186 [. MOSZYŃSKI: KULTURA LUDOWA SM
Obok uroku częstą przyczyną chorób są różnorodne czary, dokonywane przez zadanie, założenie albo podłożenie, rzucenie, podlanie, puszczenie (czyli postrzelenie), wiązanie węzłów we zbożu, należącem do czarowanego i t. d.; zapoznamy się jednak z niemi na całkiem innem miejscu i wtedy też zobaczymy, że owe praktyki,choćby były same przez się zupełnie niewinne,miewają niekiedy całkiem dla nas niezwykły efekt: ciężkie cierpienia i śmierć; potęga wiary w ich szkodliwość jest bowiem tak wielka, że wystarcza, by wywołać zabójczy wstrząs nerwowy u ofiary, którą czary dotknęły (ob. rozdz. 8.). — Nietylko zresztą czary, ale i wszelkie wogóle niewłaściwe zachowanie się jednego człowieka względem drugiego może według mniemań chłopstwa wywołać charłactwo i chorobowe dolegliwości. Tak zgodnie z przesądem, szeroko rozpowszechnionym u Słowian północnych, przekroczenie przez dziecko, siedzące czy leżące na ziemi, powoduje jego niedorozwój fizyczny, wyrażający się w powstrzymaniu wzrostu. Jeszcze gorsze skutki ma mieć ten postępek według poglądów Słowian południowych, u których (np. u Serbów) sprowadzać ma najcięższe choroby.
139. Już wyżej, objaśniając, jak lud polski pojmuje urok, napomknęliśmy ze względów porównawczych o jakuckiej koncepcji, przyjmującej ścisły związek między chorobą a istotą demoniczną. Koncepcja to bardzo stara1 i niezmiernie pospolita u mieszkańców Eurazji oraz innych lądów; przyczem sprawcami chorób mogą być bądź demony, utożsamiające się z ostatniemi czy też z ich przyczynami (i wtedy mamy do czynienia z chorobami uosobionemi czyli — co na terytórjum słowiańskiem na jedno wychodzi — ze specjalnemi demonami chorób), bądź też istoty demoniczne, z natury swej do chorobotwórczych nie należące, lecz mające znacznie szerszy zakres działania.
Jak wielką rolę grało przypisywanie chorób demonom u sąsiadujących ze Słowianami Germanów, niech zaświadczą następujące — zdaniem mojem niewątpliwie zresztą nieco przesadne — słowa K. Sud-hoffa. Germanin — powiada ten autor — na wszystkie choroby, wyjąwszy pochodzące od całkiem jawnej przyczyny w rodzaju zranienia, upadku, zgniecenia lub innego obrażenia zewnętrznego, zapatrywał się jako na zjawiska nadprzyrodzone. Nadprzyrodzoną stronę choroby wyobrażał zaś sobie jako oddziaływanie złych demonów, które przytem mogło być bezpośrednie, t. zn. zachodziło z własnej woli tych istot, lub pośrednie, kiedy działały one na skutek poczynań czarowników lub innych ludzi. Demony owe rozmaicie zdradzają swą obecność; jedne pędzą żywot w postaci robaków, gnieżdżących się w palcach, w kościach, we włosach, u serca i t. d.; inne, jako tak zwana wielka choroba (Sucht), skrycie i zdradziecko pożerają człowieka; jeszcze inne, jako piekielny ogień czy gangrena (B r a n d), wysuszają wnętrze nieszczęśnika lub okaleczają jego członki; znowuż inne napadają go znagła, ukazując się w straszliwej postaci zwierzęcej i powodując ciężkie epidemje, albo też jako niesamowita „jazda“ (Ritten) chwytają go i trzęsą w gorączce, porywając ze sobą w dzikich fantastycznych majaczeniach etc. Zresztą i domowe duchy czy demony dopuszczają się błazeńskich a złośliwych figlów, zsyłając naprzykład śmieszną opuchliznę na twarzy i t p. — Ogromną rolę grają też demony w etjologji odwiecznych sąsiadów Germanów, Finów. Znaczna część pracy I. Manninena: Die damonistischen Krank-heiten im finnischen Yolksaberglauben (r. 1922, stronic 253), wyraźnie to stwierdza.
Ktokolwiek przeczyta też rozdział, poświęcony demonom chorób, w obszernem dziele D. Marinova „Narodna vera i religiozni narodni obićai" (str. 192—201), ten niewątpliwie odniesie wrażenie, że i u Bułgarów znaczenie tych demonów jest podobnie wielkie, jak u Germanów czy Finów. Fr. Kraus (r. 1890) ryzykuje nawet twierdzenie, że Bułgarzy z okolicy Kjustendilu wszystkie choroby wyobrażają sobie w postaci demonów, mających kształt rudowłosych kobiet, które ciągną od wsi do wsi, porażając strzałami ludzi i zwierzęta. Jakoż J. Za-chariev w monografji „Kjustendilsko Krajśće (r. 1918) powiada dosłownie, co następuje: „Przyczynę różnych chorób ludzi i bydła widzą wieśniacy w pewnych nadprzyrodzonych istotach, które chodzą po chatach w postaci kobiet z rozczochranemi włosami i bądź ranią strzałami, bądź też namaszczają smołą...“ (ob. jeszcze rozdz. 11., gdzie mowa o wiłach). U innych Słowian również występują podobne pojęcia; nigdzie jednak, o ile mi wiadomo, nie osiągają takiego wybujałego rozwoju, jak w Bułgarji; i zresztą na podstawie znanych mi źródeł, przedstawiających ludową medycynę bułgarską w sposób nie tak dyletancki, jak etnografowie Marinov oraz Krauss i antropogeo-graf Zachariey, muszę stwierdzić, iż świadectwa tych autorów są bezwarunkowo jednostronne oraz bardzo dalekie od uwzględnienia całokształtu wiejskich poglądów etiologicznych.
Sądząc z opisów Marinova, wieśniacy bułgarscy z reguły uosabialiby czy antropomorfizowali choroby wzgl. ich przyczyny. U Ser-bochorwatów, Słowian zachodnich i na Rusi podobny los spotkał głównie najgroźniejsze choroby epidemiczne, takie jak dżuma, cholera lub bliżej nieokreślony mór, zaraza etc. Na znacznych obszarach Słowiańszczyzny uosobioną została też febra, zaś o wiele, zdaje się, mniej pospolicie również ospa. Zgodnie zresztą ze znanym brakiem konsekwencji u ludu, w jednych i tych samych okolicach, czy nawet wsiach i chatach panują rozbieżne poglądy na dane choroby obok siebie, godząc się całkiem dobrze. Jeśli więc np. od pewnego
M. i. ob. B. Meissner, Babylonien u. Assyrien, t. 2, r. 1925, str. 293; A. Wie-•demann, Das alte Agypten, r. 1920, str. 420.