WROŃSKIEGO ŻYCIE I 1’RACE. 8i
bami, które widywały codziennie Wrońskiego. Tu zeszli się raz jeszcze i przy tej sposobności powiedział Arson Wrońskiemu, że nie może sobie wytłumaczyć jego postępowania inaczej, jak chyba w ten sposób, że Wroński pragnie za pomocą skandalu zwrócić uwagę publiczną na dzieła swoje, zmierzające do dobra ludzkości i, co najdziwniejsza, zaproponował sam Wrońskiemu przeczytanie rękopisu swojej rozprawy przeciw niemu napisanej, z żądaniem uwag i poprawek. Lecz i w tern przekonaniu zachwiał się Arson. Podejrzywał potem swego mistrza, że należy do towarzystw tajnych o szatańskich dążeniach. Po tem podejrzeniu przeszedł do przypuszczenia, że sam jest narzędziem i ofiarą podobnego stowarzyszenia tajnego. Szlachetny bez wątpienia, lecz zarazem słaby i chwiejny charakter zatracił wiarę w samego siebie i cierpiał od przywidzeń własnych. Ostatecznie wyznaje, że nie wie, co ma myśleć o wszyst-kiem; prosi, aby go objaśniono, co znaczy tajemnicze postępowanie Wrońskiego, aby go uspokojono i wyleczono z choroby, jeżeli jest chory. Wątpi wszakże, czy znajdzie się ktoś, co znajdzie lekarstwo na podobną chorobę ; chyba jeden szatan zdobędzie się na to. Wroński ze swej strony wielokrotnie powtarzał w pismach swoich późniejszych, że Arson działał pod wpływem towarzystwa tajnego mistyków, będącego ucieleśnieniem zła na ziemi. Słowo tak wyrzeczone przez Ar sona, uważał za zwycięztwo dobra nad złem, prawdy nad fałszem.
Sprawa z Arsonem, mimo tego zakończenia, była w skutkach swych niepomyślną dla Wrońskiego. Pisma ówczesne wyzyskały ją na niekorzyść Wrońskiego u). Istotnie pozory świadczyły przeciwko niemu, wystawiały na szwank jego dobre imię. Była to kara dotkliwa, po tysiąckroć dotkliwsza od tej, jaką może stanowić nieuznanie wartości pracy naukowej. Czy była zasłużona? Winę Wrońskiego, sądzimy, stanowi to, iż dobrowolnie, czy też pod naciskiem, — wszystko to jedno — zawiązał osobliwą spółkę naukowo- wydawniczo - gospodarską, w której sam był kierownikiem, autorem, odkrywcą prawd naukowych i nauczycielem , gdy tymczasem na drugim wspólniku, mającym, wedle umowy, równe przywileje, ciążyło brzemię dostarczania funduszów na wszystko, a przysługiwało mu prawo pobierania lekcyj, z pozornym — bo inny być nie mógł — współudziałem w pracy twórczej. Kto, jak Wroński, był przeświadczony o nieskończonej wartości swoich odkryć filozoficznych i naukowych, mógł je oddać darmo; lecz nie wolno mu ich było kłaść na szalę z jakąkolwiek sumą pieniężną. Ta wina musiała wywrzeć swą zemstę, co się też stało istotnie 12). Poza tem musimy uznać czystość intencyj i uczciwość Wrońskiego, a pamięć jego od ciężkiego uwolnić zarzutu.
Wro&ski. /?