, wyjąwszy kresy karpackie z jednej a pomorskie z drugiej strony, brak ich zupełnie (a przynajmniej nie posiadam stąd o nich żadnej wiadomości, choć kwestjonarjusz 1930 r. obejmował m. i. nomenklaturę miesięcy). Na Białorusi są nader skąpe, gdyż tam nieomal niepodzielnie panują kalendarzowe nazwy polskiego i rosyjskiego pochodzenia. Wreszcie Wielkorus, o ile się dotychczas orjentuję, przedstawia się pod obchodzącym nas względem bodaj równie ubogo jak rdzenna Polska, a przynajmniej — w stosunku do zajmowanego przez nią obszaru — niewiele od tamtej lepiej.
116. Dopóty dopóki dany lud nie zdobędzie się na systematycznie uporządkowaną rachubę czasu w rodzaju naszej współczesnej lub do niej w zasadzie podobnej, miesiące, tak czy inaczej ponazywane,
Lusemaend, gdzie Luse- jest to, jak się przyjmuje, najprawdopodob
niej dzisiejsza niemiecka Schildlaus 'owad czerwiec5.
* O. Ebner, traktujący o nazwach alemańskich, ich nie wymienia; pracy K.
Weinholda „Die deutschen Monatsnamen" (Halle, 1869), na którą się powołuje Nils-
son, nie mam pod ręką.
Np. od Słowian połabskich, dla których, sądząc z poziomu ich religijno-po-litycznej organizacji, ustalone nazwy miesięcy musiały mieć duże znaczenie. — Oczywiście trzeba się też liczyć z ewentualnym kierunkiem pożyczki od Niemców do Słowian, ale ten wydaje mi się w danym wypadku dość mało prawdopodobny; przeciwko niemu przemawia bowiem ograniczony naogół zasiąg nazw, o które chodzi, w świecie germańskim a ich dawność i wielkie rozpowszechnienie w słowiańskim.
* Porówn. serb.-chorwacką nazwę z ub. wieku: rosnyak e5. m.’.