690 l. MOSZYŃSKI: KULTURA LUDOWA AlAN
zawiskami. Gdy kto na Wielkorusi poszedł zdrów do lasu, a powraca stamtąd chory, znak to, że „przeszedł ślad" leśnego (cf. § 564 o wiłach).
Motyw, oddający w ręce leśnych duchów władzę nad dzikiemi zwierzętami, spowodował, że szczególnym kultem obdarzali je myśliwi oraz pasterze; pasterze oczywiście przez wzgląd na niebezpieczeństwo, grożące bydłu ze strony drapieżców. Wierzenia o obchodzących nas demonach, jako o panach nad zwierzyną, znam dotychczas z Serbo-chorwacji, Huculszczyzny i innych stron Małorusi, dalej z Białorusi łącznie z Polesiem, z Wielkorusi oraz z Kaukazu; pewne dość bliskie dla nich odpowiedniki znajdujemy z jednej strony w krajach germańskich, z drugiej np. w głębi płd.-zachodniej Azji. Huculi wyobrażają sobie swych leśnych demonów (lisovyky i lisovky) całkiem nakształt pasterzy; bydłem ich mają być jelenie, sarny i zające; ich psami — niedźwiedzie, wilki i rysie. Pasą one swe dzikie trzody zupełnie po ludzku (po huculsku), korzystając przytem z opuszczonych szałasów na halach. Także Poleszucy oraz Biało- i Wielkorusi przyznają leśnym demonom zupełną władzę nad zwierzyną. Gdy wielko-ruscy chłopi dostrzegą czasem wiewiórki, przenoszące się stadami z miejsca na miejsce, mówią wtedy o przepędzaniu ich przez demona. O ile pastuch wielkoruski żyje w zgodzie z „leszym", składając mu (jak myśliwy — dla szczęścia w łowach) dary, tedy demon strzeże bydła lub nawet, jeżeli pasterzowi zaginie jaka sztuka, odszukuje ją i odprowadza na miejsce. Na północy Wielkorusi pełno jest opowiadań, zamawiań i praktyk, należących do wspomnianego zespołu wierzeń. Gdzie indziej na Rusi pozostały pod władzą leśnych istot mitycznych przeważnie już tylko wilki, albo (—co jednak rzadziej ma miejsce—) wilki i niedźwiedzie. Demon leśny miesza się tu bardzo często najzupełniej ze św. Jerzym (podczas gdy w Polsce zastąpił go, jako rządcę wilków, św. Mikołaj; cf. § 469). Na Kaukazie istota, opiekująca się dzikiemi zwierzętami, cieszyła się dużą czcią zwłaszcza u myśliwych.. Niedawno A. Dirr poświęcił jej osobne studjum p. t. „Der Kaukasische Wild- und Jagdgott" (Anthro-pos, t. 20, r. 1925, str. 139—147); według niego owo bóstwo strzeże zwierzynę, pasie ją, a nawet doi; tu i owdzie prawią też mieszkańcy Kaukazu o piętnowaniu przez nie uszu dzikich zwierząt znamionami (t. j. gmerkami), o przyjmowaniu przez nie na się kształtów białego jelenia (§ 473) i t. d. Bynajmniej jednak niewszystkie ludy kaukaskie wyobrażają sobie owo bóstwo w postaci męskiej; pewne z nich znają tylko niewieścią władczynię zwierząt, rysując przytem niekiedy jej obraz wcale zajmująco. Więc naprzykład, gdybyśmy byli w stanie poddać się sugestji mieszkańców Mingrelji, moglibyśmy może, wędrując nocą przez lasy nad górnym Rionem, dostrzec na tle ciemnego wnętrza gaju piękną postać przechodzącej między drzewami bogini; krok jej byłby — jak mówią — lekki, włosy długie, a obnażone ciało „jaśniałoby bladem światłem". Ale naogół podobne „leśne królowe" należą na Kaukazie do zupełnych wyjątków; bóstwo męskie panuje tam niemal wszechwładnie, i, co