134 K. MOSZYŃSKI: KULTURA. LUDOWA SŁOWIAN
za takiem właśnie ujęciem. Również i yrenjga (jak się zdaje 'lues') jest dla Serbów zwierzęciem, żrącem ciało chorego. Białorusini z okolicy, położonej między Mińskiem a Witebskiem, rozumieją pod wyrazem hryź „wszelkiego rodzaju przepukliny oraz wszelkie guzy nie-owrzodzone, połączone z bólem gryzącym"; otóż owa hryź przedstawia się im nakształt „istoty żyjącej, mogącej obierać sobie siedlisko w najrozmaitszych częściach ciała i usiłującej wydostać się na powierzchnię, torując sobie drogę gryzieniem...; gdy się wydostanie na powierzchnię, przybiera kształt guza". Zajmujące jest także, jak lud polski i ruski wyobraża sobie istotę reumatyzmu. Wieśniacy twierdzą mianowicie, że gościec — bo tak ową chorobę nazywają (ob. § 131) — przebywa czy żyje w ciele każdego człowieka (zwykle — w kościach). O ile zachowuje się spokojnie i nie porusza, wtedy wcale się go nie czuje; gdy jednak rozgniewa się z jakiego powodu (np. jeśli czego zapragnie, a człowiek, w którym mieszka, mu nie dogodzi, albo jeśli nie spodoba mu się jaka potrawa czy lek, spożyte przez człowieka), ' wtedy poczyna dręczyć swą ofiarę; zmienia pr/ytem miejsce, wędruje do oczu, szyi, różnych kości, do serca, żył, mózgu i t. d.
Gościec ucieleśnia się zresztą dla wielu w macicy, którą, jak już wiemy (§ 41), posiadać mają zarówno kobiety jak mężczyźni, a która z tych lub innych powodów może ruszyć z miejsca, wędrować po calem wnętrzu, wspinając się pod same nawet gardło i dusząc chorego. Jak powiada dr J. Pełczyński, matrix zdaniem ludu „to nie organ, nie część organizmu, lecz oddzielna istota żyjąca, sprawiająca najrozmaitsze cierpienia: przy reumatyzmie wielostawowym matrix chodzi po całem ciele, przy cierpieniach organów brzusznych przewraca się po brzuchu, kłębuje się, burczy albo nawet skrzeczy". Przykład powyższy dotyczy Mazowsza, ale mniej więcej podobne możnaby przytoczyć z innych stron Polski oraz Rusi, choć naogół występować się zdają szczególnie często i w postaciach najbardziej typowych w zasięgu północnym i zachodnim, ciążąc ku terytorjom bałtyckim i niemieckim. Według północnych Białorusinów macica może się „zruszyć" po porodzie albo wskutek podźwignięcia się i t. p.; „nadyma się" ona wtedy „dochodząc czasem do wielkości główki nowonarodzonego dziecka, i zaczyna wędrować po całem ciele, najczęściej zaś po kościach i po brzuchu, burcząc i sprawiając dolegliwy ból kurczowy". U Łotyszów i Litwinów a wraz z nimi i u naszych Kaszubów koncepcje podobne nabierają bardziej niesamowitego zabarwienia. Tak więc Łotysze porównywują macicę do żaby i przypisują jej nogi czy ramiona, któremi może ściskać wnętrzności człowieka. Dla Kaszubów macica (zamieszkująca ciało mężczyzn i kobiet) jest żywem stworzeniem w rodzaju żaby o długich ramionach. Przebywa ona w pobliżu żołądka, a gdy człowiek czuje ostre, rznące bóle we wnętrznościach* w piersiach, czy wogóle w głębi ciała, znaczy to, że macica ściągnęła ramiona; gdy poczuje ulgę — ramiona zostały zwolnione. Jak widzimy, fantazja ludowa rysuje tu przed nami obraz, zbliżony do ja-kowejś ośmiornicy. Takież lub podobne wierzenia znane były również Niemcom i innym ludom zachodniej oraz południowej Europy, nie wyłączając starożytnych. One to, jak się zwykle przypuszcza, dały też początek owym słynnym wotom w kształcie ropuch, składanym w Bawarji, niemieckiej Austrji, Słowenji i cząstce Chorwacji w wypadkach cierpień kobiecych. Na terytorjuin niemieckiem wierzenia o zwierzokształtnej ruchliwej macicy kojarzą się zresztą bardzo ściśle z omówionemi w §§ 135 i 136; słyszeć tam można np. m. i. o opuszczaniu przez macice w kształcie żab ciał śpiących chorych poprzez ich usta, kąpaniu się owych macic i powracaniu tą samą drogą do wnętrza chorych osób (które po teni zdrowieją). .
138. W całkiem odmienne dziedziny ludowej etjologji przenoszą nas poglądy, dopatrujące się powodu cierpień chorobowych człowieka w jego bliźnich. Bywają zaś nim oni bądź nieumyślnie czy nawet wbrew woli, bądź też — co ma najpospoliciej miejsce — rozmyślnie. Jak wierzą wszyscy Słowianie, a obok nich wszyscy bodaj mieszkańcy Europy, ogromna część ludów Azji oraz tubylcy wschodniej i północnej Afryki, najgroźniejszem źródłem wielu chorób jest urok rzucony spojrzeniem lub pochwałą (ob. rozdz. 11.). Skutki jego są często śmiertelne, a dotyka on przedewszystkiem dzieci i młode dziewczęta. Pierwsze przejawy uroku bywają najrozmaitsze, od przygnębienia psychicznego poczynając, a na boleściach i wogóle nagłem niedomaganiu kończąc. Z chwilą gdy urok został rzucony, lud wyobraża go sobie często w sposób podobny, jak wiele innych przyczyn chorób, t. zn. jako wmieszczone w ofiarę „złe“, mogące się ujawnić przy odpowiednich zabiegach w postaci naprzykład pryszczy lub nawet przedmiotu w rodzaju „kłębka“ i t. p. Na pograniczach rdzennej Polski i Mało-rusi osobie wzgl. dziecku, co padły ofiarą uroku, okładają więc, powiedzmy, ciało gorczycą z octem; gdy okłady te przez swą ostrość spowodują zjawienie się pryszczy na skórze, w tych właśnie pryszczach widzą złe, co tkwiło w chorym, a teraz zmuszone zostało do opuszczenia jego ciała. Jest to wcale dokładny odpowiednik przykładu, umieszczonego w jednem ze źródeł etnograficznych, dotyczącem Jakutów. Młody Jakut, któremu obierał się palec, powziął myśl, że w jego chorym członku zamieszkał jer t. zn. zły duch; wziął więc żarzący się węgiel i, umieściwszy go w bezpo-średniem sąsiedztwie palca, jąl rozdmuchiwać. A gdy na palcu pokazał się pęcherz, co pękł następnie z lekkim szelestem, delikwent uśmiechnął się z zadowoleniem i spytał obecnych, czy widzieli, jak jer „wyskoczył". Gdy Wielkorusi kałuscy opowiadają o udatnym wyniku leczenia uroków, moment uleczenia i zachowania się przytem pacjenta opisują niekiedy mn. w. w ten sposób: „zatrząsł się, krzyknął, i wyszedł mu z ust ciemny kłębek, coś jakby taki dym“.