665
Epilog. Ósma i dziewiąta faza. Badania jakościowe (w) przełomowej przyszłości
White 2004), wyznaczać granicę tego kontestowanego terytorium. Może być też tak, jak utrzymuje Alasuutari (2004), że w tej epoce naszej historii ma miejsce niezwykła kompresja czasu i faz rozwojowych. Z naszej perspektywy, jako redaktorów tego tomu, coraz bardziej widoczne staje się to, że rozwój metod badań przebiega gwałtowniej niż kiedyś. Towarzyszą mu liczne interwencje, improwizacje i inne formy brikolażu, które z jednej strony są coraz bardziej wyrafinowane, z drugiej zaś coraz bardziej przystosowujące się i przystosowywane do nowych warunków. Jest również oczywiste, że wiele „faz” - konstytuowanych przez rzeczywistych praktyków zmagających się z prawdziwymi problemami, w prawdziwych obszarach, podejmujących prawdziwe praktyki materialne - będzie miało miejsce w tym samym czasie. Współcześni praktycy, naukowcy i badacze, którzy poszukują nowych przestrzeni badań - lub są przez nie znajdowani - są jednocześnie rozrzuceni pomiędzy dziewięcioma fazami rozwoju. Wcale nie jesteśmy tym zmartwieni. Wręcz przeciwnie - wierzymy, że stanowi to o większej sile badań jakościowych, zarówno jako pola, jak i dyscypliny, oznacza bowiem, że praktycy chcą żyć pośród wielu form praktyki, wielu paradygmatów, nie domagając się bezwzględnej zgodności i ortodoksji.
“"W"KOiejIICJ'laZlC UUliajUZiCiny iaAz.o wie.iv iuz.mv. nu uaon1;t'1vviJl
bujemy przybliżyć kilka zmian, przemieszczeń i metamorfoz, które zauważamy i na
które zwracali uwagę - na naszą prośbę - autorzy tego tomu.
Mimo że metodologiczne spory będą się nadal toczyły pomiędzy wieloma metodo-gicznymi wspólnotami i w ich obrębie - w biznesie, marketingu, pielęgniarstwie, ychologii, badaniach komunikacji, studiach kulturowych, studiach edukacyjnych, cjologii, antropologii, medycynie klinicznej, epidemiologii i wielu innych - wyrafi-owanie metodologiczne badań jakościowych będzie coraz większe. Czasy, w których wykładowcy prowadzący zajęcia z metod badań jakościowych musieli długo szukać ;kstów, już się skończyły. Wielokrotnie wzbogacona, kosmopolityczna, transnarodo-a i zorientowana praktycznie literatura przedmiotu - a także wewnętrzna krytyka tej teratury - stała się dostępna wraz z całym bogactwem paradygmatycznych argumen-Lw, praktyk interpretacyjnych, wyborów analitycznych o z zagadnień związanych zarządzaniem danymi i zastosowaniem badań w praktyce społecznej. Problem dla ch wykładowców stanowi teraz już nie znajdowanie odpowiednich tekstów dooma-‘ania na zajęciach, lecz wybieranie spośród ich bogactwa, tak by nie sprawiać zbyt trawaganckiego wrażenia1.
L 1 Ivan Brady (2004) zwraca na to uwagę w artykule zatytułowanym In defence of the sensual, robią to Li Hartnett i Engels w rozdziale 41 tego tomu. „Nieskończona” natura etnografii rodzi się nie tyle z pro-pemu „niepoznawalności” (choć ten też istnieje), ile z niezwykle istotnego problemu nadmiaru poznania Ey raczej „poznań”) i niespełnienia wynikającego z konieczności wyboru pomiędzy nimi. Mimo wszystko la badaczy gorsza jest sytuacja, kiedy ktoś lub jakaś instytucja dokonuje wyboru za nich i zmusza do jego Itspektowania. Zob. Brady (2004, s. 632).