360 k. Moszyński: kultura luuowa słowian
raz po raz węgiel i parę szczypt (einige Messerspitzen) bardzo drobno rozkruszonej rudy. W ciągu l‘/2 godziny wsypują w ten sposób około 3 funtów rudy. Następnie otwierają piec, wyjmują spławione żelazo i uderzeniami drewnianej pałki oswaba-dzają je od szlaki. Z otrzymanego surowca kują na kamiennych kowadłach żela-znemi młotami groty do strzał i kopaczki, przeważną jego część sprzedają jednak w stanie nieobrobionym rosyjskim kowalom".
W opisanej wyżej półkulistej „pokrywie", zaopatrzonej wr otwrór u wierzchu, rozpoznajemy z łatwością szeroko i w dawnej Europie rozpowszechniony piec techniczny, od którego w' prostej linji pochodzą klosze i piece piekarskie (ob. § 268 i d.). Ale w południowo-środkowej Syberji znane też było pławienie sproszkowanej rudy żelaznej (przesypanej warstwami węgla) w naczyniach glinianych, zaopatrzonych spodem w otwór. Taki sposób opisuje nam naprzykład w r. 1881 N Jadrin-cev. W naczyniach glinianych pławili też miedź przedhistoryczni mieszkańcy Uralu, a rozbite skorupy tych naczyń oraz okrągławe bryły stopionego kruszcu niejednokrotnie znajdowano na Uralu w opuszczonych kopalniach. Zasługuje na baczną uwagę etnografa to częste używanie „wielkich garnków" w celach technicznych. Wyżej (§ 364) mówiliśmy o praktykowanym w Rosji wypalaniu wyrobów’ ceramicznych wr takich garnkach; obecnie dowiedzieliśmy się o pławieniu w nich kruszców; niżej zaś będzie jeszcze mowa o pędzeniu w podobnych naczyniach dziegciu na Rusi (§ 385). Kulistawe tygle z otworami lub bez otw’orów w spodzie używane zresztą były do pławienia kruszcósv w czasach przedhistorycznych i na ziemiach zachodnio-słowiańskich.
Oprócz opisanych wyżej pieców hutniczych, zaopatrzonych w gliniane klosze, i oprócz wielkich naczyń glinianych znajdujemy też w niektórych krajach, sąsiadujących z dzisiejszą Słowiańszczyzną, arcyprymitywne piece hutnicze całkiem odmiennego rodzaju, układane z głazów ’. Być może przy skrzętnych poszukiwaniach odnalazłyby się w ustnej tradycji słowiańskich włościan jakieś ślady po niektórych z tych urządzeń.
372. Z kowalstwem spotykamy się wszędzie u Słowian. Warto jednak 'podkreślić, że są okolice (np. rozległe przestrzenie Polesia, Serbji etc.), gdzie miejscowa ludność rzemiosłem tern wcale się nie zajmuje, lub dawniej nie zajmowała, lecz trudnili się niem wyłącznie obcy przybysz£j-€zęściej — Cyganie, niekiedy — Żydzi. Cyganie cieszyli się zresztą jako kowale wielkiem wzięciem, a ich wyroby słynęły ze swej dobroci. Wzwiązku z tern zasięgi geograficzne niektórych wytworów żelaznych, jako to pewnych typów krzesiw, sierpów etc., z pewnością uwarunkowane zostały m. i. przez wędrówki cygańskich kowali. Niemniej jednak dawni Słowianie musieli mieć przemysł żelazny (względnie żelazny i miedziany) we własnych rękach i znać go dobrze, skoro cała najważniejsza nomenklatura kowalska powtarza się we wszystkich niemal językach słowiańskich. Wszędzie wi^c, lub prawie wszędzie, mamy identyczne nazwy dla żelaza (i miedzi), rudy i rdzy, dalej — dla kucia, spajania i nawet kalenia (hartowania); także — dla nakowadlni (t. j. kowadła),
1 Porówn. tu np. J. Georgi. Russland, t. 2, r. 1783, str. 316 (o obróbce żelaza u Tunguzów); A. Petzholdt, Der Kaukasus, t. 1, r. 1866, str. 317 (obróbka żelaza w okolicy Oni nad górnym Rionem).