474 K. M0SZYŃ8KI: KULTURA LUDOWA SŁOWIAN
chwianie na apotropeicznych własnościach pewnych przedmiotów (cf. § 239 i n.), sądzą, że sama wzmianka o którymś z nich zdoła odstraszyć złe. Gdy więc zwije się przed nimi wicher, wołają co prędzej ku niemu: „Luk jam, luk meriśa!“ (t. zn. „Jem czosnek1; czosnkiem czuć!“). U Łużyczan i Polaków, u których czosnek jako apotro-paion cieszy się bądź co bądź nieco mniejszym wzięciem niż na Bałkanach i południowej Rusi, odstraszają wicher wołaniem: „Świńskie g____! Świńskie g____! (porówn. § 249)2.
.384. Od Łużyc aż do Uralu i Kaukazu, wzdłuż wszystkich ziem płn.-słowiańskich niezwykle rozpowszechniona jest tradycja o rzucaniu nożem lub (wyjątkowo) innym ostrym przedmiotem w wicher w celu obrony. Znajduje ona bardzo różnorodny wyraz: bądź nosi charakter ''klichd, niezasługujących na uwagę poważniejszego wieśniaka; bądź też jest przechowywana w opowiadaniach o konkretnych faktach, które jakoby miały miejsce w danej okolicy; bądź wreszcie uzewnętrznia się w wierzeniu, podzielanem przez wielu mieszkańców danej wsi. W opowieściach prawi nam lud zwykle, jak to chłop rzucił we wicher nożem, na skutek czego wiatr ustał, a jednocześnie ukazała się ludzka postać, poraniona i pokrwawiona; albo też rzucony nóż zginął i został dopiero po niejakim czasie w tych lub innych okolicznościach zwrócony właścicielowi przez człekokształtną istotę, naznaczoną blizną od zagojonej już rany; i t, p. Wierzenia, rozpowszechnione na całym wyżej /wspomnianym obszarze, głoszą, że od wichru (wiru) można czy też należy się bronić, ciskając weń nóż: wicher ustanie wtedy, a na rzuconym nożu ukaże się krew. Nieobce są te poglądy i południowym Słowianom, choć tam występują bezporównania rzadziej i przytem — o ile mi do tej chwili wiadomo — przeważnie czy też nawet wyłącznie na zachodzie. Wobec licznych analogij, łączących ludową kulturę Bałkańskiego półwyspu z kulturą Kaukazu, nie od rzeczy będzie nadmienić, że dla tubylców Kaukazu nie posiadam dotychczas ani jednego świadectwa, stwierdzającego podobne tradycje; na Kaukazie zdają się one istnieć tylko u osadników, przybyłych z właściwej Rosji. Poza terytorjum słowiańskiem znajdujemy je zresztą u zachodnich Finów, u wschodnich Niemców, u Włochów etc.
Czy chłopi słowiańscy faktycznie używają ostrej broni przeciwko wichrowi, rzucając ją w wir powietrzny, tego dziś w sposób bezwzględ-
. 1 Wyraz luk (bez ściślejszego określenia; może zresztą oznaczać zarówno czosnek jak i cebulę; tu jednak jest mowa o czosnku.
* Jest przytein rzeczą dość pouczającą, że na znacznych obszarach Polski, gdzie przestano już rozumieć cel tego okrzyku, powtarzając go mimo to wciąż jeszcze siłą tradycji przy pojawianiu się powietrznego wiru, wzięto go wreszcie za nazwę owego wiru. Stąd dalej powstało jeszcze inne, odosobnione zresztą, miano dla wichru: świńskie powietrze t. zn 'świński wiatr5, a z drugiej strony —co ciekawsze-— wynikła też ludowa interpretacja wichru jako kręcącej się szybko czarnej świni (znam ją dotychczas tylko, i wyłącznie z pewnej okolicy Poznańskiego).
nie pewny ustalić niepodobna; jednak posiadam ustną informację, która wyraźnie za tern przemawia. Nie byłoby w tern zresztą nic szczególnie dziwnego, tern bardziej skoro w krajach niezbyt oddalonych od Europy wspomniany sposób obrony do dziś się praktykuje. Więc np. tubylcy Maroka, gdy wieje silny wiatr, niosący chmury kurzu, wychodzą z mieszkania, uderzają nożem w powietrze i, wracając do domu, zanurzają broń aż po rękojeść w płonące ognisko ze słowami: „On ucieka, on oddala się..." Podobnież Afarowie, zamieszkujący Abisynję, zoczywszy słup pyłu, niesionego przez wir powietrzny, rzucają się nań, czy raczej na jadącego w nim — ich zdaniem — demona z dobytemi mieczami i, dźgając powietrze, zamierzają go przepędzić.
Także wierzenia Słowian (i zachodnich Finów), zalecające rzucanie w grożący człowiekowi wicher czegokolwiek, bodajby kamienia lub kija, jeśli się je w danej chwili ma pod ręką, nawiązują do odpowiednich praktyk, faktycznie wykonywanych przez ludy poza-europejskie.
Naogół widzimy u Słowian wyłącznie wrogie ustosunkowanie się do powietrznego wiru. Mniej więcej to samo obserwować-mo-.żna u innych ludów sąsiadujących ze Słowianami. Zjednywanie sobie groźnego zjawiska spotyka się tylko wyjątkowo. Tak Grecy nowożytni, dla których wicher (wir) jest „tańcem nereid", pochylają przed nim głowę do ziemi ze słowami: „Miód i mleko na waszej drodze" (miód i mleko faktycznie ofiarowuje ten lud nereidom).
385. Już w poprzednich ustępach mieliśmy parokrotnie możność dotknąć nader ważnego szczegółu z obchodzącego nas w tej chwili zespołu wierzeń: napomykaliśmy, iż wicher kryje w sobie według tradycyj ludów europejskich i in. jakoweś człekokształtne istoty czy też demony. Wiadomości podane niżej, a także uwzględnione na innych miejscach książki, dowiodą jasno, że 1) między wichrem-zjawiskiem atmosferycznem a całym szeregiem demonów istnieją najściślejsze związki, 2) niesposób jest przeprowadzić jakiejkolwiek granicy między wichrem, pojętym demonicznie, a niektóremi demonami oraz 3) z bezwzględną pewnością mito- i demonotwórcza wartość wichru była i jest ogromna.
Najmniej odbiegły od naturalnego zjawiska demoniczne wichry (młrs. vychor) wschodnio-ukraińskiego ludu, nie posiadające nawet własnej nazwy, któraby je od fizycznego wichru wyróżniała. „Z postaci — powiadają Ukraińcy z byłej gubernji woroneskiej w dorzeczu Donu — są (owe wichry) takież, jak i polne czarty (polovi bisy). Mieszkają w polu, ale nie przebywają w jednem miejscu, lecz przebiegają z jednego na drugie. Podobne są do polnych (czartów), ale nie mają brzucha: ich wnętrzności wprost zwieszają się (nazewnątrz)... Szczególnie wiele ich biega, gdy poczują, że się ma na deszcz:1 od
Ukazywanie się wirów powietrznych nieraz bywa po wsiach uważane za oznakę zbliżającej się niepogody wzgl. burzy. Gdy więc np. chłop polski z nad górnej Pilicy zobaczy wicher, zwany tam srala-bartkiem, woła: „Będzie burza, bo srala-bartek przejechał".