60 / Laboratoria zmysłów
marzenia, opanowane były ciągłą manią mchu, neurozą koczownictwa. szukały wciąż nowych pastwisk, pozostając niewolnikami swoich trzód, które zmuszały ich do wędrówek po wszystkich zakątkach ckumene. Ponure przeznaczenie fizjologiczne fermentowało we krwi wieśniaka, „czarna żółć masy ludzkiej" bowiem* ..kiedy się buntuje, nie potrafi posłużyć się własnymi siłami, aby zaprowadzić tyranię, miota się tylko w szale, to znaczy nie kierując się żadną zasadą”.
Niemcv bardziej niż inne narody doświadczyły owych „szałów”, sądził Maiolino Bisaccioni. kronikarz europejskiej rewolucji między XVI a XVII wiekiem. To był „grzeszny humor”, zakażający wieśniaków wirusem „pogardy za to, że bytowali w lesie, w trudach życia wiejskiego [...] niegodni przebywania w granicach murów miejskich9*. Jednostki nieracjonalne, zdominowane przez zmysły, bezradne wobec wylewającej się czarnej żółci.
„Ciało ludzkości również produkuje czarną żółć i za każdym razem, kiedy ta ostatnia się burzy, rodzi wściekłość, ponieważ nie sięgając tam. gdzie mieści się rozum, kieruje się jedynie zmysłami, prawdziwym tyranem naszej woli. jeśli pozbawi się je hamulców, laką czarną żółcią masy rodzaju ludzkiego jest wieśniak, obojętny w swojej niewiedzy na sprawy tego świata i nieznający tolerancji. Jako mieszkaniec wsi, bardziej niż mieszczanin, jest on rodzajem człowieka bliskiego światu zwierzęcemu”61.
Pijący mleko, jedzący surowe mięso, pożerający sery, wysysający krew zwierząt zabitych w trakcie polowań lub wrogów zabitych w bitwie (morę scilico)62 barbarzyńcy odnajdywali własną tożsamość w mleku, czy to kobyły, czy oślicy, wielbłądzim, owczym lub kozim. Stanowiło to bowiem pożywienie ludów pozbawionych korzeni, wędrujących koczowników, zbójców, dzikich plemion, których zajęciem było pasterstwo, najazdy, nagłe ataki. Łaknęły one nowych terenów, pragnęły chimerycznych dali, wyróżniały się okrucieństwem podobnie jak hordy Scytów, którzy oślepiwszy swoich pojmanych wrogów i uczyniwszy z nich niewolników, zmuszali ich do dojenia swoich niezliczonych trzód.
Ludzie ci, bez dachu nad głową, mieszkali — opowiadają Herodot i Hipokrates — w wozach, zatopieni w scythica solUudo63, w pustce wielkich stepowych przestrzeni, mieli ciała miękkie i oziębłe, pełne
lepkich płynów, będących skutkiem bezczynności i lenistwa, „propter desidiam perpetuam”6*, nie chodzili nigdy o własnych siłach, chociaż wciąż byli w ruchu, przemieszczali się na wozach lub konno. Cierpieli na mollilies acfrigidilas65, ponieważ „masculi eonun antequam potentes fiant equos conscendere, atque in illis vehi, plurium tempo-ris desident in curribus, raroque prodeunt ut inambulent, propter exilia ac perpetuas circulationes”'*. Mollities, frigidilas, desidia',: oraz skłonność do seksualnej impotencji nie są bowiem możliwe, sądził Hipokrates, „foecundam esse eomm naturam. quum viri minime cupi-di sint cum foeminis commisceri, ob nimiam corporis liquiditatem, ventrisque mollitiem ac frigidilatem: quae causae apparent minime virros ad coitum incitari. Accedit his lassitudo ex continua equitatione contracta. quae eos ad commistionem reddit impotentiores [.. .)”**.
Ten nadmiar płynów sprawia, że kobiety ze stepów stają się tłuste i bezpłodne, gdyż ich macica nie jest w stanie zatrzymać męskiego nasienia: menstruacje są rzadkie i nieregularne 0lunares purgationesf\ ponieważ szyjka macicy pozostaje rozszerzona z powodu otyłości. Kobiety te są leniwe, grube, o miękkim oziębłym brzuchu („pingues, venlrcsque earum frigidi et molles”)0. Mężczyźni często niewieścieją i stają się f eunuchami. Odczuwają przemożną skłonność do kobiecych zajęć.
Piją ogromne ilości kobylego mleka. 1 aby wydoić go jak najwięcej i zwiększyć ilość płynu kapiącego z wymion, dmuchają za pomocą długich trzcin w pochwę kobyły. Jedzą hippacem1', to znaczy caseiu equinus72, pogarszająca tym samym stan ich i tak już zatrutego organizmu.
Podobno ich ser wyróżniał się specjalnym smakiem, sciti sapom (Apulejusz). Francesco Red i wyobrażał go sobie jako „pikantny i wyszukany”™.
Być może aryjski mit centaura, czlowieka-konia, zrodzony z scytyjskiej symbiozy z tym budzącym szacunek zwierzęciem (związek między rodzajem życia uważanym za szlachetne a posługiwaniem się koniem — twierdzi Georges Duby — „jest związkiem mało jeszcze przestudiowanym, lecz głębokim i bardzo dawnym”, u jego źródeł tkwi z pewnością przemożna fascynacja średniowiecznym rycerzem), mit człowieka--zwierzęcia, mądrego i szalonego (jak ser z mleka kobylego, pikantny i wyszukany), grzebiącego kopytem i cierpliwego, skłonnego jednak nieuchronnie do ślepej i dzikiej przemocy, wcielił się w „furor” Ody-