1298 t. MOSZYŃSKI! KULTURA LUDÓW;
1298 t. MOSZYŃSKI! KULTURA LUDÓW;
Fig. 366. Gęśle symetryczne wo-tiackie (zapożyczone niegdyś od Wielkorusów). — MSFou t. 58, r. 1928, A. Yaisanen, s. 306 fig. 1.
obszarach — z drzewa spowitego korą lub nabitego obrączkami itp. Zresztą u części Słowian bałkańskich (w Syrmii, Sławonii), podobnie jak u Rumunów i Włochów oraz u niektórych ludów egzotycznych, spotykają się trąby z tykwy (fig. 335), a zaś u tychże Słowian bałkańskich (mianowicie u Dalmatów), u Czechów i Łużyczan — trąby z muszli czy raczej wprost muszle używane jako trąby (fig. 334). — Trąby z tykwy pełnią, o ile wiem, te same funkcje, co trąby drewniane lub sporządzone z kory; natomiast muszle bądź również służą za zwykłą trąbę (Dalmacja), bądź też są używane wyłącznie do trąbienia „przeciw burzy" (Czechy); to ostatnie należy do obowiązków młodzieży męskiej („żadna kobieta nie śmie nawet do rąk wziąć muszli"). Zwyczaj używania muszli do odpędzania burzy jest u Czechów pochodzenia obcego; na miejscu podobnego materiału oczywiście nie mają. Ten sam zwyczaj istnieje u południowych Niemców (np. w Kinzigtal w Badenii).
Rogi krów i wołów (fig. 332; cf. też fig. 330 i 331), tak dobrze znane w charakterze muzycznych narzędzi z Węgier, u Słowian występują głównie na węgierskim pograniczu, w Sławonii; poza tym dość pospolicie używa się ich jako instrumentów sygnałowych podczas odbywania nocnych straży po wsiach. Wyjątkowym zjawiskiem, znanym mi dotychczas, gdy chodzi o Słowian, tylko z części Bałkanów, jest rodzaj trąbki, sporządzonej z rogu koziego (ob. § 832 i fig. 333; cf. jednak też § 829).
Trąby z drzewa bywają najpospoliciej wyrabiane w ten sposób, że wyszukawszy odpowiednią strzałę1 młodego drzewka lub też gałąź czy korzeń wycina się z nich odpowiednio długi i gruby, zwężający się ku jednemu końcowi kawałek2, rozcina go wzdłuż bardzo starannie na dwie równe połowy i w każdej z nich wydłubuje od strony wewnętrznej głęboką rynnę. Po wykonaniu wyżłobień obie połowy składa się z powrotem w całość, uszczelnia miejsca styku i wszystko bądź obwiązuje gęsto, raż koło razu korą czy wysmołowanym powrózkiem, rozdartymi wzdłuż połówkami korzeni, wici wierzbowych itp., albo nabija się obrączki.
Jedna z odmianek tej najpospolitszej techniki wyrobu drewnianych trąb została przed ćwierćwieczem dokładnie i wzorowo opisana przez L. Miiiiera odnośnie do kaszubskiej bazuny. „Była to trudna i żmudna praca. Młodą olszynkę, z natury pozbawioną rozgałęzień (fig. 336 a), obłupiano z kory i następnie rozłupywano (wzdłuż na dwie połowy). Ponieważ na krawędziach rozłupanej powierzchni nie mogło być drzazg, ani też drewno nie mogło być zgniecione przez klin, więc posługiwano się długim cienkim klinem z twardego drzewa, który zabijano w sam środek olszynki (fig. 336b)3 4. Gdy rozłupywanie się powiodło, wtedy rysował chłop węglem na jednej z dwu wewnętrznych powierzchni brzegi (przyszłej) cewki i przyciskał mocno obie połówki do siebie, tak że rysy węgla odciskały się na powierzchni drugiej połówki. Teraz rozpoczynała się praca wycinania; naprzód (żłobiono) obie połówki cewki przy pomocy nożyka kieszonkowego oraz haczykowatego (fig.
Fig. 367. Rycina ruska z końca wieku XVII, wyobrażająca koncert na skrzypcach, (symetrycznych) gęślach, jakimś instrumencie dętym i bandurze (interpretacja A. Famincyna). A. Famincyn, Domra, r. 1891, s. 180 fig. 50.
336 f), a gdy to było gotowe, obłupiano5 stopniowo drzewko, dopóki nie pozostała tylko zupełnie cienka ścianka3 (fig. 336c i d).
Rozłupane powierzchnie musiały dokładnie pasować do siebie i dlatego obie połówki drewna ciągle utrzymywano w stanie wilgotnym, aby się nie kurczyły. Następnie wycinano i wito z żywej wierzby cienkie pierścienie, które — jeden za drugim — napychano na trąbę (fig. 336 e). — Po czym nadchodziła kolej na pomyślenie o ustniku. W tym celu musiało się wyszukać cienką sosenkę. Z natury pozbawiona rozgałęzień strzała drzewka mierzyła w przekroju ok. 5 cm. Nie obłupując kory, wycinano głęboki karb, jak pokazuje fig. 336 g, aż do rdzenia, różniącego się od pozostałego drewna nieco ciemniejszym zabarwieniem. Koniec strzały od strony pnia albo zaciskano w strużnicy, albo też był on przytrzymywany przez krzepkiego mężczyznę, a zaś drugi koniec, przeznaczony właśnie na ustnik, poczynano bacznie i ostrożnie skręcać dokoła własnej osi aż do chwili, gdy się spostrzegło, że rdzeń oddziela się na brzegu wcięcia. Kiedy się to stało, natenczas można już było skręcać mocniej i ściągnąć ustnik z rdzenia. Otwór musiał być zupełnie gładki. Jeśli były w nim włókna, na
Strzałą nazywa się prosty pieniek drzewa od korzeni aż do rosochów (rozgałęzień).
* Chętnie poszukuje się w tym celu jesionu, dalej klonu, jaworu; bierze się
Środek mógł być zgnieciony, gdyż go przy żłobieniu wnętrza usuwano (K. M).
Właściwie obrabiano (powierzchnię zewnętrzną drzewka)