O'Shea Muzyka i medycyna WEBER


Carl Maria von Weber
(1786-1826)
GRUŹLICA W XIX WIEKU
Śmierć często zaglądała do dziewiętnastowiecznych
mieszkań. W początku tego wieku przewidywana dłu-
gość życia mieszkańca miasta wynosiła tylko 38 lat. Było
to spowodowane wieloma czynnikami, z których najważ-
niejszymi były niski poziom opieki lekarskiej i położni-
czej, niedożywienie a także ciągle zagrażające choroby
zakaźne.
Wraz z nadejściem rewolucji przemysłowej pojawiły
się nowe, nieznane lub rzadkie przedtem choroby, takie
jak zawodowe choroby płuc (krzemica i azbestoza), cho-
roby związane ze zwiększonym spożyciem tytoniu, jakie
miało miejsce wśród przedstawicieli bogacącej się klasy
średniej, a więc rozedma i rak płuc, a także spowodowa-
ne przemysłowym zanieczyszczeniem powietrza. Wiele
lat upłynęło, zanim medycyna zdołała w pełni rozpo-
znać, ocenić i rozróżnić te schorzenia. Chorobą, której
ówczesna medycyna poświęcała wiele uwagi, była gruź-
lica, znana również pod nazwą "suchot" phtisis, postrach
zarówno pacjentów, jak i lekarzy. Z tego względu zwią-
zana z nią była swoista aura mitologŹŹ i przesądów.
Jednocześnie w XIX wieku poczyniono duże postępy
w kierunku wyjaśnienia historŹŹ naturalnej gruźlicy.
Według ostrożnych obliczeń w latach 1840. w Londy-
nie zgony z powodu gruźlicy stanowiły 14,3% wszyst-
kich przypadków śmierci. Sir James Clark, znany lekarz
szkocki, który studiował u Laenneca w Paryżu i który
leczył na gruźlicę Johna Keatsa, oceniał, że w latach 1830.
"suchoty" były przyczyną śmierci w jednej trzeciej przy-
padków.
W Paryżu liczbę tę oceniono na 18%. Wśród ofiar gruź-
licy było wiele dzieci i ludzi młodych. W Wiedniu śmier-
telność na gruźlicę w 1870 roku osiągnęła szczyt.
Wprawdzie gruźlicę znano już od czasów starożytnych,
ale przez całe stulecia nie udawało się wyjaśnić jej etio-
logŹŹ. W 1546 roku Girolamo Fracastoro wysunął hipote-
zę, że gruźlica jest chorobą zakaźną. Dopiero jednak
badania Roberta Kocha doprowadziły w roku 1882 do
wyizolowania bakterŹŹ Mycobacterium tuberculosis i wyja-
śnienia przyczyny choroby. Jednak nawet po odkryciu
Kocha niektórzy zapatrywali się sceptycznie na pogląd,
że gruźlica jest chorobą zakaźną.
Ren Laennec, który wyjaśnił wiele aspektów patologŹŹ
gruźlicy, przypuszczał, że jest to choroba dziedziczna.
W badaniach retrospektywnych stwierdzono, że ponad
80% ludności Europy przechodziło infekcję gruźliczą, choć
oczywiście nie u wszystkich rozwinęła się kliniczna po-
stać choroby, a u jeszcze mniejszej części choroba ta była
przyczyną śmierci. Tak więc wykazanie zakaźnego cha-
rakteru gruźlicy przy nieznajomości jej etiologŹŹ było rze-
czywiście trudne lub wręcz niemożliwe. Choroba wystę-
powała rodzinnie, co dostarczało argumentów zwolenni-
kom teorŹŹ dziedzicznej etiologŹŹ gruźlicy. Niektóre rodzi-
ny uważano za "suchotnicze". Jeszcze dziś w pewnych
biografiach pokutuje twierdzenie, że rodziny Habsbur-
gów i Br"nte to przykłady rodzin obciążonych "dzie-
dziczną skazą gruźliczą" (diathesis).
