JAK WYCHOWAĆ CEZARA
Ten mądry, świetny młody mężczyzna po powrocie do Rosji natychmiast zblakł.
Został, zgodnie ze swą godnością, członkiem Rady Państwa i Rady Ministrów, nigdy jednak nie wykazywał szczególnej inicjatywy, po prostu przychodził na posiedzenia. Żelazny ojciec wymagał od wszystkich tylko pokory i posłuszeństwa.
Poddaństwo było w Europie osobliwością. Europa od dawna z nim skończyła. Mikołaj rozumiał, że trzeba coś zrobić z chłopami pańszczyźnianymi. Praca niewolników była nieproduktywna, ale nie tylko w tym rzecz. Już w 1839 roku Benckendorff w raporcie dla III Oddziału napisał, że „pańszczyźniani chłopi to beczka prochu podłożona pod państwo". Szef tajnej policji ostrożnie wysunął tę kwestię - czy nie należy rozwiązać tego problemu od góry, ażeby chłopi nie próbowali uwolnić się od dołu?
Mikołaj powołał Tajny Komitet do spraw rolnictwa. Wszystko, co wymagało ewentualnych zmian, car trzymał zazwyczaj w tajemnicy. Społeczeństwo nie powinno wiedzieć, nad czym zastanawia się władza. Następca tronu, przyszły wyzwoliciel chłopów, zajął w tym komitecie dziwne stanowisko - nie należy niczego zmieniać, wszystko jest dobrze. Aleksander czuł, że to właśnie chciał usłyszeć najlepszy z ojców. Nigdy nie zapominał, że każde zdanie odmienne od opinii ojca jest bezlitośnie tłumione. Natychmiast rozlegało się ulubione odezwanie ojca: „Młokos!".
W tym okresie wyrastał mu rywal.
Brat Kostia był młodszy od Aleksandra o dziewięć lat.
Niski, niezbyt przystojny w odróżnieniu od dobrze zbudowanych wysokich mężczyzn w rodzinie Romanowów, był przy tym bardzo inteligentny, złośliwy i sarkastyczny. Jego stryj, wielki książę Michał, nazywał Kostię kpiąco „Ezopem".
Ezop został doskonale wykształcony, a Mikołaj nie zapominał o swojej lichej edukacji. Rozkazał, aby Kostię również wychowywano dla tronu... na wypadek gdyby następca „nagle zrobił psikusa i umarł". (Frejlina Maria Frederiks)
To wychowanie i niezwykłe sukcesy edukacyjne zbudziły w małym Ko-stii nieposkromione ambicje. Do cara zaczęły docierać jego zdumiewające
93