WROŃSKIEGO ŻYCIE I I’RACE. 5
swojem podwójnem, Józef Marya, zapomniał prawie; zapomnieli o niem i inni, tak że uważano wyraz »l!oene« nie za część nazwiska lecz za imię n). Nazwisko Wrońskiego przybrał podobno jeszcze Antoni Hoehne, po swojej nobilitacyi12).
Młody porucznik zaznaczył się chwalebnie na polu walki; świadczy o tern jego biografia i stwierdzają dane urzędowe. Podczas oblężenia Warszawy przez Prusaków, Wroński był przy bateryi na Czy-stem. „Baterye nasze, mówi raport urzędowy13), wzajemnie odesłały granaty i bomby a szczęśliwie i trafnie z lewego skrzydła rzucone, zapaliły Wolę. I lubo w tern niemal wszyscy oficerowie artyleryi z wielką usilnością ubiegali się dobrem celowaniem podpalić, wydarzyło się jednak poruczniko-wi Wrońskiemu, że umierzywszy dobrze, zapalił stodołę w Woli, skąd większy pożar coraz bardziej rozszerzał się. Za tę staranność Najwyższy Naczelnik udarował tegoż porucznika złotym zegarkiem z takimże łańcuszkiem “.
Była to chwila w życiu Wrońskiego jedna z najpiękniejszych i we wspomnieniu jego najtrwalsza. Z rozrzewnieniem wspominał o tern zbliżeniu się swojem do najwyższego wodza, obok którego miał niezadługo walczyć w pamiętnym dniu klęski Maciejowickiej. Oczywiście, wiek młodzieńczy i brak doświadczenia nie pozwoliły zająć młodemu porucznikowi wybitnego stanowiska w armii, to też milczą o nim rozmaite późniejsze świadectwa drukowane; lecz najbliżsi towarzysze broni z uznaniem wspominają o wysokich zaletach swego młodego zwierzchnika u). W bitwie Maciej owickiej dowodzi Wroński bateryą na prawem skrzydle, do niewoli miał być wzięty prawie przy boku Kościuszki*. Jenerał Tormasow zatrzymał go jako jeńca w obozie rosyjskim. Był świadkiem zdobycia i spalenia nieszczęśliwej Pragi, a po wejściu do Warszawy, uwolniony został na słowo honoru.
W roku 1795 znajdujemy Wrońskiego w szeregach armii rosyjskiej. Co go skłoniło do przyjęcia tej służby, nie wiemy; sam Wroński podaje fakt suchy, bez żadnych wyjaśnień. Dowiadujemy się tylko, że młody 17-letni oficer otrzymuje stopień majora; że zostaje przyłączony do sztabu i do świty Suworowa. Miał być codziennym niemal gościem feldmarszałka, który rozmawiał z nim chętnie o rzeczach wojskowych. Z ironią opowiada nam Wroński: „że był codziennym świadkiem honorów, jakie SuworoAvowi składały wszystkie prawie znakomitości Europy, a nawet” Polacy, a mianowicie książę Poniatowski, dwaj bracia Grabowscy i inni; że mógł poznać, czem jest wielkość ludzka i już wtedy zgłębić całą jej próżność.u
O pobycie dwuletnim w armii rosyjskiej niewiele nad to już wiemy. Pojechał Wroński do stolicy Rosyi i tu powziął myśl wstąpienia do