JAK WYCHOWAĆ CEZARA
że pragnąc umrzeć, cesarz, którego grypa nie zabiła, zażądał trucizny od swego nadwornego medyka Mandta. Mandt błagał go, by tego nie czynił, lecz car jak zawsze był nieubłagany. Dobrze wytresował wszystkich, nikt nie poważył się mu sprzeciwić. W każdym razie bezpośrednio po śmierci Mikołaja doktor Mandt pośpiesznie opuścił Rosję.
Najprawdopodobniej jednak owo otrucie jest legendą, podobnie jak opowieść o Aleksandrze I, który powędrował na Syberię. W istocie nastąpiło coś, co było wspólne obu braciom: Mikołaj, jak niegdyś jego starszy brat Aleksander I, po prostu nie chciał już żyć i poddał się śmierci.
Czternastego lutego 1855 roku Mikołaj kazał powiadomić dwór o swojej chorobie. Teraz olbrzymi zimny westybul pałacu obok jego gabinetu pełen był ludzi - damy honorowe, frejliny, wszyscy dygnitarze dworu, ministrowie, generałowie. Cisza jednak panowała taka, jakby nikogo tam nie było! W mroku ledwie oświetlonego olbrzymiego westybulu słychać było tylko wycie wiatru i oddech milczącego tłumu. Ten tłum czekał aż się wszystko rozstrzygnie. Okrutne panowanie zbliżało się do końca.
W swym gabinecie na parterze Mikołaj leżał na polowym łóżku przykryty żołnierskim płaszczem. Nie przyjmował już nikogo prócz żony i dzieci. Po raz pierwszy wszystkie dokumenty państwowe przedkładane były następcy tronu. Ku ogromnemu zdumieniu dworu apatyczny Sasza raptownie się zmienił. Stał się teraz wcieleniem energii. Pozbył się dominacji ukochanego ojca! Czekająca go ogromna odpowiedzialność - ciężka czapka Monomacha, którą koronowano rosyjskich carów, zmusiła go do działania!
Aleksander przyszedł do gabinetu ojca. Umierający władca nie wypytywał go już teraz o bieg spraw. Przed chwilą kapłan wyspowiadał go. Wokół łoża zgromadzili się cesarzowa, dzieci i wnuki.
- Czy długo jeszcze? - niecierpliwie zwrócił się umierający do Mandta. Mandt oznajmił, że wkrótce nastąpi paraliż płuc.
Mikołaj pobłogosławił wszystkich, a potem każdego z osobna. Z każdym, choć był coraz słabszy, rozmawiał. Pobłogosławił Maszę, żonę następcy tronu, którą tak lubił... Ujął jej dłoń i spojrzeniem wskazał cesarzową, powierzając żonę opiece synowej. Pobłogosławiwszy wszystkich, rzekł:
- Pamiętajcie o tym, o co tak często was prosiłem: żyjcie w przyjaźni.
119