Mroczny Znak 5 2


Rozdział 5.2


Zaraz po tym dodatkowym śniadaniu Ron poprosił o rozmowę sam na sam z Harrym. Hermiona tylko wzruszyła ramionami i zostawiła ich samych. Ruszyli wzdłuż korytarza. Weasley chyba nie wiedział, jak zacząć. Trzymał ręce w kieszeni i kopał jakiś kamyczek po kamiennej podłodze.

Nie jesteś z Hermioną, prawda? — zapytał nagle, rumieniąc się jak piwonia.

Nie. Nie jestem i nigdy nie byłem — odparł Harry wprost, śmiejąc się w duchu z prostolinijności przyjaciela.

Nie wyśmiewał się z niego. Za żadne skarby. To raczej pasowało do Rona, taka ciamajdowatość i niezdecydowanie.

Domyśliłem się tego po tej akcji z Malfoyem. Trudno mi to przyjąć do wiadomości, prawdę mówiąc. Od samego początku darliśmy z nim koty, a tu nagle całuje cię na oczach wszystkich.

Sam nadal jestem zaskoczony, Ron. To nie było planowane chyba przez żadnego z nas. Tak wyszło.

Znów zapadła niezręczna cisza. Na szczęście na krótko.

Myślisz, że Hermiona miałaby coś przeciwko, gdybym poprosił ją, by została oficjalnie moją dziewczyną?

Jeśli nie zapomnisz o kwiatach i jakimś romantycznym miejscu, myślę, że pozytywnie przemyśli twoją propozycję. — Harry uśmiechnął się szczerze do swojego przyjaciela.

Naprawdę?! — uradował się rudzielec, odwracając w jego stronę. — Kamień z serca — westchnął.

Oczywiście radość musiała zostać w jakiś sposób zakłócona. Nie byłby Harrym Potterem, gdyby tak się nie stało. Ból w piersi nasilił się tak nagle i był tak intensywny, że Harry nawet nie zdołał jęknąć. Upadł jak podcięty. Palenie szarpało całą klatką piersiową tak bardzo, że chłopak myślał, że serce spłonie w nim od tego żaru. Ron próbował mu pomóc, ale był bezsilny. Przytulił przyjaciela do siebie, gdy ten kulił się w cierpieniu na podłodze. Zaczął wołać o pomoc, sam nie wiedząc, co innego mógłby zrobić. A ból nie odpuszczał Harry’emu jak ostatnio. Zamiast zblednąć, narastał i nasilał się z każdą chwilą. Chłopak zaczął jęczeć, nie mogąc zapanować nad tym uczuciem.

Boli...

Wiem, Harry. Wytrzymaj. — Ron jak mógł, starał się podtrzymać go na duchu.

Któryś z uczniów już biegł z nauczycielem. McGonagall kucnęła przy nich.

Co się stało?

Ma jakiś atak. Wcześniej miał podobny po powrocie z zajęć z profesorem Snape’em — mówił szybko Ron, w ostatniej chwili łapiąc rękę nauczycielki, gdy ta chciała dotknąć Pottera. — Klątwa nadal działa. To może tylko pogorszyć jego stan.

Harry nie zwracał uwagi na tę rozmowę. Opętany przez ból nie myślał o niczym innym, jak tylko o tym, by to się skończyło.

Boli... Tak bardzo boli... — jęczał, kuląc się jeszcze bardziej.

McGonagall transmutowała książkę zabraną jakiemuś uczniowi w nosze i Ron położył na nich przyjaciela.

Do ambulatorium! — rzuciła profesorka i ruszyła, lewitując nosze przed sobą.

Weasley asekurował Harry’ego, by nie spadł. Pomfrey tylko zerknęła na pacjenta i podała Ronowi eliksir przeciwbólowy.

Nie wiem, czy zadziała, ale spróbujmy. Niech wypije.

Ron pomógł przyjacielowi opróżnić fiolkę, podpierając go, po czym delikatnie położył Harry’ego z powrotem na łóżku. Po kilku minutach było już wiadomo, że to nie pomogło. Harry nadal leżał zwinięty w kłębek, trzymając się za pierś. Coś nie pozwalało mu nawet stracić przytomności. Trwał gdzieś na granicy. Poppy zniknęła na chwilę w swoim pokoju i Ron usłyszał, jak wywołuje gabinet dyrektora, a po krótkiej, nerwowej rozmowie, także kwatery Snape’a.

