Sierioża ma kłopoty z reflektorem Nasz Dziennik, 2011 01 22

Sierioża ma kłopoty z reflektorem

Nasz Dziennik, 2011-01-22

R ozmowa z "pierwszym", że zła pogoda. Potem minuta niezrozumiała i:7:56:52 Plusnin: Wital, a u ciebie, tam z tym startem, też taka dupa, tak?7:56:56 Ryżenko: W ogóle niczego nie widać.7:56:58 Plusnin: Rozumiem.7:57:01 Plusnin: Już kiedy, kiedy FSB-owca przyjąłem, taka sama była pogoda [niezr.]. Potem dłuższy fragment niezrozumiały, a potem znowu: 7:57:31 Plusnin: Tak na mój rozum, co sobie wyrzucam, to to ch... zajęcie [śmiech, niezrozumiałe].


Plusnin daje numer do "głównego centrum".
Polskie samoloty bez procedury nawigacyjnej

Zanim ppłk Plusnin rozpoczął korespondencję z nadlatującymi samolotami, telefonuje do dyżurnego moskiewskiej "Logiki", pytając o Polaków, którzy mają przylecieć. Gdy okazuje się, że mjr Kurtiniec nic nie wie, sam Plusnin daje mu numer telefonu "do głównego centrum". Tam ma się czegoś dowiedzieć. Okazuje się, że jeszcze nie wylecieli.
Wkrótce, niemal jednocześnie, zgłaszają się rosyjski transportowy Ił-76 i polski Jak-40. Ił kontaktuje się pierwszy, ale polski Jak-40 jest bliżej. Plusnin jeszcze pyta o pogodę. Widoczność ma wynosić cztery kilometry. Synoptyk przewiduje "mgiełkę" (ros. "dymka", nie "tuman"). Kierownik lotów przekazuje te informacje drogą radiową, ale zwraca się tylko do iła. Podaje mu też informację, że podejście odbędzie według "OSP i RSP", to znaczy radiolatarni, świateł i radiolokatora. Polskie samoloty nie otrzymują danych meteorologicznych ani procedury nawigacyjnej.
Rozmowa z Polakami odbywa się w połowie po angielsku, Plusnin zna w tym języku liczby i międzynarodowy wzór literowania nazw. W pomieszczeniu pojawiają się osoby określane mianem "pierwszy" oraz niejaki Judin. Razem decydują o ustawieniu reflektorów. Jak-40 wykonuje kolejne zakręty, a w tym czasie oficerowie dowiadują się, że "na Jużnym jest już mgła". Chodzi tu o drugie lotnisko w Smoleńsku, cywilne.

"Marczenko mówił, że mgły nie należy się spodziewać"
Ił-76 również się zbliża, leci z podmoskiewskiego Wnukowa i minął już punkt AGALI, za którym kontrolę przejmuje Smoleńsk, podobnie jak samoloty lecące z zachodu mijają punkt ASKIL. Widoczność spada do kilometra. Komunikat słyszą oba samoloty. Pułkownik Krasnokutski dopytuje jeszcze raz o reflektory. Coś jest z nimi nie tak, mgła robi się coraz większa. Pułkownik dziwi się: "Marczenko mówił, że mgły nie należy się spodziewać". Tymczasem polski jak wchodzi na ścieżkę schodzenia. Ryżenko informuje o odległości oraz że samolot jest "na kursie, ścieżce". 4, 3, 2, 1 kilometr. I wtedy kontrolerzy orientują się, że nic nie widać. Ani samolotu, ani miejsca, gdzie ma się znajdować. Plusnin każe odejść na drugi krąg, ale mówi to za późno. Dwadzieścia sekund później, o 7.15, jak był już na pasie lotniska. Załoga wieży dopiero wtedy go zobaczyła. - Zuch - chwali Plusnin polskiego pilota, choć dziwi się, że nie otrzymał od niego ani jednej "kwitacji" (czyli potwierdzenia wysokości w procedurze RSP). Krasnokutski pyta o język, w jakim rozmawiali piloci. Wbrew jego obawom Plusnin i Ryżenko dogadali się bez problemów po rosyjsku. Więcej nieporozumień jest z żołnierzem obsługującym reflektor, Sieriożą. Ciągle myli strony.

