Anioł Pomocy?
Właśnie Janielscy skończyli kolację i uklękli do modlitwy gdy odezwał się dzwonek przy drzwiach. Tata podniósł się z kolan, uśmiechnął się i szepnął „Może jakiś Anioł prowadzi tu kogoś?” i otworzył drzwi.
Na progu stał Filip kolega Kuby. Tata wpuścił go do środka. A on bez powitania powiedział w stronę Kuby:
- Mamy do pogadania.
I podszedł do Kuby nie zważając na Tatę, który zapalał zdmuchniętą przeciągiem świecę przed obrazem Matki Bożej. Ani na resztę rodzinki, której przerwał modlitwę.
Kuba domyślił się, że chodzi o tę dzisiejszą awanturę w klasie. Naszedł Filipa jak wyjmował Majce z plecaka śniadanie i nazwał go głośno złodziejem. Filip się wściekł i rzucił na niego z pięściami aż musiała rozdzielić ich pani, która potem wezwała do szkoły Mamę Filipa.
-Musisz poczekać kawalerze, albo pomodlić się razem z nami - powiedział Tata udając, że nie widzi groźnej miny Filipa
- Nie , nie! - przestraszył się tamten - ja nie umiem, ja nie chcę, ja nie chodzę do kościoła!
Mama poparzyła na Filipa smutno a Bliźniaki z niedowierzaniem. Jak to nie umie się modlić? Nie chodzi do kościoła? Poganin czy co?
-Modlić się można także słuchając - powiedział Tata i rozpoczął odmawiać różaniec. Filip stanął w kącie nadal rozzłoszczony. Kuba zamiast na obraz patrzył w podłogę. Ciszej niż zwykle powtarzał za wszystkimi Ojcze nasz i Zdrowaś Mario jakby wstydził się Filipa, zwłaszcza, gdy Maluchy zaczęły modlić się swoimi słowami.
-Panie Boże, przepraszam, że namalowałem dziś pastą do zębów wąsy Małgosi - powiedział Jaś.
-Ale heca!!!! - zaśmiał się głośno Filip. Oni też się uśmiechnęli
-Wybaczam ci - odpowiedziała Małgosia do Jaśka - ja też przepraszam, że popchnęłam cię wtedy i spadłeś z krzesełka.
- Dziękuję ci Panie Boże za szóstkę z matmy- odezwała się Magda.
- A ja za udaną operację Babci Krysi i że wraca do zdrowia - westchnęła Mama
Filip przestał się śmiać, ale nadal stał pod ścianą jak słup i dłubał w nosie. Tata spojrzał pytająco na Kubę, czy i on coś powie, ale Kuba pokręcił przecząco głową , więc Tata powiedział:
- A ja dziękuję ci Panie Boże za cała naszą rodzinę, że cię kochamy i nie wstydzimy się ci o tym mówić, nawet wtedy, gdy inni się z nas śmieją.
I wtedy w pokoju zrobił się dziwnie cicho a Kuba poczuł jak parzy go twarz i szyja i serce.
- Ja się już nie wstydzę - zawołał - ja też kocham Pana Boga, Maryję, i i Aniołów, i was także !
Wtedy wszyscy odetchnęli z ulga i w pokoju zrobiło się zaraz tak jakoś jaśniej i weselej. Filip przyglądał się temu jakoś poruszony, jakby zobaczył wśród klęczących Janielskich jakieś dziwne światło... I poczuł, jakby coś poprowadziło go ku nim, tak że ukląkł przy nich. Czuł, że czekają, aż on coś powie. A on wymruczał:
- Byłem dziś zły na Kubę i chciałem mu przyłożyć... Ale Kuba, ja tego śniadania Majce nie ukradłem, ja je wziąłem, bo byłem bardzo głodny. Mój tata przepił wszystkie pieniądze, a mama nie ma pracy… I nie jadłem kolacji i śniadania.
Mama spojrzała na Filipa, na jego załzawione oczy, potem na rękę Kuby opartą na ramieniu Filipa i szepnęła do Taty
- Miałeś rację, że Anioł przyprowadził do nas kogoś potrzebującego. Może więc dziś jeszcze raz zjemy kolację z Filipem i...z tym Aniołem.