Musi pan wyjść, panie Weasley — wyprosiła go po powrocie, zasłaniając parawanem łóżko.

Dlaczego nie mogę z nim zostać?! — zawołał z korytarza chłopak, gdy pielęgniarka już zamknęła mu drzwi przed nosem.

Zajmiemy się nim, panie Weasley. — Dyrektor już zmierzał w stronę wejścia do szpitala.

Za nim kroczyli szybko Snape i... Malfoy. Obaj trzymali się za piersi, podobnie jak trzymał się Harry. Bez słowa minęli go i weszli za Dumbledore’em do środka. Ron pobiegł szukać Hermiony. To było nienormalne. Dlaczego Malfoy może być przy Harrym, a on nie? Po usłyszeniu wiadomości Granger wypadła jak burza z biblioteki. Zatrzymała się dopiero przed szpitalem, jakby nagle coś sobie przypomniała.

Zaczekaj tutaj! — rzuciła i weszła.

Teraz to już niczego nie rozumiał. Nawet Hermiona? To było do niej niepodobne. Co jest Harry’emu, że może być z Malfoyem, a nie może być przy nim on, i to w takiej sytuacji? Czyżby Harry coś ukrywał? Ron krążył w pobliżu wejścia do ambulatorium. Co jakiś czas dolatywały do niego krótkie okrzyki cierpienia i wtedy zaciskał pięści. Dodatkowo zaczynała go boleć głowa za każdym razem, gdy zastanawiał się nad powiązaniem Malfoya z Harrym. Zawrócił nagle, gdy odszedł zbyt daleko. Zahaczył przy tym ramieniem o posąg. Warknął wściekle, łapiąc się z ramię, i zamarł. Coś mu mignęło. Jakby kolorowy rysunek. Wąż i... czaszka! Kolorowy Mroczny Znak? Gdzie go widział? I dlaczego jeszcze bardziej rozbolała go głowa? Kolejna migawka. Krzyczy coś na Harry’ego. Ale co? Pomasował mocno ramię, które zaprotestowało na takie nieczułe traktowanie.


**


Tymczasem za drzwiami grupa osób nie wiedziała, jak pomóc cierpiącemu chłopcu.

Znalazłeś coś, Albusie, na temat utraty ochrony krwi? — zapytała nerwowo Pomfrey.

Niewiele. Tylko coś o przebaczeniu, ale w rodzinie, a jak wiemy, Harry jej teraz nie ma.

Tylko tyle? — zdenerwował się niewiadomo dlaczego Draco, siadając obok łóżka. — Mamy tu najlepiej zaopatrzoną bibliotekę i nic nie da się znaleźć?

Panie Malfoy... — oburzyła się pielęgniarka.

Nic się nie stało, Poppy. W takich sytuacja często puszczają nerwy — ułagodził ją dyrektor. — Niestety, na temat powiązań rodzinnych niewiele można znaleźć, nawet w Zakazanym Dziale. Nikt raczej nie opisuje takich rzeczy. Informacje na ten temat trzymane są w tajemnicy przez rodzinę i z czasem popadają w zapomnienie. Niektóre natomiast są po prostu używane tylko w drastycznych warunkach, jak właśnie w przypadku Harry’ego i jego matki. Przypuszczam, że jej działanie było kierowane sercem, a nie wcześniej sprecyzowanym planem.

Czyli nic nie możemy zrobić dla Harry’ego? — spytała cicho Hermiona, trzymając dłoń przyjaciela.

Niestety, nie.

Severus mruknął coś pod nosem, masując własną pierś, ale zaraz głośno zapytał:

Czy dokładnie było napisane, że musi być to ta sama rodzina?

O co dokładnie pytasz?

O to przebaczenie. Czy musi być to jego rodzina? — sprecyzował pytanie.

