III lwi. 1932-193®
— i narracyjne, i tematyczne — powieści biograficznej, czyli «e rpnij można rozpatrywać na planie historii tego gatunku, tuk niedawno prza^i powstałego. Bardziej jednak warto zwrócić uwagę na te włakiwota fec. (owego cyklu, które — wbrew jego literackiej ascczic — czynił miary dzieło literackie.
Opowieści biograficzne przynoszą nową wersje językowo-Hy&Byauj * tuozerii Berenta, wirtuozerii, na którą składa się bogactwo kontanaryt metaforyki, niezwykła elastyczność i. by tak rzec, wymownołć ftfcj szczególna dbałość o walory rytmiczno-eufoniczne. wyszukana wyraJas* leksykalna. To co określić można jako barokowość stylu Berenta (aąfc cecha z prozą Kadcna, będącego po trosze jego uczniem), zostało lu donn
— na rzecz wyrafinowanej stylizacji nawiązującej do języka czasów Obraną i pseudoklasycyzmu, stylizacji, a niekiedy wręcz, inkrustacji wyuuhąą cytatami z pism tamtej epoki. Ale ów glos historii jest tu, dzięki odparósfcj selekcji, w pełni podporządkowany głosowi pisarza, podobnie jak — np* dziony z dziel historyków — obraz owych czasów podporządkowany ja gniewnemu, cierpkiemu i wcredycz.ncmu temperamentowi Berenta i cołin właściwemu dlań surowemu systemowi norm etycznych, stanowiąc ona przedmiot, równic dla pisarza typowej, pasji monilistycznej. To tnidnego i wytwornego kunsztu / poczuciem posłannictwa postawy sns> -cyzelaiora z postawą nauczyciela narodu (nic bez pewnej przymieszki wrosr postnietzsebeańskiej grandezzy) — to jedna z cech najbardziej ctuntaoyn nyth późnej twórczości Berenta, tego Norwida powieści historycznej XX *vh
Kruczkowski pisał Kordiana i chama w okresie narastania Lewito* społecznych i w przededniu strajków i rozruchów chłopskich. Także i Im odnosił swoje opowieści biograficzne — w szerszym jeszcze zakresie -1 współczesności. A to zarówno wytykając wiecznie aktualne wady arów jak. przede wszystkim, wy tyczając drogi oporu i ratowania kultury—na błskt przeczuwaną przez siebie, przyszłość. Był bowiem Berent — nie wirjonmta ani rozdzieranym przez drwiącą rozpacz — lecz spokojnym, inefrja upartym katastrofistą. Od lat bacznie śledził kryzys znchodmoęuropejóięr świata; teraz nu czas dostrzegł zapowiedź grożącego mu — a z nim i hdaą się swą mocarstwowością Polsce — kataklizmu. Pamiętnikane wrpmm jego słowa dotyczące c/jaów. w których pisał swoje opowieści bńjpi&K -Może tak samo dogasały stare cywilizacje śródziemnomorskie', i sk« wyjaśniające genezę tego cyklu:
»ie4/aeŁ dlacrtp (...) Mtgnąkm do epoki legiooftw. Zeliy ipołccNAiraa «*■ pcAj<a(.pk w chwili tragicznej ralowoć ma dutirn duchowi: swego narodu. Bo hUc rtrata o* J(« łgasi lali/ywr bltiki i na proch «ir/e io, na czym oni budują ułudną poicgc Polili
tyto nu zapewne tradycja Popiołów, I idugiej zaś strony: I-
hka Mon Rumieńców Wolności |lfJ7» i Uników 119)8). dwóch powie-c Ohdijących się w rozległą panom-m tofcaszkowsko-napolcońskicj epoki ;tfjlxh walk wyzwoleńczych. nazwano ja jKUiicm Derenia". Blizszu jednak
.--iw Ewy, z ich techniki) Nymultuncis | non) i uudił kontrapunktowania teks*
• ofcueraymi mottumi, wy*
Zumicany dla lat trzydziestych. a re- A m
ptzrnlowany tu na dwa odmienne spo- A*
Itmzurze faktu najmniej stosunkowo anciył się w dylogii Kudlińskiego. Alt i • niej głównymi bohaterami są
rin przez Kruczkowskiego i Berenta. nM powieki hitforyernej ku swoistej sŁ lp
I IM^cni wodzowie miodu, a jedyny - y r-—.■^ ms I «pk .prywatny" prezentuje postać cc-I Ino poitawKNM wyrazistych cech in-
I Jwidualnych „szarego żołnierzu" tych lal. odpowiednik szarego człowieka I poty o tematyce współczesnej.
trmijoaśzm Kruczkowskiego hardziej nii oa rewaloryzacji polegał na Jmkryzacji. U Kudlińskiego — pudoboie jak u Berenta — proporcje były toporno odmienne. Spośród trzech — z wielką atencją traktowanych
- preugonistów swojego cyklu: Kościuszki, księcia Józefa i księcia Adama [ fcKfo Caartotyskiego. zwrócił on szczególna uwagę na postać tego ostut-I >tp» i ea rolę. jaką odegrał on jako reprezentant — zignorowanej przez I tradycje narodową — idei odzyskania państwa w oparciu o Rosje. Głównym [ apccKSi fabularnym i ideowym Uroków jest przeciwstawienie dwóch |j jnywódoów: Poniatowskiego i Czartoryskiego, dwóch dróg. którymi dalyti [ m i> jednego celu. a tak/c — dwóch cesarzy. / którymi wiązali swoje
nadzieje: Napoleona r Alckaandra. Kudliński me pozostawia wątpliwości co do > ktoHoeyo prrez siebie wyboru, ale kua/likf len przedstawia w sposób jak ujltluy od czarno-białych schematów I szlachetne złudzenia Czartoryskiego
- kuty. jak wudomo. juz niebawem miał je odrzucić — traktuje z cala
< m^ra-rtir" • W