JAK WYCHOWAĆ CEZARA
Odwiedzając miejsca, gdzie zabito ojca i dziadka cara, de Custine ze zdziwieniem potwierdził ten rosyjski paradoks: bezlitosny despotyzm w Rosji ograniczało bezlitosne mordowanie despotów...
Podczas całej podróży markizowi objawiały się wszelkiego rodzaju rosyjskie paradoksy.
W Moskwie, na przykład, na Kremlu z dumą pokazano markizowi dwie największe „osobliwości". Największy na świecie dwustutonowy dzwon (car-kołokoł), od którego niestety odpadł fragment, toteż nigdy nie dzwonił. Pokazano mu też największą na świecie armatę (car-puszka), z której niestety nigdy nie oddano strzału.
W Moskwie de Custine spotkał się z ówczesnym najwybitniejszym dysydentem, Czaadajewem. Czaadajew powiedział kiedyś: „Jakże znakomitym miastem jest Moskwa, tu przez cały czas pokazuje się jakieś historyczne absurdy... armatę, która nigdy nie strzelała, albo dzwon, który upadł i nie dzwoni. Zresztą dzwon bez języka to właśnie symbol ukochanej ojczyzny".
W 1843 roku ukazała się książka Rosja w roku 1839.
Markiz nakreślił w niej swój portret Rosji.
Trzeba znaleźć się na tym pustkowiu pełnym utrapień, w tym wszystko ogarniającym więzieniu zwanym Rosją, aby zdać sobie sprawę z ogromu wolności, jaką cieszą się mieszkańcy innych krajów europejskich... Władza w Rosji to dyscyplina obozu wojskowego wyniesiona do godności prawa... We Francji ktokolwiek wstąpi na mównicę, może osiągnąć wszystko, w Rosji takim miejscem jest dwór; nawet ostatni z ludzi, jeżeli potrafi przypodobać się władcy, może nazajutrz stać się pierwszym po cesarzu.
Dotyczyło to nie tylko dworu bezwzględnego cara. De Custine ze zdumieniem opisał dwór następcy tronu, gdzie „cała ta świta przejawiała służalczość, która w równej mierze była udziałem panów i lokajów" i zdumiewające połączenie w dworzanach „służalczości, dopuszczającej jednak arogancję".
De Custine nie zrozumiał, podobnie jak inni cudzoziemcy, rosyjskich tradycji.
Jeszcze za ojca Iwana Groźnego przybyły do Rosji ambasador Herber-stein wstrząśnięty był służalczością rosyjskich dygnitarzy. Jeśli monarcha skazywał na najstraszliwszą kaźń - wbicie na pal - to bojar wbity na pal nadal wysławiał władcę.
- Służymy naszym władcom nie po waszemu - tłumaczyli bojarzy Herbersteinowi, dumni ze swego służalstwa.
Był to kraj, gdzie sługami (to znaczy niewolnikami) nazywali sami siebie w petycjach pierwsi dygnitarze. Iwan Groźny ukuł formułę: „Wolno nam karać i ułaskawiać swe sługi".
103