"Trzeba Polakom powiedzieć, jakie dla nich lądowanie"
Wieża nie ma czasu na rozmowy. Ił-76 jest coraz bliżej, robi kolejne zakręty, więc kontrolerzy muszą się nim zająć. W tym czasie Krasnokutski telefonuje do swojego przełożonego generała Władimira Sypki. Tamten już dzwonił, ale wówczas Krasnokutski nie mógł długo rozmawiać. Teraz zdaje relację z tego, co się dzieje w Smoleńsku. - Zgodnie z planem Jak-40 wylądował, ten z tymi z delegacji i dziennikarzami. A Ił-76, nasz, Frołow, właśnie podchodzi. To będą prezydenckie samochody. I o 10.30 [8.30] lądowanie tego zasadniczego, prezydenckiego - wyjaśnia. Jeszcze dodaje, że wracać będą po 17.30 [15.30] w kolejności: prezydencki tupolew, jak, ił. Sypko dopytuje jeszcze o to, czy są podjeżdżające schody (trap). Krasnokutski zapewnia, że wszystko jest przygotowane do lotu oznaczonego literą "A". Pułkownik opowiada o lądowaniu Jaka-40, które było nadzwyczaj udane, pomimo niespodziewanej gęstej mgły. Ma nadzieję, że w ciągu półtorej godziny ustąpi. Potem przechodzą do spraw prywatnych. Krasnokutski prosi o wolny dzień. Dowódca odmawia, bo wyjeżdża na jakąś konferencję i pułkownik musi go zastąpić.
W tym czasie Ił-76 zajął właściwą ścieżkę i schodzi według wskazówek Ryżenki. 5, 4, 3, 2, 1 (ił również nie kwituje) - samolotu nie widać. - Na drugi krąg, odejście - krzyczy Plusnin. Potężny transportowiec przechodzi nad lotniskiem o 7.26 w sposób, który skłonił Krasnokutskiego do długiej niecenzuralnej wiązanki przekleństw. - Trzeba Polakom powiedzieć, jakie dla nich lądowanie, k... - dodał pułkownik.
Ił-76 decyduje się na drugą próbę. Wykonuje kolejne zakręty i po kilku minutach Ryżenko znowu recytuje swoje "na kursie, ścieżce": 7, 6, 5, 4, 3, 2 (tu ił jedyny raz skwitował wysokością 130 metrów, co oznacza, że znajdował się sporo ponad ścieżką), 1 i sytuacja się powtarza. Jest 7.39. Transportowiec Frołowa odlatuje. Wraca na Wnukowo. - Jak długo będzie ta mgła? - pyta siebie i kolegów pułkownik.

"Pierwszy" dopytuje o "zasadniczego Polaka"
Kolejny telefon Krasnokutski wykonuje do "Logiki". Informuje o mgle, dowiaduje się, że polski samolot już wystartował, rozważają ewentualne lotniska zapasowe. Kurtiniec proponuje Wnukowo. Ił-76 w razie niepowodzenia ma zostać skierowany do Tweru. Dyżurny oficer dopytuje się jeszcze o minima lotniska i znowu ma zamiar skontaktować się "z głównym centrum".
Krasnokutski gdzieś wychodzi, a "Logikę" wywołuje Plusnin. Centrala mówi, że niejaki Bieniediktow chce rozmawiać z pułkownikiem. Plusnin obiecuje przekazać informację, ale do połączenia chyba nie dochodzi. Plusnin chce się upewnić, że przekazano do odpowiednich czynników informację o braku warunków w Smoleńsku. Rozmawia o tym z Kurtińcem dwukrotnie. Chce, żeby "zasadniczy Polak" wiedział, że pogody nie ma i ma być gotowy do odejścia na drugi krąg. Martwi się, czy wyznaczono lotnisko zapasowe. Padają też słowa: "Trzeba się upewnić, ile ma paliwa, bo on praktycznie nic nie rozumie po rosyjsku". To dziwne, ponieważ pierwszy kontakt z polskim 101 Plusnin nawiąże dopiero za pół godziny.

Plusnin: "Gdy natrafiłem na FSB-owca"
Kontakt z biurem prognoz nie przynosi nic nowego. Zdaniem synoptyka, widoczność pozioma wynosi 800 metrów, co oczywiście nie odpowiada temu, co Plusnin widzi za oknem. W Twerze przewidują także burzę. - Śmiech - podsumowuje tę prognozę. Potem punkt Meteo znowu powtórzy te dane. W pomieszczeniu kilka razy w tym czasie pojawia się znowu osoba określana jako "pierwszy", najprawdopodobniej dowódca jednostki wojskowej. Wszyscy pytają o pogodę i polski samolot. Plusnin ćwiczy z kimś proste angielskie wyrażenia. Z rozmowy wynika, że na wieży był także oficer FSB (służb specjalnych).
Plusnin jeszcze kilka razy telefonuje do "Logiki". Rozmawia też z osobą o nazwisku Kokariew. Major Kurtiniec najprawdopodobniej nie zna numeru do odpowiedniej osoby w "głównym centrum". Plusnin nawet próbuje mu podać jakiś, ale to także nie ten. Cały czas mają wątpliwości odnośnie do lotniska zapasowego. Twer nie nadaje się, ponieważ tam nie ma punktu kontroli granicznej i celnej. Pozostaje Wnukowo. Oficerowie przypominają sobie, że kiedyś jakiś samolot poleciał w podobnej sytuacji do Mińska. Kontakt z dyspozytorem lotniska Murawiowem to potwierdza: polski Tu-154M ma wpisane lotniska zapasowe Mińsk i Witebsk.
Około 8.20 wraca Krasnokutski. Plusnin kontaktuje się jeszcze w sprawie pogody i położenia nadlatującego polskiego samolotu z drugim lotniskiem Jużnyj, które być może ma bardziej odpowiedni radar. Rozmowy przez telefon w sprawie określenia lotniska zapasowego trwają w zasadzie do końca. Plusnin, a kiedy ten jest zajęty kontaktem z polskim samolotem, Krasnokutski dzwonią do "Logiki", na Jużnyj i do Murawiowa. Podczas ostatniej zarejestrowanej rozmowy telefonicznej, o 8.34, dyspozytor Jużnego mówi, że u niego już się wypogadza...

