210 ł. Moszyński: kultura ludowa słowian
i pouczające są przytem owe lekarstwa z roślin klujących, dobrze nam znanych jako silna broń apotropeiczna \ — Przytoczone zdanie Wereńki dotyczy północnej Białorusi, ale dokładne analogje dla wymienionych w niem poglądów znajdujemy i w innych krajach. Tak więc i Poleszucy z nad środkowej Prypeci, gdy zdarzy się, że dziecko lub człowiek dorosły ulegnie zalęknieniu i „schnie we środku44, dają mu oset rozgotowany do spożycia. Całkiem podobnie leczą przestrach naprzykład Bułgarzy: gałązkę rośliny, zwanej u nich strażnik (gatunek akantusa), siekają drobno, gotują w wodzie, cedzą odwar i dają pić trzy razy dziennie. Że w danych wypadkach kolce owych kolących roślin przestały istnieć, nic to dla ludu nie znaczy, właściwości kolące pozostały (porówn. umieszczony w rozdz. 8. klasyczny przykład o zachowaniu się szerści wilczej wobec wełny owczej i piór ptaków drapieżnych wobec pierza innych). Roślina kłująca równie dobrze może być i istotnie bywa u Słowian używana do okadzania chorych; dobroczynne zdaniem ludu właściwości dymu, który wykurza złe (§ 152), zostają tu wzmożone przez ^takież własności użytego ziela. Obok kolących roślin są też stosowane jako lek kłujące zwierzęta, więc przedewszystkiem jeż, którego krew, wątrobę oraz serce podaje się chętnie chorym. Wracając do leczenia specjalnie przestrachu, zaznaczamy jeszcze, że Bułgarzy umieją sobie radzić z tą dolegliwością w sposób szczególnie tu dla nas pouczający; oto poprostu leją wodę na ostrze siekiery i dają cierpiącemu tę (najwidoczniej „sieczącą" według ich pojęć) wodę do picia, aby, jak mówią, „przesieki (przeciął) się lęk“.
157. Dobrze znanym apotropeicznym środkiem jest, obok kłujących roślin i zwierząt, pokrzywa, używana nieskończoną ilość razy przez Słowian wschodnich, a w mniejszym stopniu także przez południowych i zachodnich jako broń przeciw rozmaitego rodzaju demonom i wogóle wszelkiemu złu (ob. rozdz. 8.). Otóż ta sama pokrzywa bywa równie dobrym środkiem lekarskim; tak np. w Lubelskiem, chcąc się pozbyć kolek, należy się dać bądź okadzić tarniną, bądź też okadzić (lub obłożyć — to nie robi różnicy!—) pokrzywami (porówn. tu § 152). Również mrówki bywają w tym samym sensie pomocne. Więc w zamiarze wyleczenia suchot kuruje lud w pewnych okolicach Polski chorego kąpielą, sporządzoną z mrowiska, którą to kąpiel zna też lecznictwo ludowe Słowian wschodnich. Aby zaś wskazać, jak daleko nieraz sięgają podobne praktyki, zaznaczmy, że i Jakuci w środkowo-wschodniej Syberji leczą niektóre przypadłości (reumatyzm) przez pogrążanie chorych części ciała w odwar z mrowiska (coprawda mogli oni tę kurację przejąć od Rosjan).
1 Porówn. tu wszystko, co powiedziano w rozdz. 8. o środkach apotro-peieznych.
Prócz środków kłujących czy parzących bywają* jak powiedziano, używane substancje gorzkie. Poleszucy chorzy na febrę udają się pod osinę, obejmują pień i, gryząc korę, przemawiają głośno do drzewa: Zjem ja ćeł>&! Zjem ja ćebe! Czynią zaś to, według dosłownie przeze mnie zapisanego twierdzenia ludowego, „aby przestraszyć febrę, gdyż osina jest bardzo gorzka44. Gryzą przytem korę dopóty, dopóki chory nie zwymiotuje pod drzewo; wówczas i febra z niego „wypada". Na Wielkorusi zażywają przeciwko febrze m. i. także dziegciu. Małorusini gryzą i łykają piołun. Słowianie południowi obok środków nowszego pochodzenia stosują przeciwko tej chorobie również piołun a także korę wierzby, korzeń goryczki, pieprz turecki, mieszaninę zmiażdżonego czosnku i ostrej pieczonej papryki z octem winnym i t. p. Wszystkie te lekarstwa, choć ich działanie przeważnie błędnie jest przez lud rozumiane, bywają podobno wcale skuteczne (co zresztą z pewnych względów jest zupełnie możliwe). Ani jedno z nich nie budzi w nas jednak takiego wstrętu, jak często używane przez wiejską medycynę Słowian jako leki wewnętrzne przeciwko różnym chorobom mocz i ekskrementy kozie, psie, gęsie etc. Te same medykamenty stosuje się również do podkurzania a podobno i okładania chorych.
158. Osobną grupę prymitywnych środków leczniczych stanowią leki sympatetyczne w ścisłem znaczeniu słowa. — Dzięki kojarzeniu się w umyśle wyobrażeń przedmiotów podobnych powstaje u ludzi nieoświeconych (a nawet i u oświeconych, nie uzbrojonych w dzisiejszy krytycyzm) błędne poczucie jakiegoś głębszego związku, istniejącego jakoby między takiemi przedmiotami. Zależnie od tego, co w danej chwili człowiek ma na celu, ów wspomniany przed chwilą związek nabiera dla niego takiej lub innej wartości. Tak np. liście kopytnika (Asarum europaeum L.) są podobne m. i. do nerek i do konch usznych: dzięki temu w umyśle nieoświeconym powstaje nieuświadomione i nieumotywowane poczucie głębszego faktycznego związku, mającego jakoby istnieć między nerkami i uszami a kopyt-nikiem. Gdy więc .chodzi, powiedzmy, o usunięcie,cierpienia nerek czy uszu, używa się kopytnikaySam instynktowy impuls do użycia środka leczniczego dla ratowania się od choroby jest tu słuszny, widzimy go ponoć w zarodkach już w świecie zwierzęcym. Natomiast wyładowanie się tego impulsu zostaje wykolejone dzięki wspomnianemu wyżej poczuciu.
Praktyki lecznicze, oparte na używaniu środków, które w ten lub inny sposób przypominają chore części ciała, pewne przejawy choroby etc., są dość liczne. Dawniej i oświecone warstwy ludów Europy w bardzo znacznym stopniu posługiwały się takiemi środkami, a zasadę podobnego postępowania ujęto w formułkę: similia simiłi-
U*