Laennec słusznie twierdził, że urbanizacja i uprzemy-
słowienie w jakiś sposób ułatwiają rozwój gruźlicy. Ten
wielki lekarz pochodził z wiejskich terenów BretanŹŹ, gdzie
1 John Keats (1795-1821), angielski poeta romantyczny.
gruźlica występowała rzadziej niż w Paryżu. Przypusz-
czał, że wiejskie powietrze zawiera jakieś składniki, które
hamują rozwój choroby. Sprowadzał wodorosty z Breta-
nŹŹ i rozkładał je na korytarzach swego szpitala w Paryżu
w bezowocnych, ale naukowo uzasadnionych wysiłkach
zahamowania rozwoju choroby. Laennec przeprowadził
ponad 200 sekcji zwłok osób zmarłych na gruźlicę i opi-
sał charakterystyczny dla choroby "gruzełek". Jego pro-
sty wynalazek - stetoskop - pozwolił lekarzom na
dokładniejsze rozpoznawanie gruźlicy przez osłuchiwa-
nie klatki piersiowej, co doprowadziło do wykrycia jam
gruźliczych w płucach.
Laennec ogłosił swoje spostrzeżenia w słynnym dziele
TreaŹŹse on... Auscultation, które ukazało się w Londynie
w 1834 roku, przetłumaczone przez jego ucznia Johna
Forbesa. Książka wywarła wielki wpływ na medycynę
w Zjednoczonym Królestwie, jednakże niektóre konser-
watywne jednostki cynicznie przeszkadzały wprowadza-
niu stetoskopu do praktyki lekarskiej2.
Prace Laenneca i jego kolegów przyczyniły się w ogrom-
nym stopniu do poznania istoty choroby i jej prognozy,
lecz niestety nie posunęły zupełnie naprzód sprawy le-
czenia gruźlicy. Leczenie wówczas stosowane polegało
głównie na podawaniu różnych nieszkodliwych środków
(placebo), takich jak na przykład wyciąg z porostów, któ-
rym leczono Chopina. Ten sposób leczenia niewątpliwie
poprawiał psychiczne samopoczucie pacjentów, lecz nie
mógł zmienić w niczym postępu choroby. Pod koniec
wieku XIX Pasteur i Koch umożliwili zapobieganie wielu
chorobom zakaźnym przez szczepionki; opracowano rów-
nież szczepionkę, która miała pewne znaczenie przy
zapobieganiu gruźlicy. Dziś antybiotyki nieomalże za-
pewniają możliwość wyleczenia.
2 W 1840 r., w 22 lata po ukazaniu się książki Laenneca, David Living-
stone o mało co nie oblał swego ostatniego egzaminu w Glasgow, po-
nieważ egzaminatorzy nie podzielali jego entuzjazmu dla stetoskopu.
Gruźlica w dużej mierze wpłynęła na sposób myślenia
romantyków. Panowało powszechne przekonanie, że
choroba ta wzmaga siły twórcze. Dokumentację tego
przedstawia Ren Dubos w swojej monografŹŹ na temat
gruźlicy. Uważano, że gruźlicy posiadali specjalną wła-
ściwość umysłu, "siłę" intelektualną, zwaną spes phtisica.
Był to jakby stan wielkiej nadziei i zwielokrotnionej siły
twórczej, która kontrastowała z osłabieniem i wyczerpa-
niem fizycznym spowodowanym chorobą.
Tego rodzaju wiara w związek geniuszu z gruźlicą jest
obca dzisiejszej medycynie. Dubos podaje, że wiara
w spes phtisica była rozpowszechniona już w starożytno-
ści. Cytuje on Areteusza z Kapadocji i wykazuje, że w ro-
ku 200 naszej ery grecka literatura medyczna używała
tego terminu. Wiara w spes phtisica osiągnęła szczyt
w Paryżu, w latach 1820. i 1830., kiedy to "suchoty" stały
się chorobą modną. Dubos twierdzi nawet, że krawaty
i wysokie kołnierzyki stały się modne, ponieważ zakry-
wano nimi powiększone w przebiegu gruźlicy płuc wę-
zły chłonne szyi. Początkowe lata wieku XIX to czas re-
wolucji, przyjmowania opium i - paradoksalnie - wiel-
kich postępów w nauce i sztuce. Wiek XIX był bezsprzecz-
nie również i wiekiem gruźlicy, mimo że jeszcze dziś
choroba ta stanowi zagrożenie, lekceważone szczególnie
w krajach nierozwiniętych.
