JAK WYCHOWAĆ CEZARA
Wraz z księżniczką przyjechał jej ukochany brat. Wysoki, przystojny,
0 postawie prawdziwego wojskowego, po wojskowemu elegancki w sposobie noszenia munduru, od razu zyskał przychylność cesarza. Był przy tym skarbnicą dowcipnych anegdot i żartów, czym wyróżniał się wśród zastraszonego i ostrożnego dworu. Przychylność cara i przyznana księciu ogromna pensja rokowały na przyszłość jak najlepiej, gdy nagle roman-sik z ładną dworką siostry skończył się dla panny „błogosławionym stanem". Książę zadecydował, że jako człowiek honoru powinien się z panną ożenić.
Mikołaj jednak nie znosił mezaliansów w cesarskiej rodzinie. Niezwłocznie wydalił z Rosji i brata księżnej, i brzemienną damę dworu.
Od tego dnia Maria Aleksandrowna była nader ostrożna w doborze dam dworu. Właśnie dlatego jej damą dworu została córka słynnego poety Tiutczewa, Anna, panna rozsądna, o surowych zasadach, a co najważniejsze - nieładna.
W pokoju dam dworu, tak skromnym w porównaniu z przepychem pałacowych komnat, z wieczystą karetą dla frejlin zaprzężoną od rana (gdyby trzeba było towarzyszyć żonie następcy tronu), Anna Tiutczewa przeżyła trzynaście lat. Przez trzynaście lat pisała swoją kronikę życia pałacowego. Jej wspomnienia ukazują dwór cesarski epoki Mikołaja
1 Aleksandra II - ową zaginioną w czasie rosyjską Atlantydę.
Rozstanie z ukochanym bratem stało się dotkliwym ciosem dla księżnej. Przeżyła je boleśnie, wyciągnęła jednak niezbędne wnioski.
Życie na dworze rosyjskim wymagało, jak pisała, „codziennego heroizmu". „Żyłam niczym wolontariusz, gotów w każdej chwili poderwać się na alarm... nie wiedząc dokładnie, dokąd mam biec i co robić". Wybaczmy jej jednak to kokieteryjne zdanie. W gruncie rzeczy po incydencie z bratem dobrze zrozumiała, co ma robić i dokąd biec... Pałac żył tylko jedną myślą: jak dogodzić cesarzowi, jak odgadnąć jego życzenia i je wypełnić.
Teraz chłód dworu napawał ją lękiem. Masza bowiem (tak nazywał żonę Aleksander) szybko nauczyła się właśnie w ten sposób postępować.
Car trzymał się ściśle rozkładu dnia. Wszystko toczyło się według ustalonego porządku. „Wolontariusz" doskonale wypełniał rzecz najważniejszą - przestrzegał tego porządku.
Wielka księżna wstawała rano, ubierała dzieci, karmiła je - przecież już o jedenastej winna być w pałacowej Małej (albo Wielkiej) Cerkwi.
Car wchodził do cerkwi dokładnie o jedenastej, zaś wielka księżna już od dziesięciu minut czekała na władcę. Wokół niej skupiała się cała
91