mował Panina Wielhorski, nie podjęli zaleconego im z Warszawy starania o uwolnienie Sołtyka i towarzyszy. Uczynił to natomiast w imieniu króla i sejmu rezydent Psarski, zmuszając Panina do długiej i wysilonej w argumentach odpowiedzi. Po złożeniu prośby o gwarancje posłowie konfederaccy nie byli już potrzebni i Panin polecił Repninowi spowodowanie ich odwołania. Oni sami przekonani byli nadal, że mają znaczenie i Wielhorski jeszcze na początku 1768 r. doradzał, aby wobec niepomyślnego dla radomian przebiegu sejmu złożyli oni uroczysty protest, „że naród w krzywdach i grawaminach swoich nie uspokojony” i opuścili sejm (zaznaczając jednak wyraźnie, że nie protestują przeciw ustawom na korzyść dysydentów) i udali się do Moskwy pod opiekę Katarzyny II, zapewniając, że znajdą tu „konsyderacją i protekcją”1*.
Psarski pozostawał na placówce siedem lat, przez cały czas w niskiej randze rezydenta. Szedł w dalszym ciągu utartym szlakiem trzymania się Salderna, a za jego pomocą i pośrednictwem — Panina. Dawało to pewną, acz dość ograniczoną możliwość porozumiewania się z ministerium petersburskim (bo do cesarzowej rezydent nie miał dostępu) ponad głową ambasadora. Nie miało to oczywiście większego znaczenia, zważywszy, że Repnin cieszył się zaufaniem i protekcją Panina i że zasadą dworu petersburskiego było skupianie nici polityki wobec Polski w rękach ambasadorów w Warszawie. Rezydent sugerował potrzebę wyjścia naprzeciw postulatom rosyjskim co do rekonfederacji w zamian za obietnice ustępstw w sprawie gwarancji i dysydentów. Nie sprawiło to jednak żadnego skutku, gdyż Czartoryscy skłoniwszy od jesieni 1768 r. króla do ulegania sobie i przejąwszy kontrolę nad korespondencją dyplomatyczną z Petersburgiem lekceważyli owe sugestie i przekazywane przestrogi Salderna, że nie przyjęcie ich sprowadzi na Polskę „ostatnie nieszczęścia”. Uważali, że rezydent jest „echem” Salderna i Panina i pouczali go: „że Polska większej nie może obawiać się nieszczęśliwości nad tę, którą doznaje teraz”1*. Toteż na radzie senatu w październiku 1769 r. przeprowadzili uchwałę o wysłaniu posła nadzwyczajnego do Rosji, który wystąpić miał wobec Katarzyny II z całą listą skarg i życzeń. Posłem tym zostać miał miecznik litewski Andrzej Ogiński, ale cesarzowa oświadczyła, że poselstwa nie przyjmie. Sytuacja nie uległa więc zmianie, Psarski pozostawał na placówce, a jego doniesienia o aneksyjnych antypolskich zabiegach Prus, znajdujących poparcie wśród części dygnitarzy petersburskich, o antyrozbiorowym stanowisku Katarzyny II, a jednocześnie o jej głębokiej urazie do doradców króla i o nierealności wysuwanych przez nich warunków pacyfikacyjnych przyjmowane były krytycznie i lekceważąco przez Czartoryskich. W końcu 1770 r. Stanisław August zdecydował się na krok samodzielny i bez porozumienia z Czarto-
w W. Konopczyński, Konfederacja Barska, t. II, Warszawa 1938, s. 576.
“ S. Lubomirski, Pamiętniki, wyd. W. Konopczyński, Lwów 1925, s. 144.
Fiasko misji Salderna i ostateczne przychylenie się Katarzyny II do koncepcji rozbiorowej pozbawiło całkowicie znaczenia rezydenta polskiego w Petersburgu, przestano już bowiem spodziewać się czegokolwiek po jego mocodawcach i postanowiono utrzymywać ich w całkowitej dezorientacji. Tym nie mniej Psarski już 19 lipca 1771 r. doniósł o rozbiorowym porozumieniu prusko-austriackim, do którego zaproszona została i Rosja, która zaabsorbowana wojną z Turcją nie miała innego wyjścia, jak pójście na tę koncepcję. Nie wpłynęło to jednak na postawę Warszawy.
Jak wiadomo państwem, którego sprzeciwu wobec swojej polskiej polityki w 1764 r. Katarzyna II najbardziej się obawiała była Turcja. Toteż sprawa uznania przez nią najpierw konfederacji generalnej Czartoryskich, a później elekcji nowego króla była troską zarówno Polaków, jak i dyplomacji rosyjskiej. Jeszcze przed elekcją prymas Łubieński i August Czartoryski, jako regimentarz generalny, a więc mający uprawnienia wielkiego hetmana, wyznaczyli Tomasza Aleksandrowicza na posła do Turcji z tytułem internuncjusza. Instrukcja (napisana przez Stanisława
)