CARL MARIA VON WEBER
Proces gruźliczy Webera został dokładnie udokumen-
towany: kompozytor niewątpliwie zmarł na wolno po-
stępującą jamistą gruźlicę płuc. Dolegliwości ze strony
układu oddechowego rozpoczęły się w roku 1812, gdy
miał 25 lat, i stopniowo pogarszały się aż do śmierci
1826, gdy osiągnął 39 lat. Z historŹŹ choroby i wyniku
sekcji wynika jasno, że infekcja rozpoczęła się wcześnie,
na wiele lat przed wystąpieniem objawów.
Carl Maria von Weber urodził się w Eutin, około 32
kilometry na północ od Lubeki. Istnieją pewne wątpliwo-
ści co do dnia urodzin; dokumenty wskazują na 20 listo-
pada jako datę chrztu. Ojciec Webera był dyrektorem
wędrownej prowincjonalnej trupy aktorskiej, występują-
cej pod nazwą "Zespół Teatralny Webera".
Pierwszą udokumentowaną chorobą kompozytora było
uszkodzenie prawego biodra, które później spowodowa-
ło utykanie. Objawy te wystąpiły, zanim chłopiec skoń-
czył osiem lat. Wielu medycznych biografów Webera
wskazuje, że był to objaw gruźlicy. Jest to bardzo praw-
dopodobne. Staw biodrowy bolał w nocy, a także w na-
stępstwie zmęczenia, co jest typowym objawem gruźli-
czego zapalenia szpiku kostnego (osteomyelitis). Z innych
schorzeń stawu biodrowego, które mogły wywołać po-
dobne objawy, należy wymienić wrodzone przemiesz-
czenie stawu biodrowego oraz chorobę Perthesa (oste-
ochondrozę główki kości udowej).
Matka kompozytora, Genovefa, umarła na gruźlicę
13 marca 1798. Sam Carl Maria był dzieckiem chorowi-
tym, słabym i często cierpiał na nieżyty dróg oddecho-
wych. Kiedy nastąpił jego pierwszy kontakt z gruźlicą,
nie wiadomo - prawdopodobnie w dzieciństwie lub
w wieku młodzieńczym. Gruźlica atakuje podstępnie: pier-
wotne zakażenie przebiega zwykle lekko, proces się uspo-
kaja, a dopiero po jakimś czasie reaktywuje się ponow-
nie. Często bierze się objawy pierwotnego zakażenia za
zwykłą, przejściową infekcję dróg oddechowych. Jeżeli
pierwszy kontakt Webera z gruźlicą był bardziej gwał-
towny, nie został zauważony przez biografów. Sekcja
zwłok wykazała bowiem ślady długotrwałej choroby.
Już w dzieciństwie Weber wykazywał duży talent mu-
zyczny. Ojciec, Franz Anton, miał nadzieję, że wyrośnie
on na "drugiego Mozarta", i opisał jego postępy. Popę-
dzał Carla Marię i jego brata Maxa Marię do lekcji for-
tepianu i ostro pilnował przestrzegania swoich zaleceń.
Po przezwyciężeniu wczesnych kłopotów i trudności,
talent Carla MarŹŹ zaczął rozkwitać. Rodzina Weberów
latami wędrowała po BawarŹŹ. Wędrówki te przyniosły
wielką korzyść kompozytorowi. Max Maria podaje, że
jego brat wykorzystał wiele ludowych i popularnych
melodŹŹ bawarskich w swoich kompozycjach. Podobnie
jak Mozart i Liszt, również i Weber miał wyczulone ucho
na zasłyszane w swoich wędrówkach melodie ludowe.
Jako młodzieniec Carl Maria był żwawy, spostrzegaw-
czy i dominował w kręgu swoich przyjaciół. Był niewiel-
kiego wzrostu -157 cm - i drobnej budowy. Miał dłu-
gą, cienką szyję, wąskie ramiona i duże, wyraziste ręce.
Twarz wąska, orla nie była specjalnie ładna, ale zwracała
uwagę ze względu na swą ekspresję. Był szatynem z lek-
ko rudawym odcieniem. Mówiono o jego olśniewającej
technice gry; potrafił objąć decymę na klawiaturze.
Wagner w swojej biografŹŹ Mein Leben opisuje Webera
następująco: "Jego szlachetna wąska twarz z pełnymi
życia, choć czasem zamglonymi oczyma zrobiła na mnie
wielkie wrażenie; często miałem możność obserwować,
jak kuleje wracając z męczących prób. W mojej wyobraź-
ni roiłem sobie, że ten wielki kompozytor jest jakąś
wyjątkową, nadnaturalną postacią'.
