130 i. MOSZYŃSKI: KULTURA LUDOWA SŁOWIAN
ność biegłego odczytywania pór dnia z rozkładu świateł i cieni po^ między znajomemi budynkami. Nie poprzestając na tern, obserwują i zapamiętywują, w jakim kierunku i jak głęboko sięgają promienie słoneczne przez okno do izby. Niektóre kobiety znaczą sobie zresztą nawet odpowiednio punkt, dokąd sięga słońce w południe, zmieniając go później w miarę potrzeby; albo też rysują na oknie kresę i t. d. Oczywiście najsnadniej jest być punktualną co do południowego posiłku takiej gospodyni, która mieszka w chacie, zorjentowanej frontem dokładnie na południe.
Tradycja o zaznaczaniu sobie cieni czy świateł w celu orientowania się w czasie znajduje niekiedy wyraz w wierzeniach i opowiadaniach ludowych. M. Federowski zapisał np. wersję białoruską o kobiecie, co zaklęła obcą kurę i której klątwa się natychmiast spełniła; spełnienie się klątwy wskazuje według przekonań ludu m. i. na od-powiedniość chwili, w jakiej została rzucona; to też, jak głosi wersja,, kobieta „zaznaczyła, gdzie słońce było w owej porze, zatknąwszy igłę, i później, gdy chciała kogo zakląć, pilnowała, kiedy słońce do igły przyjdzie".
Bardzo oryginalnym a często w dnie mgliste praktykowanym sposobem orjentowania się w porze dnia jest obserwacja barwy płomienia ogniska, palącego się w chacie lub na otwartem powietrzu: jeśli płomień jest czerwony — to jeszcze dzień; jeśli zaś bieleje — niechybny to znak zapadającego zmierzchu. — Tylko z Huculszczy-zny znam dotychczas zwyczaj obserwowania kształtu źrenic u zwierząt. Owczarze huculscy mianowicie, chcąc w dzień pochmurny rozpoznać, czy nie nadchodzi już wieczór i czy nie czas pędzić stado na miejsce noclegu, patrzą w źrenice owiec i kóz. Jeśli źrenica jest okrągła, znaczy to, że ma się ku zmierzchowi i pora wracać; jeśli zaś jest podłużna, to jeszcze zawczas. Sposób ten znajduje jednak podobno odpowiednik i w rdzennej Polsce, gdzie jakoby dla zorj-entowania się w dzień pochmurny, kiedy jest południe, lub też, kiedy zbliża się wieczór, mają po niektórych wsiach patrzeć w źrenice kota. Pospoliciej jednak, o ile chodzi o zbliżanie się wieczoru przy pogodzie posępnej, zwracają wieśniacy uwagę na zachowanie się zwierząt: samorzutne wracanie bydła do obejść, kur na grzędy i t. p.
98. Zanim przejdziemy do orjentacji w porach nocy, winno się jeszcze poświęcić nieco miejsca zegarom słonecznym, używanym po siołach. Krótką tylko wzmianką pominę tu czasomierze w kształcie niewielkich metalowych pierścieni z wyrzniętemi na nich cyframi i literami lub nazwami miesięcy etc.1; u włościan spotykają się one bowiem, o ile wiem, jedynie na zachodnich kresach Słowiańszczyzny, jako przytem nabytek niewątpliwie nowszego i nieludowego pochodzenia. Zasługuje natomiast na uwagę bardzo zajmujący czasomierz, znaleziony przez E. Jakuśkina w rękach pastuchów2 z gubernji jarosławskiej na środkowej Wielkorusi. Jak widać z opisu i rysunku (fig. 5), jest to zegar, posiadający wartość tylko dla danego obszaru geograficznego i dla pewnego okresu w roku. Analogję dla tego typu znam dotychczas jedynie ze Skandyńawji, ale i ona nie jest zupełna. Składa się obchodzący nas przedmiot z trójkątnej drewnianej de-szczułki z otworem pośrodku oraz z pionu, urządzonego z nitki, obciążonej guziczkiem. W ścianie AB jest wyświdrowana czy też wypalona szczelina (a—fi) w prostej linji ku punktowi y, zaznaczonemu na krawędzi wewnętrznego kolistego otworu. Wzdłuż krawędzi GB naznaczono dwa rzędy kropek wskazujących godziny. Posługując się tym przyrządem, zwraca się go krawędzią AB i otworkiem a wprost ku słońcu i, nastawiając odpowiednio, chwyta promień słoneczny w szczelinę' a—fi tak, aby ją przeszedł nawskroś i padł dokładnie na punkt y. Wtedy pion A—D, kryjąc jedną z kresek, zaznaczonych wzdłuż krawędzi C—B, wskazuje godzinę, jaką należy odczytać. Przypuśćmy, że danego dnia słońce wzeszło o godz. 3. rano; jeżeli nastawimy na nie natychmiast po wschodzie nasz czasomierz, tedjr, ponieważ promień a—y będzie poziomy, więc pion AD, przystając nieomal do krawędzi AB, nakryje sobą pierwszy punkt dolnego rzędu, oznaczający właśnie godzinę 3. rano.
5. Czasomierz pastuchów ■ gub. jarosławskiej, Wielko '/, nat. wielk. (Izviestija Imp Obścestva Lubitelej Estestvo znanija, Antropologii i Etno grafii, t. 48, r. 1886, str. 15)
W miarę podnoszenia się słońca pion AD przy nastawianiu czasomierza będzie przesuwał się coraz bardziej na lewo, kryjąc sobą punkty dolnego rzędu, oznaczające godziny 4., 5. i t. d. aż do 11. przed południem. W samo południe pion AD przystanie do krawędzi AC, poczem zacznie powracać, wskazując godziny 1., 2. i t. d. aż do 8. wieczorem, oznaczone na deszczułce górnym rzędem kropek. Czasomierz, wyobrażony na naszym rysunku, jest właśnie obliczony na dnie najdłuższe, kiedy
9*
Rysunków patrz np. w dziele A. Vaclavika „Luhacovske Zalesi", r. 1930, str. 407, rys. 244; dalej w szwedzkiem czasopiśmie „Fataburen", r. 1910, zesz. 1, str. 10, fig. 4; wreszcie w encyklopedji F. M. Feldhausa „Die Technik der Vorzeit,. der geschichtlichen Zeit und der Naturvólker“, r. 1914, str. 1227.
Charakterystyczne, że i gdzie indziej w Europie znajdowano oryginalne przenośne zegary słoneczne w używaniu właśnie pastuchów. Pewien typ wspomnianych przyrządów, zupełnie zresztą odmienny od opisanego tu w tekście, jest nawet podobno znany w nauce pod nazwą zegara pastuchów pirenejskich. (Ustnie od dra T. Przypkowskiego). ,