dla nas szczególnie ważne, ma ono obok siebie — jak u części Słowian — chrześcijański odpowiednik w osobie św. Jerzego (porówn. § 473). Ciekawe, że i Nowogrecy z gór Parnasu również znają demona, co włada dzikiemi kozami i zającami, znacząc swój dobytek, podobnie jak bóstwa kaukaskie, zapomocą znamion, wycinanych na uszach. U południowych Słowian odpowiadają poniekąd tym istotom wiły, pomawiane o władanie jeleniami lub nawet o jeżdżenie na nich wierzchem; dokładniej jednak odpowiada im wspomniany już wyżej „wilczy pasterz" (vućji pastir), przewodzący nad wilkami, opiekujący się też, jak inni mityczni „pasterze", lisami, zającami i t. d. I u feerbochorwatów słyszymy przytem, jak u Wielkorusów, o przepędzaniu dzikich zwierząt z miejsca na miejsce przez wspomniane istoty; i u nich stoją one w bliskim związku z paste-rzami-ludźmi, otaczając ich pewną opieką; i u nich wreszcie miesza się je ze św. Jerzym; ale odnośne tradycje noszą raczej charakter opowiadań, niż głębszych wierzeń.
562. Wracając jeszcze na chwilę do „dzikich" czy „leśnych ludzi" (§ 560), musimy.podnieść, że na znacznych obszarach Słowiańszczyzny przechodzą oni całkiem niepostrzeżenie w inne demony, albo też z niemi się mieszają. I jeślibyśmy te inne demony chcieli włączyć do jednej grupy z „dzikimi" czy „leśnymi ludźmi", tedy geneza całej takiej grupy żadną miarą nie dałaby się wytłumaczyć li tylko przyby-łemi zdaleka wędrownemi tradycjami o człekokształtnych zwierzętach leśnych. Przedewszystkiem mam tu na myśli dającego się wyanali-zować z takiej grupy demona kobiecego w rodzaju naszych boginek1 (inaczej wieszczyć, mamun, siubiel i t. p., odmienić, djablic, małp) oraz małoruskich bogiń (bohyńa, maupa, osi-naucyeha, ćortovażinka i t. d.), których rysy rozpoznać można z jednej strony śród „dzikich" czy „leśnych kobiet" i tym podobnych istot Czechów, Słowaków oraz zachodnich Małorusinów, zaś z drugiej śród białoruskich łojm (ło j m a), czarcich (earcicha) oraz rusałek (jak już wiemy, bynajmniej nie identycznych z rusałkami ukraiń-skiemi), śród wielkoruskich czartówek (ćertovka) i ałbost (ałbasta, łobństa: § 558), śród turecko-tatarskich ałbost i t. p. (alb as ta, alb os ta etc.), śród różnie nazywanych kobiecych demonów Kaukazu... — Istoty owe (ob. też §§ 492 i 494) mieszają się w jednych okolicach z wodnicami, w innych z czartami jako demonami zła; czasem (np. w Polsce) noszą nawet cechy rodzanic; na całym mn. w. obszarze charakteryzuje je silniej czy słabiej podkreślony wstrętny wygląd oraz bardzo długie piersi; przeważnie też (aczkolwiek nie-wszędzie) przypisuje się im napastowanie ciężarnych i położnic, kradzież i odmianę niemowląt (tak u Słowian zachodnich, Małorusinów, u ludów tureckich* i tubylców Kaukazu (cf. §§ 503 i 520 sq.).
Ob. o nich obszernie §§ 492 i 494.
1 I to nietylko europejskich, lecz również azjatyckich; np. fergańscy, akmo-lińscy i seinireczyńscy Kirgizi w środkowo-zachodniej Azji wyobrażają sobie ałbostę (albosta) jako kobietę o wielkiej głowie i piersiach, sięgających do kolan, pastwiącą się nad kobietami ciężarnemi i położnicami.