W roku 1810 rodzina Weberów popadła w długi i zo-
stała wygnana z WirtembergŹŹ. Carl Maria udał się na
studia do Darmstadtu, gdzie uczył się pod kierunkiem
Abb Voglera. Jak wielu swych następców, komponując
zarabiał jednocześnie na życie jako krytyk muzyczny.
W tym czasie powstały I Koncert fortepianowy C-dur
i sześć Sonates progressives. Już w tym początkowym okre-
sie jego twórczości było jasne, że będzie on filarem prądu
romantycznego w muzyce. Liszt i Wagner brali go za
wzór, a wpływy muzyki Webera można również znaleźć
w kompozycjach Schumanna i Chopina.
W latach 1811-1817 Weber był podróżującym dyrygen-
tem i kompozytorem. W podróżach po wielu niemiec-
kich miastach zdobył sobie wspaniałą reputację, a w koń-
cu osiadł w Dreźnie. W Wiedniu i w Pradze romansował
z sopranistką Caroline Brandt, z którą wziął ślub w Pra-
dze 4 listopada 1817 roku. Wkrótce potem objął stanowi-
sko dyrektora opery w Dreźnie, które oznaczało pewne
zabezpieczenie finansowe. W tym okresie powstało wie-
le ważnych kompozycji, takich jak koncerty na klarnet,
Koncert fortepianowy Es-dur, Sonata C-dur na fortepian
i wiele pieśni. Pracując w Dreźnie, Weber rozpoczął kom-
ponowanie większych i bardziej ambitnych dzieł. Dziś
znany jest głównie ze swych oper - Euryanthe, Wolny
strzelec i Oberon.
CHOROBA WEBERA
Pierwsze objawy choroby Webera dały o sobie znać
w styczniu 1812 roku. Skarżył się wtedy na ostre bóle
w klatce piersiowej, które określał jako "reumatyczne".
Bóle powróciły w lecie tego samego roku. W Pradze
w roku 1813 Weber zemdlał, a w 1817 miał problemy
żołądkowe, cierpiał z powodu bolesnych i krwawiących
hemoroidów, jak również skarżył się na ból gardła, który
trwał przez szereg tygodni.
W 1819 roku pojawiła się nawracająca gorączka; We-
ber, zatroskany, zwrócił się najpierw do doktora Bienitza,
który orzekł "chorobę żołądka"; potem, niezadowolony
z konsultacji, do młodszego lekarza, Weigla, którego
opinia brzmiała: "choroba klatki piersiowej". Można dys-
kutować, czy te nieokreślone objawy były spowodowane
gruźlicą. Lekarze, których radził się kompozytor, diagno-
zy takiej nie postawili. W tej sytuacji jednak nie mieli do
takiego rozpoznania podstaw. Jamista gruźlica ma często
zdradliwy początek.
W Dreźnie, w roku 1821, Weber miał pierwszy krwo-
tok płucny. Zdarzenie to odnotował w swoim dzienniku
pod datą 6 lipca 1821 napisawszy, że "czuł się bardzo
chory i zmęczony". Krwotok zbiegł się z odrzuceniem
opery Die drei Pintos. Wszystko to wywołało pesymi-
styczne nastroje i depresję. Z dziennika dowiadujemy się
o chronicznym kaszlu i częstych krwotokach. Podczas
pobytu w Wiedniu zanotował lakonicznie: "kaszlę tro-
chę, ale nie gorzej niż w domu, albo po rozmowie".
Uczeń Webera, Julius Benedict, przekazał żywy opis
rozwoju choroby Webera (Drezno, 26 października 1823):
W ciągu ostatnich kilku tygodni postarzał się o dobre dzie-
sięć lat. Stracił swą siłę intelektu i zamiłowanie do sztuki.
Zapadłe oczy, ogólna apatia i suchy, dręczący kaszel mówią
jasno o fatalnym stanie jego zdrowia. Wprawdzie spełnia na-
dal, jak poprzednio, nadzwyczaj skrupulatnie swoje zawodo-
we obowiązki, ale siły twórcze opuściły go zupełnie.

W marcu 1824 Weber zaczął odczuwać pogłębiającą się
duszność, a ataki kaszlu stawały się coraz bardziej do-
kuczliwe. Musiał zaprzestać codziennych spacerów.
