642 Schorowany tygrys, 1949-1953
zawieźć na Kreml, gdzie spotkał się z nieodłączną „czwórką”, Berią, Chru-szczowem, Malenkowem i Bułganinem, w kinie. Woroszyłow, który obejrzał film razem z nimi, zauważył, że Stalin jest „rześki i radosny”. Przed wyjazdem omówił jadłospis z zastępcą komendanta Łozgaczowem i zamówił kilka butelek słabego gruzińskiego wina.
O 23.00 Stalin wraz z towarzyszami pojechał do Kuncewa na obiad. Gruziński bufet obsługiwał Łozgaczow i Matriona Butusowa (Waleczka miała tego wieczoru wolne). Bułganin zameldował o impasie w Korei, a Stalin postanowił doradzić Chińczykom i północnym Koreańczykom negocj a-cje. Potem poprosił o więcej „soku”. Rozmawiali o przesłuchaniach lekarzy. Beria powiedział podobno, że Winogradów ma „długi język”, ponieważ plotkował o zawrotach głowy Stalina.
- Dobrze, co zamierzacie robić dalej? - spytał Stalin. - Lekarze się przyznali? Ignatiewowi powiedzcie, że jeśli nie wydobędzie z nich pełnych zeznań, skrócimy go o głowę...
- Przyznają się - odparł Beria. - Z pomocą Lidii Timaszuk i innych patriotów zakończymy śledztwo i będziemy prosić was o zgodę na zorganizowanie publicznego procesu.
- Organizujcie - powiedział Stalin. Taki przebieg rozmowy przedstawił Chruszczów: on i Malenkow obwiniali później Berię o wszystkie zbrodnie Stalina, ale ich rola w „spisku lekarzy” pozostaje niejasna. Wydaje się mało prawdopodobne, by tylko Beria podjudzał Stalina.
Goście nie mogli się doczekać, żeby pójść do domu. Stalin był zadowolony z ugrzecznionego Bułganina, ale warknął, że w kierownictwie są tacy, którzy uważają, iż mogą się uchować dzięki dawnym zasługom.
- Mylą się - powiedział. Według jednej z relacji wyszedł z pokoju, pozostawiając swoich gości samych. Zapewne wrócił. Relacje wydają się sprzeczne - ale takie było też zachowanie Stalina. Około 4.00 w niedzielę 1 marca Stalin wreszcie ich wypuścił. Był „porządnie wstawiony [...] iw znakomitym nastroju”, figlarnie poszturchiwał Chruszczowa w żołądek, podśpiewując z ukraińskim akcentem.
Palatyni poprosili ochroniarza, pułkownika Chrustalowa, o limuzyny: Beria jak zwykle wsiadł do jednego samochodu z Malenkowem, Chruszczów z Bułganinem. Stalin i ochroniarz odprowadzili ich do samochodów. Później Stalin położył się na kanapie z różowym obiciem w wykładanej jasnym drewnem jadalni, ponieważ tam właśnie ów stary konspirator zamierzał spędzić noc - nie bezradny, nie szalony, lecz brutalny organizator terroru u szczytu swojej przerażającej potęgi.
- Idę spać - oznajmił radośnie Chrustalowowi. - Wy też możecie się zdrzemnąć. Nie będę was wzywał.