829
ROZDZIAŁ 14, PLASTYKA
Mówiliśmy niezbyt dawno o pisankach, wróćmy więc jeszcze raz •do nich i weźmy dla przykładu kobietę wiejską, przystępującą do tzw. pisania jaj wielkanocnych a pochodzącą z okolic, gdzie owa gałąź zdobnictwa zachowała czysto ludowy i dawny charakter, — Przede wszystkim tradycja dyktuje jej, czy raczej automatycznie podsuwa, pewną (na ogół niewielką) ilość schematów rozczłonkowy wania powierzchni jajka (ob. fig. 122), Dokonawszy podziału, artystka rozmieszcza motywy (wzgl. ich odmiany), których ma w pamięci, powiedzmy, do 100 i z których każdy nosi zwykle osobną nazwę. Przy czym, zgodnie z wymaganiami tradycji i własnego estetycznego oraz technicznego doświadczenia, a poza tym zgodnie z chwilowym natchnieniem, kojarzy ze sobą takie lub inne. Tu właśnie, w tym momencie rozmieszczania i kombinowania tradycyjnych motywów w obrębie tradycyjnych ram artystka wiejska posiada pewną swobodę; toteż w okolicy, gdzie motywów zdobniczych jest bardzo wiele i gdzie prze-rozmaite ich łączenia, zmiany w subtelnych odcieniach kształtowania, w stosunkowej wielkości jednych zdobin względem drugich, w ich zabarwieniu oraz w rozczłonkowywaniu powierzchni jaja dają mnóstwo możliwych kombinacji, z rzadka tylko, o ile wiem, dają się znaleźć wśród obficiej zdobionych pisanek okazy mn. w. jednakowe. Jeżeli wnosić wolno z niedostatecznych zresztą jeszcze w tej mierze danych, zdolniejsze kobiety znajdują nawet w takich okolicach wyraźną przyjemność w tym, aby każda pisanka wychodząca z ich rąk była inna (chociaż prawie zawsze zachowuje ona charakterystyczny dla danej okolicy i danej wieśniaczki styl, polegający na trudno nieraz uchwytnym zespole drobnych cech z zakresu techniki, kompozycji, kształtowania i kojarzenia wątków, barw etc.); rozmyślne powtarzanie jednej i tej samej zawiłej kompozycji (np. na żądanie zbieracza) sprawia podobnym utalentowanym artystkom wyraźną udrękę.
Nawet tam, gdzie, jak w wypadku haftów wolutowo-falistych (£659), ilość motywów jest stosunkowo znacznie szczuplejsza, różno-barwność nie istnieje, a artyzm bynajmniej nie jest zbyt rozwinięty, — przez dążenie do ciągłego kalejdoskopowego odmieniania układu wątków osiąga się dość duże urozmaicenie. Dowodem — fig. 140, na której wyobrażono zaledwie cząstkę kolekcji wyszyć z naczolników (czółek) zebranych w jednej jedynej wsi lubelskiej. Na figurze tej przy tym umyślnie zostały zestawione najbliższe względem siebie odmiany. Jest ona więc nie tylko świadectwem urozmaicania haftów, lecz zarazem i stopnia najmniejszych różnic dzielących od siebie poszczególne warianty. Zaznaczyć jednakowoż trzeba, iż we wspomnianej kolekcji spotykały się też
zdobionej powierzchni, natomiast czółenko tkackie, snujące za sobą nieskończony wątek, albo igła, prowadząca za sobą nić, są o wiele ściślej związane z obiektem zdobionym.