248 K. MOSZYŃSKI: KULTURA LUDOWA SŁOWIAN
wypiekania w niektóre święta pieczywa w kształcie zwierząt czy ptaków lub wyrabiania zoomorficznych figurek z wosku, drewna i t. p. oraz rozprzedawania ich biorącym udział w uroczystościach. Nie dowodzi to oczywiście wcale, aby wszelkie obrzędowe pieczywo figuralne, obrzędowe figurki z wosku etc. musiały być przeżytkami dawnych ofiar. Owszem wyrabianie zwierzokształtnych i in. figurek zdaje się mieć w pewnych warunkach najzupełniej odmienne, czysto magiczne znaczenie (ob. § 234, gdzie mowa o praktykach kreacyjnych). Ale nawet w wypadkach, gdy podobne figurki są faktycznie przedkładane bóstwom czy świętym, nie zawsze może chodzie
0 ofiarę w ścisłem znaczeniu słowa; nasuwa się bowiem podejrzenie, iż celem takiego przedkładania może być zobrazowanie czy dobitne unaocznienie prośby, z którą się człowiek zwraca. Te rzeczy nie są jeszcze gruntownie i szczegółowo zbadane; wrócimy zresztą do nich niżej w dziale V oraz w części III, omawiając pieczywo obrzędowe, pokryte wyobrażeniami zwierząt domowych, stert czy kop zboża etc.
Na najdalszych zachodnich krańcach Słowiańszczyzny, zwłaszcza jednak na niektórych sąsiadujących z niemi obszarach niemieckich, rozpowszechniono są też metalowe (żelazne) wota w kształcie zwierząt. Pisał o nich obszernie m. i. R. Andree w książce „Votive und Weihegaben des katholischen Volkes in Suddeutschland" (r. 1904, stronic 191 in 4°); nieco materjału znajdujemy i w czasopismach słowiańskich (jak „Ćesky Lid“ etc.).
191. Ponieważ o ofiarnikach-włościanach będzie mowa w III części tej pracy, więc obecnie możemy przejść do omówienia miejsc, na jakich dokonywane bywają ofiary. Rzecz prosta drobne ofiary dla dusz zmarłych, demonów domowych i niektórych innych, dla świętych etc. mogą być i bywają składane m. i. w domu, względnie w obrębie obejścia; dusze zresztą zmarłych otrzymują dary i na mogiłach; ofiary, przeznaczone dla wiatru, wody, ognia i ziemi, rzuca się na wiatr* do rzek, jezior i t. p., do ogniska lub zakopuje w ziemię.
Bardziej zajmujące są dla nas miejsca, gdzie włościanie słowiańscy składają znaczniejsze pospólne publiczne ofiarjr świętym i Bogu. Miejsca takie uważa np. lud bułgarski za święte, i nikt nie ośmiela się ich znieważać. Znajdowały się one u Bułgarów bądź na placu we wsi czy przy wsi, bądź też opodal od sioła; były wybierane zależnie od rozmaitych wskazówek; więc, powiedzmy, miejscem takiem mogło być uroczysko, gdzie uderzył piorun albo gdzie się któremu z wieśniaków ukazało jakie widziadło; mogło niem być również miejsce, co przyśniło się jednemu z poważanych we wsi starców, albo nakoniec
1 takie, na którem chory doznał uleczenia. Zwykle na świętem miejscu winna się znajdować woda (źródło) i przytem powinien je otaczać gaj lub co najmniej musi tam być bezwarunkowo jedno lub kilka drzew (ob. § 193). Pośród drzew, czy pod jednem z nich, wznosi sie...kamienny krzyż albo leży sam tylko kamień, nakryty kamienną płytą. Na tę płytę ofiarnik, zarzynający poświęcone zwierzę, składa skrwawiony nóż, aby kamień okrwawić. Jest to wiec może, o ile sądzić wolno według zbyt skąpych informacyj, rodzaj ołtarza. Ciekawe, że i w innych stronach Słowiańszczyzny dochowało sie używanie przez lud głazów w charakterze jakgclyby ołtarzy; zwłaszcza dotyczy to słynnych w archeologii kamieni z miskowatemi wgłębieniami; tak m. i. u nas w Polsce pod osadą Kołbiela nad rzeką Świdrem (na siedleckiem Mazowszu) znajdował się doniedawna wielki głaz, liczący około 15 kroków obwodu i zaopatrzony w kilka misko-w a tych eliptycznych zagłębień, który odgrywał znaczną rolę co roku w pierwszym dniu Świąt Wielkanocnych. Tego mianowicie dnia lud okoliczny udawał się do kamienia i w jego zagłębienia składał resztki od spożywanego wówczas święconego oraz pieniądze. Obrzęd ten — podobnież jak i pole z kamieniem — zwał się joście1.
192. Opierając się z jednej strony na bezpośrednich świadectwach dawnych źródeł, a zaś z drugiej na żywych pomnikach, przechowanych do ostatnich czasów, oraz na niedwuznacznych i bardzo wartościowych wskazówkach porównawczej etnografji, możemy stwierdzić, że dawni Słowianie posiadali liczne gaje i kępy drzew (w rodzaju naszych kęp lip, jesionów i t. p., otaczających krzyże przydrożne) poświęcone bóstwom. Więcej nawet, nie jest bynajmniej wyłączone, owszem jest prawdopodobne, że ogólno-słowiański wyraz gaj*, był pierwotnie właśnie nazwą zadrzewionej i ogrodzonej lub ochranianej przestrzeni, na której odprawiano nabożeństwa. Gdybyśmy zapragnęli dokładniej wyobrazić sobie, jak mogły wyglądać owe dawne gaje Słowian, nie pozostalibyśmy i tu bez oparcia. Pogańskie ludy bowiem, o jakich wyżej była już mowa, a które zamieszkują w najbliższem, bezpośredniem sąsiedztwie Słowian w dorzeczu Wołgi, m. i. właśnie w gajach czczą swe bóstwa. Cały poziom kultury owych ludów, niewątpliwie znacznie zbliżony do poziomu kulturalnego dawnych Słowian, dalej warunki fizjograficzne, w jakich one żyją, inn. w. identyczne z temi, w których żyła ongiś przeważna część naszych przodków, wreszcie wspomniane wyżej bezpośrednie świadectwa o dawnych świętych gajach Słowian (poniekąd zaś i o dawnych gajach Bałtów. Germanów oraz innych ludów europejskich), wszystko to razem pozwala nam w pewnej mierze za-
' Co do jego nazwy możnaby tu myśleć o pokrewieństwie ze st.-pers. y asta 'ofiarowane’, stind. i sta 'ts.’, yastar, yasta 'ofiarnik5 i t. <L: byłyby to jednak pomysły zgoła fantastyczne, wobec tego, że j oście a raczej j ńść e — bo takie było według wszelkiego prawdopodobieństwa właściwe brzmienie obchodza.cej nas nazwy — objaśnia się całkiem gładko jako kontynuacja wyrazu *jaśće 'strawa, jedzenie’, — w danym wypadku zapewne 'święcone’ (porówn. cerk.-rus. j as ti j e 'strawa’, bułg. j a sti j e, j e s ti j e, st-serb.-chorw. j estj e i t. d.; poi.-gwar. j e śće 'jedzenie’).