Â
WIAT
N
AUKI
Wrzesieƒ 1998 5
Promienie X i Êrodki ˝ywnoÊci. Che-
mik dr. W. Thörner z Osnabrück, pra-
cujàcy w miejskim urz´dzie rewizyjnym
zastosowa∏ promienie Roentgena do bada-
nia Êrodków ˝ywnoÊci i otrzyma∏ Êwietne
rezultaty. Z pomocà tych promieni bo-
wiem odró˝niç mo˝na doskonale artyku-
∏y fa∏szowane. Naturalne ziarnka kawy
rzucajà np. zupe∏nie inny cieƒ ni˝ sztucz-
ne; równie˝ herbata ju˝ wygotowana i za-
farbowana na nowo daje widmo zupe∏-
nie odmienne od herbaty Êwie˝ej; zasto-
sowawszy promienie X, mo˝na te˝ po-
znaç, czy migda∏y i orzechy sà robaczy-
we, czy te˝ nie, czy mas∏o jest solone lub
nie – pierwsze rzuca czarne plamy, cieƒ
drugiego jest jednostajny i t. p.
Fotografie bez aparatów. Pewien wy-
nalazca og∏asza w pismach medyolaƒ-
skich, ˝e posiada tajemnic´, przy pomo-
cy której ka˝dy Êmiertelnik b´dzie móg∏
robiç zdj´cia fotograficzne bez aparatu.
Mamy ju˝ proch bez dymu, wozy bez ko-
ni, telegrafy bez drutów, fotografie bez
aparatów i autorów – bez g∏owy... Zbli˝a-
my si´ wi´c do chwili, w której na Êwie-
cie wszystko robiç si´ b´dzie z niczego.
Je˝ i ˝mija. Je˝ uwa˝any jest za t´pi-
ciela ˝mii, a jad jej ma byç dla niego za-
bójczym. „Interm•diaire des biologistes”
rozbiera, czy poglàd ten istotnie jest uza-
sadniony, a na podstawie zebranych
faktów sàdzi, ˝e jest on dostatecznie
stwierdzony. Rzecz jasna, ˝e o oporno-
Êci, czyli bezkarnoÊci bezwzgl´dnej mo-
wy byç nie mo˝e, niema bowiem sub-
stancyi, nawet najmniej trujàcej, jak
choçby woda, któraby nie mog∏a zabijaç,
gdyby zadawanà by∏a w pewnej dozie
nadmiernej, ale uczyniwszy to zastrze-
˝enie, powiedzieç mo˝na, ˝e dawka, ja-
kà w ogólnoÊci zaszczepiç mo˝e ˝mija
je˝owi, nie wystarcza do zabicia go.
Frank Buckland zamyka∏ razem je˝e
i ˝mije. ˚mija uderzy∏a je˝a dwa lub trzy
razy w pyszczek, zatem w okolic´ cia∏a
kolców pozbawionà, a uderzenia te mu-
sia∏y byç zadane z niewàtpliwym za-
miarem pokonania wroga, w tej˝e bo-
wiem chwili je˝ zaj´ty by∏ zjadaniem
ogona ˝mii. Je˝ bynajmniej uderzenia
tego nie odczu∏ i dalej zajada∏ ˝mij´
w ciàgu nocy, tak, ˝e ani Êlad jej nie po-
zosta∏. Cz´sto zapewne nie udaje si´
˝mii ukàsiç je˝a z powodu jego kolców,
ale zwierz´ nie cierpi w ogólnoÊci i od
ukàszenia w pyszczek. W pracowni
mo˝naby zapewne oznaczyç doz´ jadu,
któraby mog∏a spowodowaç zaburze-
nia, a nawet Êmierç, odpornoÊç bowiem
zawsze jest wzgl´dna tylko.
