132 DZIECI, ALKOHOL I NARKOTYKI
dobrze i zachowywał się poprawnie. Za każdym razem Mary i Marty zaczynali żywić nadzieję, by potem znów ją utracić. Przy uzależnieniu zarówno dobre okresy, jak i złe są tak samo wyczerpujące.
Prześladowca nie wierzy w słowa, ale ofiara - tak. Oboje rodzice, a szczególnie Marty, często używali wyrażenia „powiedziałem mu", jakby to było magiczne zaklęcie. „Powiedziałem mu, że jak będzie palił trawę w pralni, to zawołam policję". „Powiedziałem mu, że musi znaleźć pracę". „Powiedziałem mu, żeby się zmienił albo niech się wynosi". „Powiedżia-łem mu..." „Powiedziałem mu..." „Powiedziałem mu..." Mary i Marty tak głęboko weszli w rolę ofiar uzależnienia Tima, że stracili zdolność wprowadzania swoich słów w czyn. Zmiany oczekiwali wyłącznie od Tima.
Na nadużycia popełniane wobec nich wielu rodziców nie reaguje gniewem, ale - jak Mary - smutkiem i płaczem. Albo, tak jak Marty, wypierają się swego gniewu, choć zdarza się im wybuchać bezsilną, pełną frustracji furią. W obu wypadkach odsuwają się od swego gniewu i nie są w stanie wykorzystać jego energii. Pozostają więc z poczuciem bezradności i bezsilności.
Kochanie uzależnionego dziecka przynosi wielki ból. Marty otoczył się aurą wrogości, by uchronić się przed dalszym cierpieniem. Obroną Mary była nieustanna praca. Ból współuzależnienia jest tak głęboki, że trudno jest żyć. Mary i Marty utracili kontrolę nad własnym życiem; ich myślenie stało się obsesyjne, ich uczucia były głównie negatywne, a zachowania wynikały z wewnętrznego przymusu. Oboje mieli poważne problemy ze zdrowiem. W ich małżeństwie nie było prawdziwej więzi. Nie uważali siebie za oddzielne, wartościowe jednostki; stali się tylko dodatkiem do syna.
Ich wyzdrowienie nie zależy od Tima, mimo że tak bardzo w to wierzą. Współuzależnienie nie znika tak po prostu, szczególnie jeśli osiągnęło takie nasilenie. Skoro raz w nie popadniesz, nie przejdzie ci samo z siebie. Jeżeli Mary i Marty nie poszukają dla siebie pomocy, pozostaną chorzy niezależnie od tego, co Tim zrobi lub czego nie zrobi.
*
Zanim rodzice zaczną pomagać swemu uzależnionemu dziecku, muszą dostrzec, że, wbrew ich najlepszym intencjom, rozwinięte w nich współuzależnienie - obsesyjna kontrola i nieustanna koncentracja na dziecku -szkodzi, a nie pomaga, zarówno ich synowi czy córce, jak i im samym. Zanim będą w stanie się zmienić, muszą dostrzec to, co zmiany wymaga.
Grupy samopomocy - Al-Anon, Anonimowe Rodziny i Trudna Miłość - dają swym członkom rzetelną wiedzę, ale przede wszystkim oferują wsparcie, siłę, nadzieję i miłość. Szpitale, ośrodki leczenia i przychodnie alkoholowo-narkotykowe organizują seminaria, warsztaty i wykłady o uzależnieniach i współuzależnieniach. Książki, broszury i czasopisma (tytuły znajdziesz na końcu tej książki) także mogą pomóc współuzależnio-nym rodzicom.
Ponadto, współuzależnieni rodzice powinni zgłosić się do poradni. Aby wyzdrowieć, muszą się odsunąć. Muszą „odpuścić", przestać kurczowo trzymać się swego dziecka, co oczywiście łatwiej powiedzieć niż zrobić. Ale jest to możliwe. Wiedza i wsparcie osób, które przez to przeszły, oraz porady specjalisty pozwolą rodzicom pomóc sobie i swemu dziecku.
Gdy współuzależnienie jest umiarkowane, jak u Phillis i Stuarta, leczenie rodziców i dziecka może przebiegać równolegle z korzyścią dla obu stron. Osoby takie, jak Mary i Marty, które długo żyły pod jednym dachem z uzależnionym dzieckiem i poniosły konsekwencje tego faktu, są tak wyniszczone przez chorobę, że nie ma szans, by pomogły swemu dziecku, zanim nie poszukają pomocy dla siebie.
Wiele osób uważa, że pomocą rodzicom uzależnionego dziecka może służyć terapia rodzinna. Niestety, pozostanie ona bezskuteczna, jeśli nie porusza się w niej problemów nałogu i współuzależnienia. Tak jak stwierdziliśmy w rozdziale 8, że konwencjonalna psychoterapia nie pomoże osobie uzależnionej, zanim nie ustabilizuje się ona w abstynencji od wszelkich środków odurzających, tak samo musimy ostrzec, że konwencjonalna terapia rodzinna nie jest narzędziem pomocy współuzależnionej rodzinie, zanim nie upora się ona ze swoim najważniejszym problemem za pomocą środków do tego przeznaczonych. Siła współuzależnienia jest większa niż moc konwencjonalnej terapii. Każda choroba wymaga odpowiednich metod leczenia.