Zejdziemy poniżej 100 metrów z badaniem
Nasz Dziennik, 2011-02-21
Z
kpt. Wiesławem Jedynakiem, pilotem cywilnym, członkiem Państwowej
Komisji Badania Wypadków Lotniczych badającej okoliczności
katastrofy rządowego Tu-154M pod Smoleńskiem, rozmawia Marcin
Austyn
Powiedział
Pan, że "są rzeczy, które wymagają wyjaśnienia, ale głównie
chodzi bardziej o mechanikę lotu, czyli zaobserwowanie, czy ten
model, który jest zarejestrowany, ten proces lotu zarejestrowany na
rejestratorze potwierdza lot faktyczny". Są jakieś
wątpliwości, co zapisało się na rejestratorze pokładowym?
-
Nie. Chodzi tu o metodę badawczą polegającą na tym, że niektóre
rzeczy rejestrowane przez czarną skrzynkę trzeba później
potwierdzić. Nie mamy jednak jakichś wątpliwości co do samej
zawartości rejestratora.
Te
potwierdzenia dotyczą tylko kwestii związanych z autopilotem?
-
Problem jest bardzo szeroki i trudno w tej chwili o nim mówić, ale
wszystkie te elementy również będą badane.
Skąd
wynikają wątpliwości dotyczące działania autopilota? Konieczny
jest eksperyment, by sprawdzić jego działanie?
-
Tu nie chodzi o wątpliwości, ale - tak jak wspomniałem - o
potwierdzenie, czy rzeczy zapisane w instrukcji są równoznaczne z
tym, co się zdarzy w kabinie podczas prawdziwego lotu. Te czynności
wykonujemy poniekąd dla spokoju badacza, a nie dla udowodnienia, że
coś jest źle opisane w instrukcji. Aby mieć podstawę do tego, by
wiarygodnie stwierdzić, że coś jest możliwe do wykonania, trzeba
to sprawdzić na samolocie, a nie opierać się tylko na
teoretycznych rozważaniach.
Na
czwartkowej konferencji prasowej rosyjscy eksperci uznali, że z
punktu widzenia kontrolerów lotu nieważne jest to, co działo się
poniżej 100 metrów, bo odpowiedzialność i tak leży po stronie
dowódcy statku powietrznego.
-
A nas bardzo interesuje to, co się działo poniżej tej wysokości,
bo stanowi to kontynuację procesu badawczego. Nie można stwierdzić,
że wszystko, co do 100 m, jest ważne, a poniżej nie.
Dlaczego
w raporcie MAK, jak też w polskich uwagach do niego nie ma szerszych
informacji dotyczących tego ostatniego etapu lotu?
-
Jeżeli coś nie było opisane w raporcie MAK, to polskie uwagi nie
mogły się do tego odnosić. Mogliśmy tylko wskazywać, że pewne
elementy nie zostały poruszone. Same uwagi odnosiły się jednak do
treści raportu. Mogę zapewnić, że te sprawy będą bardzo
dokładnie omówione w naszym raporcie.
Poznamy
szczegóły techniczne lotu czy będzie to dokument na sporym
poziomie ogólnikowości?
-
Jest to pytanie do osób, które będą decydowały o tym, jaki
fragment naszego raportu zostanie opublikowany. Nie potrafię
odpowiedzieć na to pytanie.
Dziękuję
za rozmowę.