Plusnin: "Ja na miejscu Moskwy tu bym nie gnał".
Krasnokutski: "To decyzja międzynarodowego
numer jeden"

Pierwszy kontakt załoga nawiązała o 8.23. Trwa wymiana informacji nawigacyjnych. Krasnokutski informuje Murawiowa, że "decyzja dowódcy jest taka, że wykona kontrolne podejście do wysokości decyzji 100 metrów i odejdzie - Mińsk, Witebsk w gotowości". Gdy Plusnin prowadzi korespondencję radiową z Tu-154M, pułkownik mu przypomina: "Powiedz o mgle". Sam kierownik lotów też nie ma wątpliwości: - Trzeba go pogonić - mówi.
- Dziękuję, jeśli da się, to spróbujemy podejść, a jak nie będzie pogody, odejdziemy na drugi krąg - słychać głos dowódcy polskiej maszyny mjr. Arkadiusza Protasiuka, długie, absolutnie poprawne rosyjskie zdanie. Na wieży Krasnokutski komentuje podawaną ciągle prognozę widzialności 800 metrów: "On jest niepoczytalny". Sam ocenia tę wielkość na 200-300 metrów. Wreszcie padają słowa Plusnina: "Ja na miejscu Moskwy tu bym nie gnał". - To decyzja [niezr.] międzynarodowego numer jeden, on sam... [niezr.] - odpowiada Krasnokutski. A zatem "do 100 metrów, bez dyskusji", jak to powiedział kilka minut wcześniej.

Krasnokutski:
"Towarzyszu generale, podchodzi do trawersu. Wszystko włączone"

Po czwartym zakręcie pułkownik mówi do Plusnina: "Przede wszystkim daj go na drugi krąg, to znaczy na drugi i wystarczy. Sam zdecydował, niech sam sobie radzi. - O, pojawił się, jest ścieżka. Nie, nie, normalnie - mówi dalej do kogoś, być może do jakiegoś Walerego Iwanowicza, do którego zwraca się za chwilę słowami: "Nie widać nawet 200 metrów. Gdzie jemu lądować?".
O godzinie 10.40 i 33 sekundy słychać ostatnie słowa z polskiego Tu-154M: "Włączone" (o oświetleniu zewnętrznym samolotu) - powiedział pilot. O 10.40 i 53 sekundy Ryżenko mówi: "Horyzont, 101"... nie otrzymując odpowiedzi.
Plusnin próbuje jeszcze wywołać polski samolot, krzyczy trzykrotnie "odejście na drugi krąg". Wreszcie decydują się na wysłanie strażaków. Krasnokutski powtarza głównie przekleństwa. Pozostali również. Ustalają, że samolot minął już bliższą radiolatarnię i trzeba go szukać "po lewej stronie drogi".
"On zaczął odchodzić na drugi krąg, a potem przepadł..." - ktoś powiedział. Niecenzuralne rosyjskie "bliad´" kończy nagranie.

 

Piotr Falkowski




Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
Mojego Syna rzucono Rosjanom na pożarcie To boli Nasz Dziennik, 2011 01 22
Gdzie byli rządowi specjaliści 10 kwietnia Nasz Dziennik, 2011 01 22
Niekompletne dokumenty są niewiarygodne Nasz Dziennik, 2011 01 22
Rosjanie Pracę radaru zakłócił piecyk Nasz Dziennik, 2011 01 22
Szkodliwa publikacja Nasz Dziennik, 2011 01 22
Chcesz lądować Zamów radiolokator Nasz Dziennik, 2011 01 27
Wyniki analiz po zbadaniu oryginałów Nasz Dziennik, 2011 01 20
Nawigator nie mógł przestawić ciśnieniomierza Nasz Dziennik, 2011 01 18
Panie premierze, ilu agentów organizowało wizytę Nasz Dziennik, 2011 01 20
Czy to prawda, że za pana rządów zginęło w Polsce więcej generałów niż w czasie II wojny Nasz Dzienn
Zginął w tym samym lesie, co ojciec Nasz Dziennik, 2011 01 30
RBN nie o raporcie MAK Nasz Dziennik, 2011 01 21
Kontrwywiad puka do prokuratora Szeląga Nasz Dziennik, 2011 01 21
Mgła się przejaśnia Nasz Dziennik, 2011 01 20
Widoczność pionową znali tylko kontrolerzy Nasz Dziennik, 2011 01 26
Prawda wymieciona spod dywanu Nasz Dziennik, 2011 01 18
Anodina działa pod wpływem Nasz Dziennik, 2011 01 18
Nie tylko mgła, lecz także dym Nasz Dziennik, 2011 01 26
Jak ściągnąć czarne skrzynki do Polsk Nasz Dziennik, 2011 01 25i

więcej podobnych podstron