W sierpniu wyjechał na kurację do Marienbadu. Po po-
wrocie do Drezna zastał list od administratora londyń-
skiej Royal Opera House Covent Garden, zamawiający
operę. Właśnie teraz, w momencie kiedy był właściwie
śmiertelnie chory, czekała go międzynarodowa sława. Za-
mówienie było również korzystne z finansowego punktu
widzenia, a w tym czasie sytuacja materialna Webera nie
była najlepsza. Początkowo wahał się, czy przyjąć zamó-
wienie, ale stwierdził, że powinien to zrobić, aby zapew-
nić byt rodzinie na wypadek jego zbliżającej się śmierci.
Dr Hedenus, którego się radził, powiedział mu, że w cie-
płym klimacie włoskim mógłby przeżyć jeszcze 6 lat, lecz
w AnglŹŹ będzie to kwestia miesięcy, jeżeli nie tygodni.
Weber zaczął naukę angielskiego. Odbył 153 lekcje
z nauczycielem nazwiskiem Carey, starannie wypisując
w zeszycie zadane ćwiczenia, i z dużym powodzeniem
opanował arkana angielskiej korespondencji. Początko-
wo borykał się z trudnościami finansowymi, lecz potem,
w drugiej połowie 1824 roku, zdecydował się przyjąć
zamówienie na operę Oberon i wyjechać do AnglŹŹ, aby
uczestniczyć w próbach, a następnie dyrygować operą.
W grudniu 1824 Weber przeżywał okres depresji, nie-
wątpliwie spowodowany postępem choroby, a także sy-
tuacją finansową. Urodziny syna Alexandra 6 stycznia
3 Syn, Alexander, wykazywał wielki talent artystyczny, ale zmarł przed-
wcześnie na gruźlicę w roku 1844, w wieku 19 lat.
1825 wprawiły go w lepszy humor. Przygotowanie opery
zajęło Weberowi cały rok 1825. W lutym 1826, kompozy-
tor wyjeżdża do Londynu. Pisze do Fredericka Gubitza:
"Drogi Przyjacielu, spodziewam się zarobić sporo pienię-
dzy w AnglŹŹ. Winien jestem to mojej rodzinie. Jadę do
Londynu po śmierć. Lecz milcz! Robię to świadomie!".
ŚMIERĆ WEBERA W LONDYNIE
Weber wybrał się do Londynu przez Paryż powozem.
Gdy na pierwszej stacji etapowej wysłał z powrotem stan-
greta z końmi, zrywając tym jakby ostatnie więzi z Dre-
znem, z trudnością powstrzymywał się od łez. W Paryżu
odwiedził Rossiniego, który był głęboko wstrząśnięty
widokiem Webera, wyniszczonego i bladego, dręczonego
nieustannym kaszlem i z wielkim wysiłkiem pokonujące-
go schody. Do Londynu wyruszył 1 marca 1826 przez
Amiens i Calais. Potem przepłynął Kanał na pokładzie
angielskiego parowca Fury, a następnie ekspresowym
dyliżansem udał się do Londynu. Zatrzymał się przy 91
Great Portland Street (dziś dom ten nosi numer 103).
Mieszkał na drugim piętrze i miał do dyspozycji dosko-
nały fortepian. Sir George Smart, dyrektor Royal Opera
House, zatroszczył się o każdy szczegół, łącznie ze zna-
lezieniem służby i zapewnieniem ciepłych kąpieli (luksus
w tych czasach) choremu kompozytorowi. Honorarium
Webera za operę wynosiło 500 funtów, a dodatkowe 250
funtów otrzymał za dyrygowanie czterema koncertami.
W swych listach Weber entuzjastycznie wyrażał się o goś-
cinności, z jaką się spotkał i o wysokim poziomie orkie-
stry Covent Garden.
Próby Oberona rozpoczęły się 9 marca. Anne Coward,
22-letnia sopranistka, wspomina, że Weber był "ideal-
nym gentlemanem, a jego smutna twarz i krucha postać
wzbudzały współczucie w nas wszystkich". W ciągu na-
stępnych kilku miesięcy Weber uczestniczył w koncer-
tach, a londyńska arystokracja zapraszała go na obiady.
Cały czas robił co mógł, aby ukryć swój stan zdrowia
przed otoczeniem.
