222
Elżbiet* Z*krz*unka - Matury i
Salowa: „Mnie nikt nic mówi. To już jest sprawa pielęgniarek. Tylko mimo woli, słysząc rozmowy. Oglądamy -toto* razem z pielęgniarkami".
Ordynator „Pielęgniarka informowana jest przy porodzie. Muszą wiedzieć wszystkie, bo dziecko wymaga szczególnej opieki, aby miała więcej czasu do pielęgnacji. Pielęgniarka podając dziecko marce musi jej powiedzieć, że dziecko wymaga szczególnej troski. Często siedzi przy matce, pomaga jej i dziecku, musi być przygotowana na pytania i wątpliwości nutki, aby nie była zaskoczona. Salowa musi wiedzieć, aby nic palnęła matce coś bez potrzeby. Musi wiedzieć, ale nie ma prawa nikogo informować. Odbywa się to różnie, w zależności, kiedy sic dziecko rodzi. Zwykle na odprawach pielęgniarskich rano. Po południu — pielęgniarki są informowane, ale nie jest to szczególnie sformalizowane. Zależy od sianu dziecka. Dopóki mamy wątpliwości, to nic pielęgniarkom nie mówimy. One zawsze nas pytają, salowe nic. Jeśli one mają wątpliwości, to przychodzą i pytają”.
Lekarka: „Salowe nigdy nie są informowane o dzieciach. Pielęgniarki same wyczuwają. Mówi się o tym przy pierwszym badaniu na sali porodowej, w obecności pielęgniarki. One to sobie przekazują między sobą. Jeśli jest Down na oddziale, 10 jest to wydarzenie, o którym się mówi. Pielęgniarki się świetnie orientują, są często łącznikiem między dzieckiem a nami. Ich spostrzeżenia są słuszne, ale zawsze to lekarz pierwszy stwierdza. Starsze pielęgniarki same spostrzegają, ak my informujemy młode. Srarsze same taką młodą szkolą".
W powyższych wypowiedziach widać zasadnicze różnice między opiniami pielęgniarek a lekarek na temat prawomocności definicji sytuacji i sropnia jednoznaczności sposobów jej rozprzestrzeniania się. Wypowiedzi pielęgniarek można by streścić słowami: „jakoś tak się dzieje, że w pewnym mo-aorcie już wszyscy o tym wiemy". Różnice w wypowiedziach M temat tego. -jak" to się dzieje — na przykład: wyszczególnione w raporcie lub nie wyszczególnione; lekarz oficjalnie stwierdza ale oficjalnie nas nie trzeba informować — wskazują na to. iż za każdym razem drogi dochodzenia do tego, if sytuacja już „jest" są różne. Pielęgniarki nie są odpowiedzialne za „poziom świadomości" dotyczący stanu dzieci, panujący wśród pracowników oddziału i dlatego, jak można sądzić, z pewną beztroską odnoszą się do algorytmu działań mających na celu ustanowienie porozumienia. Inny jest stosunek do tej kwestii lekarek. One są odpowiedzialne za to. co wiedzą pielęgniarki, ponieważ ta ich wiedza może znaleźć swoje odbicie w ich czynnościach zawodowych. Dlatego, jak sądzę, obie lekarki dość szczegółowo i precyzyjnie opisują proces rozpowszechniania się definicji sytuacji. Zwłaszcza ordynator jest osobą niezwykle drobiazgową w opisywaniu różnych niuansów związanych z informowaniem pielęgniarek i salowych o szczególnym stanie dziecka. Porównując jednak jej wypowiedź z wypowiedziami innych osób, można dojść do wniosku, że jest to pewna idealizacja, czyli odpowiedź na pytanie, „co by było gdyby postępowaniem personelu rządził)' sztywne, a jednocześnie słuszne, zasady postępowania w omawianej kwestii". Inaczej mówiąc, wypowiedź ordynatora jest wypowiedzią osoby, króra z urzędu pełni najwyższą funkcję administracyjną na oddziale i na użytek „bezstronnego socjologa" przedstawia wyidealizowaną, w pełni uporządkowaną wizję pracy instytucji, którą kieruje.
Wśród odpowiedzi, jakie uzyskałam na powyższe pytanie, jest również wypowiedź pielęgniarki, która nie podpada pod schemat powyższej analizy. Pielęgniarka ta mówi: Ja bym powiedziała pani odwrotnie, szczerze mówiąc. My częściej zauważamy i mówimy lekarzom. Chyba, że po dziecku