Dyrektor zamyślił się. Krzyk Harry’ego odwrócił uwagę wszystkich w jego stronę. Koszula na jego piersi była porozpinana od ciągłego szarpania i teraz paznokcie drapały skórę, pozostawiając na niej krwawe pręgi. Draco zgiął się na krześle, sycząc z bólu.

Jesteś pewien?

Snape i Dumbledore jako jedyni nie podeszli do łóżka, lecz cicho dyskutowali z tyłu. Po Severusie widać było, że cierpi, ale jakoś się trzymał.

Tak, jestem pewien.

Severus potarł czoło, jakby głęboko się nad czymś zastanawiając. Westchnął ciężko i zbliżył się do łóżka Pottera.

Będę tego żałował. Z całą pewnością będę tego żałował — burczał pod nosem, odsuwając Gryfonkę i Malfoya.

Co pan chce zrobić? Nie wolno panu go dotykać! — krzyknęła Hermiona, widząc, jak kładzie na piersi Harry’ego dłoń.

Dyrektor złapał ją za ramię, przytrzymując w miejscu, gdy chciała przeszkodzić profesorowi. Spojrzała na niego zdziwiona. Zobaczyła na jego twarzy delikatny uśmiech i zamrugała. Snape, nie przerywając kontaktu pomimo nagłego bólu i zaczynających pojawiać się na ciele Pottera ran, cicho coś szeptał. Intensywny blask otoczył dwójkę i po chwili, nie trwającej dłużej niż minutę, zbladł. Harry opadł nieprzytomny na łóżko, a Snape na podłogę, ciężko oddychając.

Opatrzcie go, zanim się wykrwawi — warknął, gdy nikt się nie poruszył.

Pielęgniarka oprzytomniała i natychmiast zajęła się pacjentem. Kilka zaklęć leczących później, nakazała Snape’owi usiąść na jednym z łóżek i, pomimo jego sprzeciwów, wmusiła w niego kilka eliksirów.

Jesteś okropna, wiesz? Kilka minut bólu, a ty już faszerujesz mnie wszystkim, co sam produkuję — zakpił gorzko.

Wypada, byś czasami spróbował tych swoich mikstur. Żebyś wiedział, jakie są smaczne. — Kobieta uśmiechnęła się do niego złośliwie.

Dumbledore stanął przy nich, a kąciki jego ust lekko drgały. Zaraz jednak spoważniał.

Czy ty zrobiłeś to, co podejrzewam, Severusie? — odezwał się już bardzo poważnie.

A co podejrzewasz? Pomimo tylu lat znajomości jeszcze nie nauczyłem się czytać w twoich zamglonych tajemnicami myślach.

Czy ty właśnie adoptowałeś Harry’ego i zniwelowałeś tym ból, jaki odczuwał?

Snape odgarnął włosy wpadające mu do oczu. Milczał, a wszyscy zebrani patrzyli na niego w ciszy.

Dziękuję — szept chłopca zabrzmiał w tej ciszy niczym wystrzał.

Snape cały czas patrzył wprost na niego. W przeciwieństwie do innych jako jedyny był skierowany w jego stronę i widział moment ocknięcia. Jednak nie spodziewał się podziękowań. Raczej zniewag. Krzyków oburzenia, nie zwykłego, szczerego „dziękuję”.

Spłacam tylko swój dług, Potter — odparł ochrypłym głosem.

Chrząknął, chcąc odzyskać swoją zwyczajną, sarkastyczną tonację. Nagle zmarszczył brwi, widząc na twarzy chłopaka uśmiech.

Co cię tak cieszy?

Nic, proszę pana. — Harry westchnął i opadł na poduszkę, nadal słabo się do siebie uśmiechając.

Był szczęśliwy. Bardzo. Nie spodziewał się po Snape’ie czegoś takiego. Jego zagorzały wróg, jak określił go Voldemort, właśnie go uratował, i to jak. Adoptował go. Musi później dowiedzieć się szczegółów. Nie chciał zmieniać nazwiska tylko dlatego, że... Spochmurniał na wspomnienie tego, co zrobił. Może jednak powinien za to zapłacić. Prychnął sarkastycznie. I co mu z tego? Potter czy Snape? Długo i tak się tym nie nacieszy. Voldemort o to zadba. Niech tylko się dowie.