W tym czasie trudności oddechowe i duszność pogłę-
biały się, a ponadto do tych dolegliwości dołączyła się
biegunka i obrzęki kostek; pomimo to podczas ostatniego
przedstawienia (25 maja) Weber dał z siebie wszystko.
Muzyk J.E. Cox opisuje ten występ w swym dzienniku:

Obserwowałem go, jak dyrygował wkładając w to całe ser-
ce i duszę... robił to z energią, która wyczerpałaby człowieka
o kwitnącym zdrowiu... Lecz gdy widziałem go w garderobie,
jak cierpiał zdyszany, dręczony wyniszczającym suchotniczym
kaszlem, oblany zimnym potem, cały mój zachwyt, którego
doznałem podczas przedstawienia, zniknął. Z jaką wdzięczno-
ścią i uśmiechem na utrudzonej twarzy przyjmował każdy
najmniejszy odruch ulżenia mu w tej męce duszenia się, z któ-
rą walczył całym wysiłkiem swej nieugiętej woli!
Ci spośród publiczności, którzy orientowali się w sta-
nie jego zdrowia, zaczęli przesyłać najrozmaitsze domo-
we lekarstwa z nadzieją ulżenia cierpieniom kompozyto-
ra. Dom przy Great Portland Street zalała istna fala table-
tek, pastylek i syropów na kaszel.
Obrzęki pogorszyły się do tego stopnia, że Weber nie
był w stanie włożyć pończoch ani butów. Pisał, że wstrzą-
snęła nim ilość krwi, którą wykrztuszał. Zbladł, dręczył
się złymi przeczuciami i tęsknotą za domem. Wystąpiło
drżenie rąk; gorączka i biegunka nie ustępowały. Weber
zapisał w dzienniku: "Jestem jak zepsuta maszyna".
Dr PM. Kind zalecił inhalacje z kwasu pruskiego, lecz
Weber nie przystał na tę wysoce niebezpieczną "kurację".
Stan Webera ciągle się pogarszał; 28 maja wystąpił ostry
atak duszności, który wyczerpał kompozytora do granic
możliwości. Następnego dnia, po koncercie na benefis
sopranistki występującej w operze Oberon, Weber dostał
krwotoku w powozie; Smart wniósł go na górę po scho-
dach. Z ostatnich listów widać, że pisanie sprawiało mu
wielką trudność. Nie mógł również chodzić bez pomocy.
Mimo to planował powrót do Drezna drogą wodną,
Renem. Choć podawano mu opium, biegunka nie ustę-
powała.
1 czerwca Weber miał kolejny krwotok. Doktor Kind
zaaplikował plaster gorczyczny. Wprawdzie nie mógł on
mieć żadnego działania leczniczego, jednak przyniósł ul-
gę w oddychaniu. Kompozytor z optymizmem pisał do
żony o swych planach powrotu. Przez cały czas pobytu
w Londynie starał się nie alarmować rodziny informacja-
mi o swoim stanie zdrowia.
Wieczorem 4 czerwca, w przeddzień śmierci, zjadł obiad
z sir George'em Smartem. Wypił trzy kieliszki porto i le-
żąc na sofie snuł plany powrotu do domu. Za namową
przyjaciół zgodził się udać na spoczynek o 22. Anton
FŹŹrstenau, który towarzyszył kompozytorowi do AnglŹŹ,
usiłował namówić go, aby spędził noc w jego pokoju.
Weber nie chciał się zgodzić, ale za to zapewnił, że nie
zamknie na klucz drzwi do swojej sypialni. FŹŹrstenau
założył mu jeszcze plaster. Weber położył się do łóżka,
a przyjaciele zastanawiali się, jak odwieść kompozytora
od zamiaru wyjazdu do domu.
Rano 5 czerwca 1826 producent harf, Conrad Stumpff,
chciał się widzieć z Weberem i zapukał do jego pokoju
o 6.50. Ponieważ nie było odpowiedzi, Stumpff zaalar-
mował służbę. Gospodyni, Lucy Hall, próbowała otwo-
rzyć zamknięte od wewnątrz drzwi. Zaalarmowano Smar-
ta i pianistę Moschelesa. FŹŹrstenau kupił narzędzia, któ-
rymi otworzono drzwi. Po odsunięciu baldachimu ujrzeli
Webera leżącego z lewą ręką pod głową, ze spokojnym
wyrazem twarzy. Wezwano lekarza, aby upuścił krew.
