Beskid Mały. 14ę
wodu wybornych warunków zdrowotnych i krajobrazowych świetnemi miejscowościami letniskowemi, brak im atoli warunków kulturalnych, to też dotychczas nie zdobyły sobie znaczenia jako letniska. Wprawdzie Porąbka i Międzybrodzia miewają już spore grupki letników, nie tyle atoli, iżby to mogło wpłynąć na podniesienie dobrobytu ludności.
Temperament mają tutejsi ludzie ogólno - góralski, żywy, ruchliwy, umysł przeważnie pogodny i wesoły, interesują się światem, polityką; z wszystkiego, nawet z biedy swej potrafią sobie żartować.
— Tak wiedzom oni — mówił mi pewien gazda z Międzybiodzia, pytany o warunki bytu — jest u nas wszystkiego dość, nic tu nie brakuje i sprzedać znajdzie się co nieco, a nawet jednego jest za dużo — wódki! Wiedzom oni, żeby nie pijoki, toby lepiej u nas było.
W Górnym Kocierzu nocowałem u nader miłego, dowcipnego gazdy, który z uśmiechem tak sobie dworował z góralskiej niedoli:
— Nom się tu nie kotwi, choć świata nie widać, ino góry w koło. Siedzemy se ta spokojnie, jak w kosycku na dnie. 1 w nocy momy wesołość, bo idemy ku polom przeciw dzikom na warte, jak zołnirze do wojny. Polimy se ogień, strzylomy se z gęby albo kijem o buki, dremy sie co rety. One i uprzykrzone choć te dzikie świnie, ale to zawdy lepse, jak te ludzkie świnie. U nos tu kozdy gazda mo spolników do jodła. Nojpirwy rekwirują z pola dziki, potem dopiro gazdowie, a od nich jesce panowie (był rok wojny 1917). flle tego zaś roku rekwirować co nie będzie. Idem w poniedziołek do pola — leje, idem we wtorek — leje, w środę leje, drugi tydzień juz leje. E co sie ta kłopocie, wezmem sobie odrazu z pola kupę gnoja, nie bedem sie młocką mordował — i tela!
W znacznie zacofańszych stosunkach gospodarczo - kulturalnych, niż w dolinie Soły, żyją mieszkańcy pozostałych wsi beskidzkich, a ludność niektórych, jak: Ponikwi, Kaczyny, Rzyk, zwraca nawet na się uwagę fizycznym niedorostem, wątłością, bladością cery i chudością twarzy tak, że stało się to powodem wyszydzającej piosenki ich sąsiadów:
Górole, Rzycanie, coście tacy mali?
Boście na Gancarzu nogi poździerali!
Uciążliwość warunków bytu potęguje się naturalnie w miarę tego, jak osiedla ludzkie wznoszą się w górę nad poziom morski. Przysiółków, nawet pojedynczych chałup „roztrąconych" po wierchach, „wepranych" w zaświaty, w głuche bory, położonych na wysokości od 600 do blisko 900 m. n. p. m., jest tu spora ilość, szczególnie we wschodniej tych gór połaci. Łodygowska Magórka, Klisiówka, Klimczaki, Nowy Świat, Żarnówka, Żar, Kiczora, Gładkie,
Wierchy R. III. T)