560 K. MOSZYŃSKI: KULTURA. LUDOWA. SŁOWIAN
puhacze przez wzgląd na ich niesamowity wygląd, niepokojące krzyki.! t, d. ■ Jest rzeczą ciekawą, iż nawet ludy myśliwskie, które przecież powinnyby być oswojone z dzikiem ptactwem, zdradzają najżywszy lęk, słysząc krzyki puhacza. Pallas świadczy, że gdy pewnego razu, zbłądziwszy w bagnistej puszczy na pograniczach Europy i Sy-berji wysłał dwóch Wogułów na poszukiwanie drogi, — wrócili po upływie przeszło godziny z niczem „pełni strachu z powodu puhacza, którego krzyk słyszeli w lesie“. Podobnie boją się wrzasków’ puhacza Mordwini, twierdząc, że to woła duch. Istotnie krzyki puhaczy należą do najbardziej niesamowitych (§ 344).
Ale nietylko dusze i demony przybierają kształty ptaków; biorą je na siebie także pewne bóstwa; względnie wszystkie te istoty poprostu identyfikują się z ptakami. Przecież nawet chrześcijańska religja uznaje Boga-Ducha Świętego w postaci gołębicy! Analogiczne wyobrażenia panowały oddawiendawna u wielu ludów, i zdanie I. Goldziehera, wypowiedziane odnośnie do religji muzułmańskiej, że „niezawsze ludowa wiara wyobrażała sobie w1 2 3 4 5 6 7 kształcie ptasim li tylko określone osobnicze dusze ludzkie; wydaje się, że już w okresie pogaństwa ujmowrano nadziemskie potęgi jako wycielone w postać ptaka", z pewnością posiada bardzo ogólną wrartość. Nie mogę tu rzecz prosta wchodzić w szczegóły, mogę natomiast zapewnić, że na podstawie wszystkiego dostępnego mi materjału doszedłem do stanowczego wniosku, iż t. zw. kult drzew7, co miał ongi tak wielką rolę grać m. i. w religji Słowian i innych ludów7 Europy, w bezwzględnie przeważającej części nie jest kultem drzew jako takich, lecz kultem, skierowanym pierwotnie do dusz, demonów7 i bóstw7 (§§ 423 i n.). Ponieważ bowiem dusze, demony i bóstwa nadzwyczaj często wyobrażano sobie bądź w postaci nieokreślonej, ale mogącej się przenosić, jak ptak, z miejsca na miejsce, bądź też poprostu w kształcie ptaka, — przeto drzewo, stałe mieszkanie ptaków *, stało się całkiem naturalnie przybytkiem dusz, demonów i bóstw7.
0 wypoczywaniu ptaków-dusz na drzewach była mowa już wyżej (ob. np. §§ 450, 452). Tu dodam tylko, że, powiedzmy, Czuwasze zabierają na wóz weselny pęk gałęzi czy też cały krzak dla dusz tych zmarłych, za których nikt nie odprawia zaduszek, lub którzy rozstali się z życiem niewiadomo gdzie. Czeremisi znów wtykają w świeża mogiłę kilka gałęzi brzóz; na nich to bowiem odpoczywać ma dusza nieboszczyka po powrocie z podróży, przedsiębranych w ciągu 7 dni po śmierci w celu żegnania się z krewnymi. Także demony i bóstwa wypoczywają na drzewach (§ 423).
Być może wskutek ogromnej żywotności i wielkiego rozpowszechnienia wierzeń w ptakokształtne dusze ludzkie w żadnej gromadzie zwierzęcej nie znajdujemy takiej ilości stworzeń czczonych przez słowiańskiego wieśniaka jak w państwie ptaków. Cały szereg tych skrzydlatych istot określa lud jako „boże" albo „święte", każe je szanować, zabrania krzywdzić czy zabijać i jeść ich mięso, w niektórych z nich widzi nosicieli szczęścia i raduje się, gdy zechcą uwić sobie gniazdo pod strzechą czy ponad szczytem dachu, gdyż to zabezpiecza chatę od piorunów, gradów, pożaru, czarów i wogóle klęsk; do ostatnich należą przedewszystkiem jaskółka i bocian, czczone ogromnie zarówno na znacznych obszarach Rusi, jak zwłaszcza u Słowian zachodnich oraz południowych (a także w wielkim stopniu np. u Turków bałkańskich i anatolijskich etc.). Do „bożych" czy „świętych" albo wogóle czczonych ptaków liczą poza tem Słowianie m. i. skowronki (na Rusi, w Polsce etc.), gołębie (głównie na Rusi), słowiki (na Białorusi, Polesiu etc.), kukułki (uchodzące za „święte" ptaki w części Serbochorwacji), żórawie (tytułowane „świętemi" w Chorwacji), łabędzie (na Wielkorusi i u tubylców północnej Azji; ob. niżej), orły (u Słowian bałkańskich) etc. Za ubicie, dręczenie lub niszczenie gniazd takich ptaków spotyka człowieka kara w postaci kalectwa (np. oniemienia, ogłuchnięcia i t. p.) lub innych nieszczęść.
454. Oczywiście jak u wszystkich bodaj ludów Europy i innych lądów, tak i u Słowian bynajmniej nietylko robaki, owady, płazy czy gady i ptaki zaliczane są do zwykłych widzialnych postaci, pod ja-kiemi ukazuje się, czy też raczej z jakiemi utożsamia się częstokroć dusza zmarłego człowieka. Do tejże kategorji stworzeń należą bardzo często również zwierzęta ssące. Tu i owdzie notowali etnografowie z ust słowiańskich wieśniaków opowiadania o duszach, co wychodziły z ust śpiącego lub umierającego w postaci np. myszy lub niektórych innych drobnych kręgowców. O ile chodziło przytem o człowieka uśpionego, to dusza, co go opuściła w oczach czuwających widzów, po niejakim czasie wraca doń zwykle, przenikając przez usta do wnętrza, a wtedy zbudzony opowiada, jakie miejsca odwiedzał we śnie; i okazuje się, że pokrywają się one z odwiedzanemi przez jego zwierzę-duszę. Dusze ludzi zmarłych występują w postaci najrozmaitszych ssaków: nietoperzy, myszy (— nawet na starych nieludowych obrazach, rozpowszechnionych w płn.-wschod-niej Europie, jedna ze świętych katolickich, uchodząca za opiekunkę zmarłych, bywa cała pokryta wyobrażeniami myszy —), zajęcy,
Symptomatyczny jest tu dla nas w pewnej mierze następujący ustęp 2. pieśni
Kalewali, przytoczony — w innym zresztą związku — we wspomnianej w § 464
rozprawie Sternberga. Gdy Wajnamojna (Vajnamójnen), trzebiąc puszcze, pozosta
wił brzozę, wtedy „spłynął orzeł z nieba, zleciał przez powietrze, aby ją ujrzeć, i za
pytał: „Dlaczegóż ty, stary Wajnamojno, pozostawiłeś tylko smukłą brzozę?" — Na to odrzekł Wajnamojna: „Pozostawiłem ją, aby ptaki na niej wypoczywały, aby orzeł na nią zlatywał, by święta kukułka śród jej gałęzi śpiewała*. I rzekł wtedy orzeł: „Mądre było twre postanowienie, zostawić brzozę świętą, aby ptaki miały
miejsce odpoczynku*. W nagrodę za ten roztropny czyn Wajnamojny królewski
ptak stwarza ogień i darowuje go staremu wróżowi-szamanowi.