Lekarz ujął rękę, potem puścił ją. Ręka opadła bezwład-
nie na kołdrę. Powiedział, że to wszystko na nic. Ten
człowiek nie żyje od pięciu lub sześciu godzin. Po połu-
dniu wykonano sekcję i wystawiono świadectwo zgonu.
Zwłoki zabalsamowano i umieszczono w ołowianej za-
mkniętej trumnie.
21 czerwca o 9.30 odbył się pogrzeb. Trumnę przewie-
ziono karawanem ciągniętym przez szóstkę czarnych koni
do kaplicy katolickiej w Moorfields, gdzie dwunastu
wybitnych muzyków przeniosło trumnę do podziemia.
W 14 lat po śmierci odnaleziono ją wśród stosu innych,
nagromadzonych przez ten czas. W roku 1844 Richard
Wagner i Giacomo Meyerbeer postarali się, aby szczątki
Webera powróciły do Drezna. Pochowano je na cmenta-
rzu katolickim przy akompaniamencie muzyki, specjal-
nie napisanej przez Wagnera na podstawie motywów
z oper zmarłego kompozytora. Wagner był bardzo wzru-
szony tą uroczystością.
WYNIKI SEKCJI ZWŁOK WEBERA
I KLINICZNE SZCZEGÓŁY JEGO ŚMIERCI
Świadectwo zgonu Webera i protokół sekcji można
znaleźć w British Library. Treść dokumentu jest następu-
jąca:
Badając ciało C.M von Webera stwierdziliśmy owrzodzenie
na lewej ścianie krtani. Płuca były niemal w całości objęte pro-
cesem chorobowym, wypełnione gruzełkami, z których wiele
było w stanie serowacenia, oraz 2 vomicae4, z których jedna by-
ła wielkości zwykłego jaja, druga nieco mniejsza. To, co stwier-
dziliśmy, było w zupełności wystarczającą przyczyną śmierci.
F. Jenkins, M.D., Chas. F. Forbes, M.D.,
P.M. Kind, M.D., Wm. Robinson, chirurg.
91, Great Portland Street,
5 czerwca, godz. 5.
Tego samego wieczoru dr Forbes napisał prywatny list
do sir George'a Smarta, który zawiera więcej szczegółów
niż protokół sekcji.
Szanowny Panie,
Podczas sekcji zwłok Carla MarŹŹ von Webera stwierdziliśmy
co następuje. Owrzodzenie na lewej ścianie krtani, płuca wy-
pełnione gruzełkami różnej wielkości, wiele z nich w stanie
' Puste w środku torbiele.
serowacenia - 2 vomicae w lewym płucu, jedna wielkości jaja
kurzego, druga nieco mniejsza. Na górnej stronie lewego płuca
były dwa pęcherzowate twory, które początkowo wziąłem za
torbiele bąblowca5 - jeden z nich był wielkości orzecha wło-
skiego, drugi - laskowego. Powstały przez pęknięcie pęche-
rzyków płucnych z następującym rozdęciem powietrzem błony
płucnej. Podobne struktury znajduje się często w płucach zoł-
zowatych koni.
Pozostaję z należnym szacunkiem
Pański
Chas. F. Forbes
Poniedziałek wieczór, 5 czerwca 1826.
Nie ma żadnej wątpliwości, że przyczyną śmierci We-
bera była gruźlica.
Gruźlica płuc spowodowana jest zakażeniem prątkiem
gruźlicy Mycobacterium tuberculosis. Choroba jest zakaź-
na; źródłem zakażenia jest osoba z "otwartą gruźlicą".
Ocenia się, że jedna osoba może zarazić rocznie dziesięć
kolejnych. Jeszcze dziś gruźlica jest bardzo poważnym
zagrożeniem zdrowia publicznego w nierozwiniętych
krajach.
Choroba przebiega w dwóch fazach. Pierwotne zakaże-
nie obejmuje zwykle środkowy płat płuca i okoliczne
węzły chłonne. Gruźlica pierwotna jest częsta u dzieci.
