Ze strachu przed Rosją?
Nasz Dziennik, 2011-01-26
W
e
wtorek sejmowa Komisja Ustawodawcza ma zakończyć pracę nad
ustaleniem treści uchwały odnoszącej się do raportu
Międzypaństwowego Komitetu Lotniczego. To, czy punkt dotyczący
przyjęcia uchwały znajdzie się w porządku obrad
przyszłotygodniowego posiedzenia Sejmu, zależy od marszałka
Grzegorza Schetyny. Na razie nie zanosi się jednak na to, by
przygotowano projekt będący do przyjęcia przez wszystkich
posłów.
Jest
tradycją, że Sejm przyjmuje uchwały przez aklamację. W przypadku
uchwały dotyczącej katastrofy smoleńskiej jest jednak do tego
daleko. Temat uchwały, która symbolicznie ma wzmocnić pozycję
rządu, wyraźnie nie odpowiada bowiem parlamentarzystom Platformy.
Złożone przez PiS i SLD dwa odrębne projekty dotyczące
wyjaśnienia okoliczności i przyczyn katastrofy smoleńskiej różnią
się od siebie. PiS postuluje, aby w uchwale Sejm m.in. stanowczo
potępił kłamliwy raport Międzypaństwowego Komitetu Lotniczego.
Projekt uchwały SLD jest natomiast łagodniejszy w słowach - Sojusz
proponuje m.in., by w uchwale zapisać wezwanie rządu do podjęcia
wszelkich dostępnych prawem działań, które zagwarantują
wyjaśnienie przyczyn katastrofy. Nie zawiera natomiast potępienia
treści raportu MAK. Oba jednak traktują o zaangażowaniu w
dochodzenie międzynarodowych instytucji. Oba też są nie w smak
posłom Platformy. - To nie jest tak, że my jesteśmy kategorycznie
przeciw tym uchwałom. Ale musimy sobie zadać pytanie dzisiaj, jakie
będą konsekwencje tej uchwały, nie tylko u nas tutaj, w
parlamencie. Ale jakie będą konsekwencje, jeżeli chodzi również
o nasze relacje z Rosjanami w kontekście wyjaśnienia tej sprawy -
uważa Robert Węgrzyn (PO). Według niego, powinniśmy poczekać, aż
swój raport ogłosi komisja Millera, i dopiero wtedy się zastanowić
nad podjęciem wspólnej uchwały.
Zdaniem wiceprzewodniczącego
Komisji Ustawodawczej Grzegorza Karpińskiego (PO), również dopiero
po ogłoszeniu raportu komisji Millera można będzie rozważać
zaangażowanie w śledztwo międzynarodowych instytucji. Antoni
Macierewicz, występujący jako reprezentant wnioskodawców uchwały
z PiS, zaznaczył jednak, iż Prawo i Sprawiedliwość nie ustąpi,
jeśli chodzi o zapis o zaangażowanie w śledztwo instytucji
międzynarodowych, a także o potępienie kłamliwego raportu MAK.
Komisja Ustawodawcza zdecydowała wczoraj o powołaniu
podkomisji, która z projektów uchwał SLD i PiS zrobi jeden
wspólny. Wiele jednak wskazuje na to, iż wyjdzie z tego projekt
Platformy, która zarówno w podkomisji, jak i Komisji Ustawodawczej
odgrywa dominującą rolę. To natomiast nie rokuje dobrze samej
uchwale. - Nie ma sensu przegłosowywać uchwały jednym głosem.
Albo Sejm wstaje i przyjmujemy tę uchwałę przez aklamację, albo
dajmy sobie spokój - uważa Eugeniusz Kłopotek (PSL).
To
poseł ludowców próbował pogodzić oba różniące się projekty
uchwał - czerpiąc część z propozycji SLD, a część z PiS.
Kłopotek zaproponował komisji, aby w kompromisowym projekcie
uchwały zawrzeć pięć tez: stwierdzenie, czym była tragedia,
odniesienie się do raportu MAK ze wskazaniem, iż jest jednostronny
i że winą obarcza tylko stronę polską, wsparcie rządu w dalszych
działaniach, stwierdzenie o niewykluczeniu udziału w dochodzeniu
instytucji międzynarodowych oraz stwierdzenie, że dochodzenie do
prawdy nie powinno pogorszyć relacji polsko-rosyjskich. I nawet to
się udało. Stanisław Wziątek, reprezentant wnioskodawców z SLD,
wykazał daleko idącą wolę kompromisu, a Andrzej Dera (PiS)
zawnioskował, aby komisja zarekomendowała podkomisji oparcie jej
stanowiska na tezach przedstawionych przez Kłopotka. Wtedy jednak
przeciw tej rekomendacji zagłosowali posłowie
Platformy.
Macierewicz przekonywał posłów, że nie możemy
milczeć. - Milcząc, aprobujemy kłamstwo zawarte w raporcie pani
Anodiny - mówił. Zwrócił uwagę, że niektóre tezy raportu MAK
zostały jednoznacznie odrzucone przez polskich specjalistów, choćby
mówiąca o tym, że to nie był lot wojskowy, że kontrolerzy na
lotnisku zachowywali się bez zarzutu oraz że pilot chciał
lądować.
Artur Kowalski