HPIM4479

HPIM4479



222

Elżbiet* Z*krz*unka - Matury i

Salowa: „Mnie nikt nic mówi. To już jest sprawa pielęgniarek. Tylko mimo woli, słysząc rozmowy. Oglądamy -toto* razem z pielęgniarkami".

Ordynator „Pielęgniarka informowana jest przy porodzie. Muszą wiedzieć wszystkie, bo dziecko wymaga szczególnej opieki, aby miała więcej czasu do pielęgnacji. Pielęgniarka podając dziecko marce musi jej powiedzieć, że dziecko wymaga szczególnej troski. Często siedzi przy matce, pomaga jej i dziecku, musi być przygotowana na pytania i wątpliwości nutki, aby nie była zaskoczona. Salowa musi wiedzieć, aby nic palnęła matce coś bez potrzeby. Musi wiedzieć, ale nie ma prawa nikogo informować. Odbywa się to różnie, w zależności, kiedy sic dziecko rodzi. Zwykle na odprawach pielęgniarskich rano. Po południu — pielęgniarki są informowane, ale nie jest to szczególnie sformalizowane. Zależy od sianu dziecka. Dopóki mamy wątpliwości, to nic pielęgniarkom nie mówimy. One zawsze nas pytają, salowe nic. Jeśli one mają wątpliwości, to przychodzą i pytają”.

Lekarka: „Salowe nigdy nie są informowane o dzieciach. Pielęgniarki same wyczuwają. Mówi się o tym przy pierwszym badaniu na sali porodowej, w obecności pielęgniarki. One to sobie przekazują między sobą. Jeśli jest Down na oddziale, 10 jest to wydarzenie, o którym się mówi. Pielęgniarki się świetnie orientują, są często łącznikiem między dzieckiem a nami. Ich spostrzeżenia są słuszne, ale zawsze to lekarz pierwszy stwierdza. Starsze pielęgniarki same spostrzegają, ak my informujemy młode. Srarsze same taką młodą szkolą".

W powyższych wypowiedziach widać zasadnicze różnice między opiniami pielęgniarek a lekarek na temat prawomocności definicji sytuacji i sropnia jednoznaczności sposobów jej rozprzestrzeniania się. Wypowiedzi pielęgniarek można by streścić słowami: „jakoś tak się dzieje, że w pewnym mo-aorcie już wszyscy o tym wiemy". Różnice w wypowiedziach M temat tego. -jak" to się dzieje — na przykład: wyszczególnione w raporcie lub nie wyszczególnione; lekarz oficjalnie stwierdza ale oficjalnie nas nie trzeba informować — wskazują na to. iż za każdym razem drogi dochodzenia do tego, if sytuacja już „jest" są różne. Pielęgniarki nie są odpowiedzialne za „poziom świadomości" dotyczący stanu dzieci, panujący wśród pracowników oddziału i dlatego, jak można sądzić, z pewną beztroską odnoszą się do algorytmu działań mających na celu ustanowienie porozumienia. Inny jest stosunek do tej kwestii lekarek. One są odpowiedzialne za to. co wiedzą pielęgniarki, ponieważ ta ich wiedza może znaleźć swoje odbicie w ich czynnościach zawodowych. Dlatego, jak sądzę, obie lekarki dość szczegółowo i precyzyjnie opisują proces rozpowszechniania się definicji sytuacji. Zwłaszcza ordynator jest osobą niezwykle drobiazgową w opisywaniu różnych niuansów związanych z informowaniem pielęgniarek i salowych o szczególnym stanie dziecka. Porównując jednak jej wypowiedź z wypowiedziami innych osób, można dojść do wniosku, że jest to pewna idealizacja, czyli odpowiedź na pytanie, „co by było gdyby postępowaniem personelu rządził)' sztywne, a jednocześnie słuszne, zasady postępowania w omawianej kwestii". Inaczej mówiąc, wypowiedź ordynatora jest wypowiedzią osoby, króra z urzędu pełni najwyższą funkcję administracyjną na oddziale i na użytek „bezstronnego socjologa" przedstawia wyidealizowaną, w pełni uporządkowaną wizję pracy instytucji, którą kieruje.

Wśród odpowiedzi, jakie uzyskałam na powyższe pytanie, jest również wypowiedź pielęgniarki, która nie podpada pod schemat powyższej analizy. Pielęgniarka ta mówi: Ja bym powiedziała pani odwrotnie, szczerze mówiąc. My częściej zauważamy i mówimy lekarzom. Chyba, że po dziecku


Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
HPIM4469 202    Elżbieta Zćkrz*wik*t-Mantry, zdiowi ludzie, którym nic przychodzi do
HPIM4472 208 Elżbieta Zakruwska-Mantert o opisanie sposobów rozpowszechniania się definicji sytuacji
HPIM4482 228 Elżbieta Zakrzewska-MatUcrp 4mv, ale ona nie uwierzyła, mówiła, ie dziecko jest podobne
HPIM4377 20 Aruicrs Ciuttazyson. Elżbieto Zakrz+unka-Maniern wania opinii publicznej (Wagner, 1994).
HPIM4430 124    Elżbieto Tarkmbę wspólnego z warunkami domowymi. Zamieszkiwanie w u k
HPIM4432 128 Elżbieta Tarkowska waniu, co ma istotne konsekwencje cl In jakości życia mieszkańców i
HPIM4435 134 Elżbieta Tarkomka norodnoićpotrzeb, lecz na ich uproszczenie i standaryzację, co ułatwi
HPIM4436 136    Elżbieta Tarkom,ku a niekiedy roszczeniowych. Typ relacji między tymi
HPIM4468 200 Elżbieta Zakrzewska-Manter^ w odwrotnym kierunku. Innymi słowy, dochodzi do zamieniania
HPIM4470 204    _Elżbieta Zakrzewska-Mamerjt ■icjacli jej zakres obowiązków zawodowyc
HPIM4473 210_Elżbieta Zakrzrwska-Himfr^ Nie wiedze wszakże, jaka teoria „wyłoni się" w trakoc a
HPIM4474 2S2 Elżbieto ZakrteunhbManitrp I nu zespól Downa. Ja to widzę. wiem. ic tak jest". Out
HPIM4476 216 _Elżbieta Zakrzewska-Mamcr^ Radzenie sobie z tą sytuacją polega na ujmowaniu jej w kate
HPIM4480 224 Elżbieta Zakrzewska -Mamtrn bardzo widać. Lekarze nie chcą się do tego przyznać, ale my
HPIM4483 230 Elżbieta Zakrzewska-Mantrry, noki za sprawne funkcjonowanie oddziału. Dwa omówione wyże
HPIM4484 232 Elżbieta Zdltrzemka-Mjutaji o społecznej genezie, rozpocznę od przedstawienia poglądów
HPIM4485 234    Elżbieta Zakrifwska-Manttr^i ale później zrozumiała, żc 10 jesr jej d
HPIM4486 236 Elżbieta Zalcrżtuska-Manuryi rodziny, powoli 10 dociera. W cym szpitalu pracuję 3 lata
HPIM4488 240 Elżbieta Zakrzewska-Maaurp ny, lecz również cechy intelektualisty — eksperci* od spraw

więcej podobnych podstron