Nie pójdzie pan ze mną na kolejne spotkanie — rzucił nagle, odwracając się na bok.

A to dlaczego? — zapytał złośliwie Severus, widząc nagłe zmiany w mimice twarzy chłopaka.

Podszedł bliżej, gdy ten się obrócił, zasłaniając mu tym samym widok. Inni tylko słuchali, nie przeszkadzając im, choć w Hermionie aż gotowało się od pytań.

Draco też nie. Nie po tym, co się stało przy śniadaniu — dorzucił.

Znowu masz zamiar iść sam. Rozumiem. I co? Kto cię wtedy przytaszczy do zamku po zabawach Czarnego Pana?! Kolejny uratowany dzięki łaskawości Lorda?!! — Z każdym słowem profesor podnosił głos, tak że na koniec już krzyczał.

Proszę na mnie nie wrzeszczeć — odezwał się w miarę spokojnie Harry. — Staram się tylko... — urwał, nie chcąc ujawnić za dużo z tego, co właśnie czuł.

Co?! — dopytywał się niecierpliwie Snape.

Nieważne. Po prostu pójdę sam.

Nie zgadzam się! — warknął na niego mężczyzna.

Wuj ma rację — dołączył do Severusa Draco. — Nie możesz iść sam.

Dumbledore stanął po drugiej stronie łóżka tuż przy Hermionie.

Dlaczego nie chcesz ich wziąć ze sobą, Harry? Coś im zagraża? — zapytał.

Pójdę sam. Postawiłem sprawę jasno. — Harry zaczął się denerwować. — Nie pozwolę... — znów przerwał, odwracając się na plecy i uderzając nerwowo w pościel dłonią. — Nie i już! Koniec tematu!

Już dobrze, chłopcze. Nie ma potrzeby się unosić. Powinieneś teraz odpocząć. Miałeś ciężki poranek. Masz jeszcze czas przemyśleć swoją decyzję.

Harry spojrzał na niego lodowato. Już chciał coś powiedzieć, ale uściśnięcie dłoni przez Hermionę powstrzymało go przed tym posunięciem. Kiwnął tylko głową, gdy sala powoli pustoszała. Pomfrey wpuściła niecierpliwego Weasleya, który pędem dopadł łóżka przyjaciela.

Już w porządku, kumplu? Napędziłeś mi stracha.

Tak, już dobrze — uspokoił go. — I nie powinno się to powtórzyć, prawda, Hermiono? — Harry zerknął na nią błagalnie, prosząc o wsparcie.

Pani Pomfrey i dyrektor znaleźli przyczynę, a profesor Snape szybko Harry’ego uleczył. — Pomogła mu, nawet zbytnio nie mijając się z prawdą.

Weasley sapnął w szoku.

Snape? Harry’emu? Pomógł? Nie wierzę. Piekło zamarzło i zapomnieli o tym poinformować?

Ron, proszę — szepnęła dziewczyna pobłażliwie. — Zrozum wreszcie. Profesor jest nauczycielem i nie rani uczniów. No, może sarkastycznymi uwagami, ale nigdy fizycznie.

Chłopak przysiadł na brzegu łóżka.

Tak, wiem, ale trudno wyobrazić sobie po tylu latach gnębienia, że pomógł Harry’emu. Jesteś pewna, że dyrektor mu nie nakazał?

Weasley!!


Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
Mroczny Znak 2 1
Mroczny Znak 4 3
Mroczny Znak 9 3 ostatnia część
Mroczny Znak 8 3
Mroczny Znak 8 1
Mroczny Znak 8.2, Harry Potter, [Z] Mroczny Znak
Mroczny Znak 2 3
Mroczny Znak 3 2
Mroczny Znak 6 2
Mroczny Znak 2 2
Mroczny Znak 3 1
Mroczny Znak do 2 3
Mroczny Znak 4 1
Mroczny Znak 1 3
Mroczny Znak 6 3
Mroczny Znak 7 3
Mroczny Znak 5 1
Mroczny Znak 5 3
Mroczny Znak 6 1
Mroczny Znak do 7