JAK WYCHOWAĆ CEZARA
sądach. Przy niej mógł być naturalny - być sobą. Tego zupełnie mu brakowało na dworze „najlepszego z ojców".
Następnego dnia Wiktoria i rosyjski następca tronu byli w teatrze, każde w swej loży. W antrakcie jednak Aleksander wszedł do loży królowej i spędził z nią sam na sam około pół godziny za aksamitnymi zasłonami. Do Petersburga pomknęły depesze:
Królowej wyraźnie przyjemne jest towarzystwo Jego Cesarskiej Wysokości. Wszyscy mówią, że są „idealną parą". Jeśli wielki książę oświadczy się królowej, zostanie przyjęty bez wahania.
Cóż to były za dni. Zakochany na zabój Aleksander czekał na decyzję ojca.
Wiktoria zanotowała w dzienniku przebieg krótkiego romansu.
27 maja 1838 roku, Windsor. Jest siódma piętnaście, obiadujemy we wspaniale ozdobionej Saint George Hall. Wielki książę ujmuje mnie za rękę, przy stole siedzę między nim a holenderskim księciem Henrykiem. Zakochałam się bezgranicznie w wielkim księciu. To uroczy, czarujący młody człowiek. Tańczyłam z nim kadryla. Potem był walc, któiy przepuściłam, a potem znów kadryl i znów walc z nim... Tańczy się z nim przyjemnie i wesoło. Jest niezwykle silny, prowadzi tak śmiało, że ledwie nadążałam. Krążyliśmy jak wicher, mały bal skończył się około drugiej w nocy. Nigdy przedtem nie byłam tak szczęśliwa... nie mogłam zasnąć do piątej.
Wszystko jednak okazało się daremne. Przyniesiono mu list ojca. Ojciec rozkazywał. Odezwał się znajomy głos. „Wracać do Darmstadtu!" Rosji potrzebny jest następca tronu, a nie żałosny mąż angielskiej królowej. „Nie wolno być młokosem!"
Teraz Mikołaj zgadzał się na Darmstadt. Niech lepiej będzie ta wątpliwa niemiecka księżniczka. Byle tylko odwołać go z niebezpiecznej Anglii! Car znał niebezpieczny temperament syna. Zwłaszcza że, jak napisał wierny Żukowski, „księżniczka jest skromna, czarująca, nawet mądra".
Ujrzawszy carewicza, Wiktoria zrozumiała wszystko.
Dziennik Wiktorii:
1 maja 1838. Spędziliśmy razem ostatni wieczór. Lord Palmerston wprowadził wielkiego księcia, żeby się ze mną pożegnał. Zostaliśmy sami. Wielki książę ujął moją dłoń i mocno uścisnął... powiedział po francusku: „Nie mam słów, żeby wyrazić wszystkie moje uczucia". Dodał, że głęboko wdzięczny jest za przyjęcie i ma nadzieję przyjechać jeszcze do Anglii... Tu przycisnął wargi do mego policzka, całując mnie serdecznie i z dobrocią, i znów uścisnęliśmy sobie dłonie. Miałam wrażenie, że żegnam się z bliskim sobie człowiekiem... Nawet troszeczkę... oczywiście jakby żartem, byłam w nim zakochana. Jest taki szczery, taki naprawdę miły, czarujący, ma cudowny uśmiech, jest męski i elegancki.
87