32
L. MOSZYŃSKI! KULTURA LUDOWA
ROZDZIAŁ 1. KOSMOGRAFJA I GEOGRAF JA
33
naprzód wschodzą czyli wchodzą albo wychodzą; następnie, wszedłszy, idą wyżej, chodzą górą, wreszcie spuszczają się i zachodzą. Niektóre, jak Plejady i Orjon, mogą kryć się na .pewną część roku; inne, należące do naokołobiegunowych, jako to Wóz, „kołem chodzą i nie kryją się". Są gwiazdy, co „mają krót-szą drogę“ do przejścia w ciągu nocy, a są też i takie, co mają dłuższą; tak np. Orjon „ma krótszą drogę" od Plejad i może je „dogonić". — Górowanie Plejad i Orjona obserwowane jest powszechnie; przyczem o gwieździe górującej mówi się, że „jest na tem miejscu, gdzie słońce w południe", „jak słońce w połowie dnia" lub też, najpospoliciej, że jest „na południu", „w południu", względnie, że „mija południe". Słyszymy więc (np. od zachodnich Małorusinów) takie zwroty: „Kosy (Pas Orjona) już przechodzą na południe" (to zn., że wkrótce nastąpi moment górnej kulminacji tych gwiazd), albo „(dziś) kosy ukazały się zrana na południu" (to zn., źe w owym dniu — a musiało to być, jak już wiemy, w samym końcu września — słońce wzeszło wkrótce po górowaniu Orjona) i t. p. Skutkiem podobnego sposobu określania górnej kulminacji gwiazd brak jest oczywiście analogicznych terminów dla Wozu (Niedźwiedzicy Wielkiej), on bowiem według ludu — zgodnie z prawdą — „na południe nigdy nie przechodzi" (to znaczy nigdy nie znajduje się w tej części południka, w której odbywa się górowanie słońca).
19. Inne położenia gwiazd poza ich przejściem przez południk są również w sposób przybliżony określane; umie też lud objaśniać względne oddalenie poszczególnych gwiazd od siebie; zwiaszcza ciekawe jest przy tem wszystkiem dzielenie nieba „na połowy" i wyróżnianie „środków". Tak naprzykład w pewnej wsi województwa krakowskiego chłop tamtejszy, charakteryzując mi bliżej pewien gwiazdozbiór (którego nie znałem pod miejscowrą nazwą), objaśnił, że gwiazdy te „o połowę przodziej idą przed babami" (Ł j. Plejadami), co miało znaczyć, że gdy Plejady „się pokazują" (t. j. wschodzą), tamte „już są w południu" (górują). — O ile się pragnie określić położenie jakiejś gwiazdy, znajdującej się w danej chwili dokładnie na północy (czy na południu) w jednakowej odległości od E i W, — mówi się o niej, iż jest „na samej północy (wzgl. południu) po środku
Z natury rzeczy bardzo nieścisłe są określenia pewnej odległości gwiazd od widnokręgu wkrótce po ich wzejściu oraz na krótko przed zachodem. Pomijając takie powiedzenia, jak że dana gwiazda „jest całkiem niziutko; wydaje się, jakby ją dostał ręką", zwrócimy uwagę na oddawanie obchodzącej nas odległości przez długość czy wysokość jakiego ogólnie znanego przedmiotu lub przez przeciętny wzrost człowieka. Ten jednak sposób — choć oczywiście i do gwiazd oraz planety Wenus stosowany; w przeciwnym razie nie mówilibyśmy tu o nim — znacznie częściej służy do oznaczania położenia słońca. II nas używa się w takich wypadkach wysokości człowieka (mówi się zwykle: „wysoko na chłopa", „wysoko na dwóch chłopów", „na pięciu chłopów" 1 i t. p.); na zachodniej Małorusi — m. i. długości kociuby (znam tylko w zastosowaniu do słońca); u Serbochorwatów — długości kopji oraz (częściej) ościenia2 (miara ostań = 1,5—2’m); u Bułgarów — również ościenia. Analogiczny sposób określania wysokości ciał niebieskich jest praktykowany m. i. np. przez tubylców Kaukazu.
Przed kulminacją gwiazd mówi się o nich, że „podeszły wysoko", „już podeszły w górę", „już zwracają się do po-łudnią* i t p.; zaś po kulminacji — że „tylko co zeszły z południa") „chylą się ku zachodowi" albo „spuszczają się", „niatio się spuszczają", względnie „już są na zachodzie" czy „nad zachodem". Dla Huculszczyzny podał jeden z etnografów określenia kilku położeń Orjona zapomocą terminów odsłonecz-nych i innych; mówi się więc tam nietylko o znajdowaniu się tego gwiazdozbioru w danej chwili „na południu" ale także (w innych chwilach) „na wielkim (lub małym) pod wieczorku" i „na obiedzie". O ile mi dotychczas wiadomo, jest to jednak, gdy chodzi o Polskę, informacja zupełnie wyjątkowa.
20. O gwiazdach niewidzialnych w ciągu pewnego okresu roku, to znaczy o Orjonie i Plejadach, wyraża się lud, że giną, znikają, kończą się, gasną, kryją się, a po upływie pewnego czasu znów pokazują się, powstają. Zimą chodzą one górą i wtedy miarkuje się według nich pory nocy. Pod koniec zimy coraz bardziej »§pieszą się na zachód" (to zn. zmrok zastaje je z każdym dniem niżej nad widnokręgiem). Włościanie (na Rusi) nie zdają sobie zresztą sprawy z regularności tego „śpieszenia się" gwiazd i jeśli skutkiem tych lub innych przyczyn odnoszą w danym roku złudne wrażenie, że naprzykład Plejady „bardzo się śpieszą" (kuraSka kvapyt svydko), to wróżą sobie z tego wczesną wiosnę; zniknięcie bowiem Plejad jest (zgodnie z prawdą: ob. § 17) oznaką wiosny.
Choć z tego, że Plejady i Orjon na wiosnę zupełnie przestają
Niekiedy podobne określenia służą do wyznaczania położenia gwiazdy w odniesieniu nietylko do widnokręgu. Tak np. ze wsi Sitaniec pod Zamościem w Lubelskiem otrzymaliśmy zajmującą wiadomość, że według miejscowej ludności wie-®*orem w grudniu kwoczka (t. j. Plejady) znajduje się na 5 chłopów od ziemi na tytaim wschodzie (= NE); o godz. 8 wieczorem — na 4 chłopów ku wschodowi od patrzącego, o północy nad jego głową, o 2. po półn. — na 2 chłopy ku za-^®dowi od głowy, zaś nad ranem o godz. 5 na 3 chłopy od ziemi na letnim za-(= NW).
&Y-1 * Porówn. co do przedmiotu, cz. I, str. 647, § 648 i str. 657, fig. 528, 11—12.
sfijfciriAiU: Kołtun Indowa Słowian, cz. II. 3