Reklama amerykaƒska. Pewien ku-
piec z Chicago og∏asza: „Usilne nalega-
nie przyjació∏ i ˝yczliwych sk∏oni∏y mnie
do podania do wiadomoÊci publicznej
faktu, który dotychczas uwa˝a∏em za
stosowne trzymaç w tajemnicy: oto w
tym tygodniu wyznaczy∏em w moim
magazynie ceny tak nizkie, ˝e mi po
prostu wstyd og∏osiç cennik.”
Tonograf. Akademii muzycznej w No-
wym Jorku uczony amerykaƒski, p. Hol-
brook Curtis, przedstawi∏ wynaleziony
przez siebie przyrzàd, s∏u˝àcy do foto-
grafowania dêwi´ków w postaci, w ja-
kiej przedstawiajà si´ w przyrodzie. Wie-
my, ˝e na p∏ycie szklanej, posypanej
piaskiem suchym, tworzà si´ rozmaite
figury, w miar´, jak pociàgamy smycz-
kiem po jej brzegu. Na zasadzie tego zja-
wiska p. Curtis zbudowa∏ swój przyrzàd,
który nazwa∏ Tonografem. Jest to tuba
z blachy, zakrzywiona [...]. W jednym jej
koƒcu znajduje si´ otwór do ust zasto-
sowany, drugi koniec powleczony jest
b∏onà kauczukowà, równo napi´tà. Na
b∏on´ t´ sypie si´ szczypt´ soli suchej,
zmieszanej z odrobinà szmerglu. B∏ona
powinna byç pomalowana farbà wodnà
na czerwono, celem u∏atwienia zdj´ç fo-
tograficznych. Ka˝dy dêwi´k g∏osu ludz-
kiego wprowadza b∏on´ w drganie,
a ka˝dy ton zaznacza si´ innà figurà,
utworzonà z soli. Nie sà to figury przy-
padkowe, doÊwiadczenie bowiem wy-
kazuje, i˝ jedne i te same tony tworzà
wcià˝ jedne i te same figury. DziÊ ju˝
mo˝na dok∏adnie wiedzieç, jaka figura
odpowiada danemu dêwi´kowi. Rycina
przedstawia w∏aÊnie owe figury, wyst´-
pujàce na b∏onie aparatu p. Curtis’a. Sà
one odbiciem g∏osu sopranowego. Pierw-
sze trzy przedstawiajà dêwi´ki a, ais
i b z dolnej oktawy, nast´pnie d, e,
f i g z oktawy Êredniej i nareszcie c wyso-
kie. Dla ludzi znajàcych prawa drgaƒ
g∏osowych interesujàcem jest porówna-
nie figur ais i b, które dla ucha brzmià
prawie jednakowo, a jednak sà odmien-
ne, o czem zresztà i dawniej ju˝ wiedzia-
no. G∏os m´zki tworzy na aparacie p.
Curtisa figury cokolwiek odmienne od
figur g∏osu kobiecego. G∏os dêwi´czny
wydaje figury wyraêniejsze. Na razie jest
to poczàtek wynalazku, który kiedyÊ mo-
˝e przybraç form´ wyraêniejszà. DziÊ
mo˝emy fotografowaç tylko dêwi´ki,
z czasem ca∏e pieÊni b´dziemy mogli
utrwalaç na p∏ycie fotograficznej.
Plantacye tytuniu, zrujnowane na Ku-
bie podczas powstania, wywo∏a∏y nowy
zwrot w dotychczasowym handlu tytu-
niem w Ameryce. Plantatorowie tytu-
niu w znacznej liczbie wyemigrowali na
Jamaik´ i tam za∏o˝yli nowe plantacye.
Na rynku londyƒskim ukaza∏y si´ ju˝
cygara jamajskie, które nie ust´pujà w ni-
czem kubaƒskim. Jamaika posiada wa-
runki klimatyczne i geologiczne, niewie-
le ró˝niàce si´ od panujàcych na Kubie.
JednoczeÊnie donoszà z Meksyku, ˝e
wywóz tytuniu stale tam wzrasta.
STO LAT TEMU
Figury otrzymane z dêwi´ków na b∏onie tonografu.