Pawłowski Adam (2008), Zadania polskiej polityki językowej w Unii Europejskiej. In: Jacek Warchala, Danuta Krzyżyk (red.), Polska polityka językowa w Unii Europejskiej. Katowice: Wydawnictwo Uniwersytetu Śląskiego, 113-147.
czy kompozytora. Ten stan rzeczy jest bez wątpienia skutkiem istnienia negatywnych stereotypów oraz małej atrakcyjności Polski. Świadczy on jednak również o zaniedbaniach polskiej polityki informacyjnej, której nie udało się jak dotąd wykreować wyrazistego i pozytywnego wizerunku naszego kraju. Otóż spośród wszystkich krajów zachodu Niemcy są krajem Polsce najbliższym i najsilniej związanym z jej historią-jeśli więc tam Polska jest z białą plamą na kulturowej mapie Europy, trudno mieć nadzieję, aby w reszcie krajów UE sytuacja była korzystniejsza.
Na potwierdzenie tych słów warto przytoczyć fragment artykułu N. Daviesa, który ukazał się w 2003 roku w londyńskim „Timesie” w związku z planowanym wówczas rozszerzeniem Unii na wschód. Punktem wyjścia Daviesa jest przerysowana lista stereotypów odnoszących się właśnie do Europy Środkowej, charakterystycznych dla społeczeństwa brytyjskiego i innych społeczeństw Europy zachodniej. Jako historyk i entuzjasta rozszerzenia Unii, Davies stereotypy te podważa, jednak nie kwestionuje ich rzeczywistego istnienia.
Perspektywa tegorocznego rozszerzenia Unii Europejskiej nie budzi w nas, Brytyjczykach, przesadnego entuzjazmu. Osiem spośród dziesięciu nowych państw członkowskich położonych jest na obszarze, który wielu z nas zwykło nazywać Europą Wschodnią - tak jakby mur berliński trzymał się mocno - a trzy z nich są dodatkow o byłymi republikami radzieckimi. Krótko mówiąc uważamy je za małe, biedne, nacjonalistyczne, kłopotliwe, a przede wszystkim obce kulturowa kraje. Ich obywatele mówią w jakichś dziwacznych językach i czerpią nieuzasadnioną dumę ze swej doprawdy ekscentrycznej historii. W dodatku tereny te zaludnione są przez mieszaninę Cyganów' i prymitywnych chłopów. Latami uciskani przez prawosławną Cerkiew, jeden z totalitarnych reżimów lub obie instytucje jednocześnie mieszkańcy Europy Wschodniej przesyceni są złowrogim resentymen-tem i zapewne znajdują przyjemność w mordowaniu się wzajemnie. [...] Dwójka spośród tej dziesiątki, Malta i Cypr, rokuje nieco większe nadzieje. W końcu rządzili tam kiedyś Brytyjczycy i można przypuszczać, że pozostawili po sobie jakie takie pojęcie o zachodniej kulturze, demokracji i stabilności. Ale Estonia? Słowacja? Słowenia? Większość z nas nie potrafi nawet wskazać tych państw na mapie. (Davies 2004)
Stosunkowo słaba pozycja polskiej kultury w państwach Unii Europejskiej jest niewątpliwie czynnikiem osłabiającym pozycję polszczyzny i dlatego została tu omówiona szczegółowo. Jednak dopełnieniem obrazu współczesności powinno być wskazanie jej historycznych źródeł. Za szczególnie relewantne w tym względzie uważam wyjaśnienia S. Dubisza, które cytuję poniżej in extenso:
Staliśmy się więc mieszkańcami Europy o dwadzieścia wieków później niż wymienione wyżej etnosy [grecki, italski, celtycki i germański - AP], ale staliśmy się nimi zarazem już trzydzieści wieków temu, co - jak sądzę - stanowi dostateczną legitymizację naszego miejsca na mapie Europy. Trzeba jednak podkreślić, że owe dw adzieścia wieków różnicy w chronologii przybycia do Europy wytworzyło znaczny dystans kulturowo-cywilizacyjny między etnosami, które przybyły to wcześniej, a etnosami, które przybyły tu później. Dlatego dalsze dzieje Słowiańszczyzny i Słowian, Polski i Polaków to ciągłe nadrabianie dystansu (wyróżnienie - AP), który pow stał między pierwotną (wyjściową) kulturą praindoeuropejską a ucywilizowaną kulturą śródziemnomorską, będącą wytworem przede wszystkim trzech zespołów kulturo wo-językowych: greckiego, italskiego i germańskiego.
Sformalizowane wejście naszej państwowości w świat tej kultury nastąpiło u schyłku X w. n.e., a wykładnikami tego akcesu były: akt chrztu w roku 966 i zjazd gnieźnieński w roku 1000. Trzeba jednak zaznaczyć, że w tym czasie nasza kultura i język pozostawały
9