596 K. MOSZYŃSKI: KULTURA LUDOWA SŁOWIAN
i ugrofińskich (porówn. np. co do ostatnich węgr. lelek 'duch, dusza’, ostj. lii i wogul. liii 'dusza’, zyrj. lol i wotj. lul 'dusza, duch; ży-<3ie% a z drugiej strony lap. lievl 'para’, fiń. loyly 'para wodna’, est. leil 'para, oddech; życie’). Zupełnie to samo powtarza się w wielu językach egzotycznych, nie wyłączając bardzo od nas odległych.
484. Jak więc u mnóstwa ludów, tak i u Słowian trzy są najważniejsze źródła, z których się rodzą i ustawicznie odnawiają pierwiastkowe (czyste, nierozkładalne) pojęcia o duszy. Pierwsze — to uczucie (§§ 480 sq.); drugie to bezpośrednie dane świadomości w połączeniu z refleksją (§ 482); trzecie — to czysta refleksja oparta na obserwacji (§ 483). Uczucie, nie uznając śmierci jako końca istnienia człowieka, t. zn. nie rozumiejąc zupełnie — boć nie do niego należy rozumienie — ostatecznej granicy, jaką zakreśla śmierć, wywołuje koncepcję duszy w zasadzie toż samej z człowiekiem; ten uczuciowy czynnik nie stracił wartości do dzisiaj i dla wielu jest ciągle jeszcze podstawą wiary w nieśmiertelność dusz. — Bezpośrednie dane świadomości powołują do życia koncepcję duszy w zasadzie zbliżoną do pojęcia, jakie dziś dla nas nierozerwalnie łączy się z wyrazami: jaźń, świadomość. — Wreszcie czysta refleksja stwarza koncepcję duszy, odpowiadającą współczesnemu i dawniejszemu pojęciu •„siły życiowej44 (vis vitalis).
Trzy pierwiastkowe koncepcje duszy: dusza-widmo w istocie rzeczy toż sama z „człowiekiem", dusza-jaźń, odpowiadająca mn. w. naszej „świadomości14, „jaźni44 czy „psychice", i dusza-oddech-życie toż sama z naszą „siłą życiową" wzgl. „życiem", od tysiącoleci mieszały i mieszają się ze sobą. Pierwsza z nich znajdowała bezpośrednie łatwe oparcie w takich zjawiskach, jak obraz osoby zmarłej, przechowywany w pamięci żywych, jak różnego rodzaju sny, halucynacje etc.; trzecia znajdowała je w oddechu (a także poniekąd we krwi, co tu pomijamy); druga podobnego bezpośredniego oparcia nie znajdowała. W człowieku, pogrążonym w marzeniach sennych czy ekstatycznych przeżyciach, może coprawda łatwo — jakeśmy już mówili — powstać przekonanie, że, gdy jego ciało leżało we śnie czy omdleniu, on sam wędrował, doznając różnych przygód, ale jakowegoś konkretnego ujęcia tej wędrującej poza ciałem duszy żadną miarą bezpośrednio nie uzyska; nie widzi jej bowiem, ani czuje od zewnątrz, lecz utożsamia się z nią w zupełności.
Dlatego to właśnie koncepcja duszy, odpowiadającej — jak ją określiliśmy — mniej więcej naszemu pojęciu psychiki czy jaźni, jest u ludów nieoświeconych szczególnie chwiejna, pospolicie nie nosi osobnej nazwy i stale czepia się koncepcyj innych jako oparcia. To znów powoduje charakterystyczny fakt: u różnych ludów badacze znaleźli przy gruntownem zgłębianiu ich wierzeń tylko dwa pojęcia duszy: duszę-widmo (kojarzącą się np. z cieniem; ob. wyżej) i duszę-oddech-życie. Trzeciego pojęcia .nie dostrzegli, było bowiem zmieszane z poprzedniemi. Tak jest i u Słowian. Coprawda u nich przeważnie i oddawna wszystkie trzy zasadnicze koncepcje uległy zmieszaniu i do wszystkich trzech stosuje się jedna i ta sama nazwa: duśa. Jednak wyraźne i bardzo liczne ślady osobnej i odrębnie nazywanej duszy-widma przetrwały do dnia dzisiejszego (ob. § 480). Mniej liczne, ale równie wyraziste są ślady wierzeń w duszę-oddech-życie. Podaliśmy już wyżej charakterystyczne określenie poleskie, według którego dusza „jest jak dymek, jak tchnienie"; mówiliśmy też o parze jako oczywistym dublecie duszy-oddechu-życia. Niewątpliwie takiem właśnie rozumieniem wyrazu dusza tłumaczy się pogląd starych włościan bułgarskich, iż podczas snu dusa nie opuszcza ciała, cz tylko senka (cień), gdyby bowiem dusza odeszła, toby człowiek umarł1. Resztki podobnych przekonań wegetują, zdaje się, tu i owdzie u Słowian północnych, aczkolwiek bardzo już zatarte. Tak i niejeden po-kucki Rusin nie ryzykuje twierdzenia, aby w czasie snu cała dusza porzucała ciało; dla niego uchodzi zeń wtedy tylko połowa, a druga połowa zostaje.
485. Powstanie i rozpowszechnienie się koncepcji duszy-oddechu miało swoje daleko idące konsekwencje. Więc naprzód — jako że oddech z natury rzeczy ściśle kojarzył się z powiewem czy wiatrem — z ostatnim została skojarzona i dusza. Dusze więc ludzi zmarłych przejawiają się jako wiatr i przebywają we wietrze, a dusze umierających uchodzą jako wiatr ze stygnącego ciała (§§ 393 sq.) -. Obok tego rodzaju wierzeń prastare pojęcie duszy-oddechu wywołało pewne charakterystyczne przejawy w rytuale ofiarnym. Skoro bowiem dusza jest jak oddech, tedy najodpowiedniejszym dla niej pokarmem stały się rzeczy do niej, t. j. do oddechu, podobne, a więc przedewszystkiem para i zapach, uchodzące z ofiary (często rozumiane jako dusza ofiary!). Raczono więc dusze zmarłych umyślnie parą i zapachem pieczonych ofiar, a tu i owdzie powzięto mnie-