Sej i Kopczyk jadą do Moskwy
Nasz Dziennik, 2011-01-31
J
akie
będą praktyczne efekty tej wizyty, na razie nikt nie wie - mówi
mecenas Piotr Pszczółkowski, pełnomocnik Jarosława Kaczyńskiego,
oceniając jutrzejszy wylot polskich prokuratorów do Moskwy. Ostatni
raz polscy prokuratorzy mieli szansę przeglądać akta rosyjskiego
śledztwa smoleńskiego ponad pół roku temu. Niestety, z miernymi
skutkami.
"Nasz
Dziennik" ustalił nazwiska dwóch prokuratorów, którzy jadą
jutro do Moskwy. To ppłk Karol Kopczyk i mjr Jarosław Sej. Kopczyk
jest referentem w polskim śledztwie smoleńskim i z tej racji
posiada największą orientację w zgromadzonych przez prokuraturę
materiałach. Jest bardzo pozytywnie oceniany przez pełnomocników
rodzin ofiar katastrofy. Zgodnie z zapowiedziami wojskowej
prokuratury jednym z zadań śledczych ma być zapoznanie się z
aktami rosyjskiego postępowania. - Będą mogli zobaczyć, co jest
oficjalnie w tych aktach, co Rosjanie mają - wskazuje Pszczółkowski.
- Podobno jest ich 30 tomów, to jest niewiele, odliczając jeszcze
materiały sekcyjne, skoro polska prokuratura zgromadziła 90 tomów
- podkreśla. - Po to jadą, aby wykonać konkretne czynności i
myślę, że je wykonają - ocenia inny pełnomocnik rodzin ofiar
mecenas Zbigniew Cichoń.
Prokuratura informuje także, że
planowane jest podczas tej dwutygodniowej wizyty przesłuchanie
rosyjskich kontrolerów lotu z lotniska Siewiernyj ppłk. Pawła
Plusnina i mjr. Wiktora Ryżenki. Ich pierwotne przesłuchania
zostały unieważnione przez Rosjan ze względów formalnych, a
powtórne nie zawierają już elementów "niewygodnych" dla
strony rosyjskiej.
- Pytanie tylko, jak będzie wyglądało to
przesłuchanie, czy będzie przesłuchiwał rosyjski prokurator, a
polski będzie tzw. wazonem, czy też nasz śledczy będzie miał
większą inicjatywę - zastanawia się Pszczółkowski.
Przedstawiciele polskiej prokuratury zapewniają, że będzie to
aktywne uczestnictwo. - We wniosku strona polska zwróciła się o
przesłuchanie w charakterze świadków kontrolerów lotu z lotniska
Siewiernyj, z udziałem polskich prokuratorów wojskowych, którzy
będą mieli możliwość zadawania przesłuchiwanym szczegółowych
pytań - mówił kilka dni temu płk Zbigniew Rzepa, rzecznik
Naczelnej Prokuratury Wojskowej.
Nie uspokaja to pełnomocników
bliskich ofiar smoleńskiej tragedii. - Żeby to nie był pusty
przelot - obawia się Pszczółkowski. Zwłaszcza że - jak
niechętnie przyznaje Rzepa - sprawa przesłuchania kontrolerów nie
jest do końca uzgodniona z Rosjanami. Rzecznik NPW powiedział, że
polscy prokuratorzy mają uzgodnić konkretne warunki przesłuchania
podczas wizyty.
Pojawiają się też głosy, że cała wizyta
nie jest szczegółowo doprecyzowana. Prokuratura pytana o konkretne
plany i zamierzenia odpowiada zdawkowo, że poinformuje o tym dopiero
po jej zakończeniu. - O dokonanych czynnościach będziemy mówić
po powrocie prokuratorów - stwierdza Rzepa.
Poprzednia tego
rodzaju wizyta - prokuratora Marka Pasionka - odbyła się w czerwcu
i przyniosła mierne rezultaty. Podczas dwutygodniowego pobytu
śledczy pracował praktycznie tylko przez kilka dni, a pozostały
czas stracił na siedzeniu w hotelu i zwiedzaniu Moskwy. Był to
efekt niedopełnienia formalności przez stronę polską. Prokuratora
Pasionka w praktyce wysłano na darmo.
Tym razem, żeby się
zabezpieczyć i nie zaskoczyć Rosjan, wystosowano wcześniej siódmy
wniosek o pomoc prawną. Zawiera on m.in. prośbę o umożliwienie
przesłuchania kontrolerów z Siewiernego.
Zenon Baranowski