Prokuratorzy w lutym jadą do Moskwy
Nasz Dziennik, 2011-01-20
P
rokuratura
nie podejmie próby powołania polsko-rosyjskiego zespołu do
zbadania przyczyn katastrofy smoleńskiej. Prawnicy wskazują, że
taki organ mógłby zdynamizować postępowanie, m.in. poprzez
bezpośredni wgląd do materiałów dowodowych. Problem w tym - jak
zaznaczają pełnomocnicy rodzin ofiar - że polski rząd nigdy o to
nie zabiegał. W lutym polscy prokuratorzy wyjadą jednak do Rosji,
ale tylko na zasadach umowy o pomocy prawnej.
-
Nasze stanowisko jest w tej sprawie jasne i niezmienne. Wspólny
polsko-rosyjski zespół śledczy według prokuratury i prawa, które
obowiązuje, jest niemożliwy. Natomiast jak najbardziej jest możliwe
działanie prokuratorów na rzecz śledztwa smoleńskiego w Rosji w
ramach wykonania wniosku o pomoc prawną - twierdzi płk Zbigniew
Rzepa, rzecznik Naczelnej Prokuratury Wojskowej.
Tymczasem
pełnomocnicy rodzin ofiar katastrofy smoleńskiej nie wykluczają,
że w dalszym ciągu możliwe jest porozumienie w sprawie powołania
wspólnego organu prokuratorskiego do wyjaśnienia okoliczności
tragedii smoleńskiej. Mogło by ono, ich zdaniem, przyspieszyć
przekazywanie stronie polskiej materiału dowodowego. - Od samego
początku zaraz po katastrofie mówiłem, że zespół prokuratorski
przewidziany w art. 589b kodeksu postępowania karnego jest jak
najbardziej możliwy do zastosowania. Oczywiście trzeba tutaj
zastrzec, że nie wprost, tzn. że tych przepisów nie da się
zastosować od razu z mocy samego prawa - zastrzega mec. Rafał
Rogalski. W jego opinii, zespół prokuratorski był możliwy do
powołania, "ale trzeba było zawrzeć umowę międzynarodową z
Rosją". - Nie był to wtedy jakiś szczególny problem, by to
uczynić i na drodze porozumienia określić status i procedury
działania tego organu. Eksperci przy dobrej woli z obu stron mogli
to przeprowadzić w ciągu dwóch dni - ocenia mec. Rogalski. Dodaje,
że teoretycznie powołanie takiego zespołu jest jeszcze możliwe. -
Ale czy mamy jakiekolwiek złudzenia, iż istnieje klimat sprzyjający
temu? Oczywiście, że nie. Rosja poprzez raport MAK powiedziała już
Polsce, co myśli o merytorycznym rozpoznaniu sprawy i ujawnieniu
całej prawdy - zaznacza mecenas.
Obecnie polscy prokuratorzy
pracują m.in. w oparciu o umowę między Rzeczpospolitą Polską a
Federacją Rosyjską o pomocy prawnej i stosunkach prawnych w
sprawach cywilnych i karnych z 1996 r. Pułkownik Rzepa informuje, że
w jej ramach w lutym polska delegacja śledczych wyjeżdża do Rosji.
Według niego, Polacy wezmą udział m.in. w przesłuchaniach i będą
mieli wgląd w materiał dowodowy. - W tej chwili nie mogę jeszcze
powiedzieć, kto będzie przesłuchiwany. Trwają prace
organizacyjne, załatwianie wiz, noclegów itd. Dopiero, kiedy
wszystko zostanie ustalone, będzie można przekazać informacje na
temat wyjazdu - mówi płk Rzepa.
Mecenas Bartosz Kownacki
pesymistycznie postrzega możliwość powołania obecnie
polsko-rosyjskiego zespołu śledczego do wyjaśnienia okoliczności
katastrofy smoleńskiej. - Po stanowisku Rosjan, które zostało
przedstawione podczas prezentacji raportu MAK, nie wierzę, żeby
była możliwość powołania wspólnego zespołu. Można było o tym
rozmawiać na początku śledztwa i zawrzeć taką umowę. Dziś
ponosimy konsekwencje zaniedbań sprzed 9 miesięcy - podkreśla
mecenas. Odnosząc się do planowanej wizyty polskich prokuratorów w
Rosji, wyraża nadzieję, że "ta wizyta odbędzie się z
lepszym wynikiem, niż to było w przypadku Edmunda Klicha, polskiego
akredytowanego przy MAK.
Śledztwo w sprawie katastrofy
smoleńskiej po raz kolejny nabrało wczoraj rumieńców,
kłopotliwych dla polskiego rządu. Jedna z komercyjnych stacji
radiowych podała informację, że prokuratorzy, w tym Andrzej
Seremet, prokurator generalny, przygotowują się do postawienia
zarzutów Bogdanowi Klichowi, ministrowi obrony narodowej, oraz
Tomaszowi Arabskiemu, szefowi Kancelarii Premiera. Tych doniesień
nie potwierdza jednak Mateusz Martyniuk, rzecznik Prokuratury
Generalnej. - Nieprawdziwe są informacje zawarte w notatce prasowej,
jakoby prokurator generalny miał informować opinię publiczną, że
w tej sprawie są przygotowywane zarzuty. To nieprawda, ponieważ
prokurator generalny nigdy o tym nie informował. Wręcz zastrzegł,
że prokuratorzy prowadzący śledztwo będą sami podejmowali
decyzje - twierdzi Martyniuk. Zaznacza, że "owszem prokurator
generalny nie wykluczył postawienia zarzutów, ale z tej racji, że
postępowanie jest w toku i nadal jest gromadzony materiał dowodowy
w sprawie". Martyniuk podkreśla jednocześnie, że w
prokuraturze nie ma planów postawienia komukolwiek zarzutów. -
Jeśli prokurator ma podstawy do postawienia zarzutów, to je stawia
- konkluduje Martyniuk.
Jacek Dytkowski