Zwykle nie powoduje poważniejszych skutków. Czasami
następuje rozsianie bakterŹŹ z miejsca pierwotnej infekcji
poprzez krew do innych organów. Taki właśnie mecha-
nizm mógł spowodować chorobę stawu biodrowego, któ-
rą Weber przebył w dzieciństwie. Często jednak, w sta-
dium infekcji pierwotnej, choroba ulega samowyleczeniu
(wyleczeniu towarzyszy wytworzenie pewnego rodzaju
odporności). Po pewnym czasie proces może ulec reakty-
wacji. Wtedy rozwija się gruźlica wtórna - choroba wy-
stępująca u dorosłych.
5 Wypełnione płynem torbiele, które są jedną z form w cyklu życio-
wym tasiemca Echinocoectis granulosus. Cysty te występowały bardzo
często w XIX wieku.
Rozedma szczytów płuc świadczy o tym, że proces
chorobowy toczył się od dłuższego czasu. Objawem ro-
zedmy jest obecność cyst, zwanych przez lekarzy prze-
prowadzających sekcję vomicae oraz cyst, które przypo-
minały cysty tasiemca albo twory znajdowane w płucach
u zołzowatych koni. Były to w rzeczywistości pęcherzyki
rozedmowe, będące skutkiem zniszczenia pęcherzyków
płucnych. Rozedma szczytów płuc często towarzyszy
starym, zbliznowaciałym zmianom gruźliczym. Blizny
mogły wytworzyć się jako następstwo pierwotnej formy
choroby, która następnie przeszła w formę uśpioną, aby
potem uaktywnić się w drugiej fazie. Oczywiście ostatnia
choroba Webera była taką właśnie uaktywnioną wtórną
infekcją gruźliczą. Wskazuje na to owrzodzenie krtani
oraz obecność serowaciejących i ropiejących gruzełków.
Zmiany te opisano w protokole sekcji.
Niektórzy biografowie wiążą obecność owrzodzenia
krtani ze znanym wypadkiem, kiedy to Weber w roku
1805 we Wrocławiu przez pomyłkę wypił kwas używany
do trawienia płyt drukarskich, co uniemożliwiło mu śpie-
wanie. Wydaje się jednak bardziej prawdopodobne, że
była to zmiana gruźlicza, choć z drugiej strony dziwne
jest, że nikt z współczesnych nie zauważył zmiany głosu
lub trudności przy przełykaniu - charakterystycznych
objawów gruźliczej infekcji krtani.
Biegunka została najprawdopodobniej spowodowana
wysiewem prątków gruźlicy do przewodu pokarmowe-
go, co - podobnie jak gruźlicza infekcja krtani - zdarza
się często w końcowej fazie jamistej gruźlicy płuc. Obrzę-
ki nóg powstały na skutek obciążenia serca przez proces
chorobowy toczący się w płucach. Możliwe jest także, że
ich przyczyną było uszkodzenie mięśnia serca na skutek
odłożenia się tam substancji białkowej zwanej amyloidem.
Amyloid może odkładać się w różnych organach, w prze-
biegu rozmaitych przewlekłych chorób.
Wreszcie bladość była objawem anemŹŹ (niedokrwisto-
ści) spowodowanej krwotokami i wyniszczającym proce-
sem chorobowym.
Gruźlica zabrała wiele osób spośród członków najbliż-
szej rodziny Webera. Może ilustrować to fakt, jak trudno
było odstąpić od hipotezy dziedziczno-rodzinnej i udo-
wodnić zakaźną etiologię tej choroby.


Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
O Shea Muzyka i medycyna SCHUBERT
O Shea Muzyka i medycyna MAHLER
O Shea Muzyka i medycyna ?CH
O Shea Muzyka i medycyna ROSSINI
O Shea Muzyka i medycyna GRIEG
O Shea Muzyka i medycyna ?RTUK
O Shea Muzyka i medycyna SPIS
O Shea Muzyka i medycyna ?LIUS
O Shea Muzyka i medycyna RAVEL
O Shea Muzyka i medycyna PAGANINI
O Shea Muzyka i medycyna MENDELSS
O Shea Muzyka i medycyna 0PROLOG
O Shea Muzyka i medycyna MOZART
O Shea Muzyka i medycyna 1HISTORI
O Shea Muzyka i medycyna GRAINGER
O Shea Muzyka i medycyna SCHUMANN
O Shea Muzyka i medycyna CHOPIN
O Shea Muzyka i medycyna INNI
O Shea Muzyka i medycyna ?ETHOVE

więcej podobnych podstron