270 [, Moszyński: kultura ludowa si
zesiekłem trzy febry; kiedy się te trzy łodygi odmłodziły, wtedy febra powróciła")h
Na Białorusi, gdzie istnieje wierzenie w szczególną jadowitość psa pierworodnego, pochodzącego z pomiotu suki szezennej po raz pierwszy, starają się wieśniacy usunąć tę jadowitość, przeciągając takiego psa, gdy jest jeszcze szczenięciem, przez piastę koła albo przez dziurę, wykopaną nawylot wpoprzek miedzy. Ostatnią praktykę, to jest przesuwanie przez loch w miedzy, stosują też Białorusini, gdy im chodzi o uwolnienie od choroby dziecka, cierpiącego na konwulsje. Zabiegi tego rodzaju prowadzą nas bezpośrednio do całkiem analogicznych, bardzo niegdyś pospolitych na pewnych obszarach Słowiańszczyzny południowej oraz wschodniej, a mających na celu zabezpieczenie bydła od pomoru lub nawet, jak się zdaje, ocalenie od niego sztuk już zarażonych. Niekiedy — jako profilaktyczne — bywają one przedsiębrane dorocznie w pewne święta, według zwyczaju raz na zawsze ustalonego przez tradycję (analogicznie rzecz się ma z t. zw. oborywaniem wsi i wielu innemi magicznemi obrządkami: w jednych krajach występują one przygodnie, w miarę potrzeby, zaś w innych dorocznie; ob. cz. III, gdzie mowa o obrzędach). Zabezpieczenie owo bydła odbywa się w ten sposób, że przepędza się je pojedynczo lub parami przez tunel, wykopany zwykle w jakiem stromem, ale niskiem zboczu i prowadzący zukosa wgórę dla utworzenia wylotu na powierzchnię. By wzmocnić skuteczność obchodzącego nas zabiegu, zarówno Słowianie, jak i inne ludy, znające powyższy sposób (np. Finowie nadwołżańscy), rozpalają jeszcze „żywy ogień" (ob.rozdz.il.) bądź po obu stronach wylotu z podziemnego przejścia, bądź też na ziemi bezpośrednio nad przejściem. By znów zkolei zwiększyć siłę ognia, palą niekiedy jałowiec i t. p;
208. Niektórzy badacze tłumaczą magiczne przewlekanie i jego odmiany jako zabiegi, mające na celu czysto mechaniczne ocieranie (niewidzialnego) zła z ciała osób czy zwierząt. Gdy jednak chodzi specjalnie o przewlekanie człowieka, wzgl. dziecka, przez żywe drzewo, decydować tu mogą inne względy; chodzić może o to, aby pacjent przez nawiązanie magicznego kontaktu ze zdrowem drzewem nabrał od niego dobroczynnych a pożądanych cech, jako to zdrowia czy. krzepkości albo odporności i t. d.; mielibyśmy więc tu do czynienia z typową praktyką translacyjną. Goprawda formułka, jaką wygłaszają np. Mordwini podczas przesadzania chorego dziecka przez rozszczepiony pień żywego drzewa, wyraźnie zdaje się stwierdzać, że
1 Przyszłe badania będą się mogły m. i. zająć wyświetleniem pytania, czy pospolite na Rusi i w Polsce a bardzo dziwaczne leczenie ludzi i bydląt od robaków etc. przez zginanie dziewanny lub ostu zapomoeą przyciśnięcia ich wierzchołka kamieniem do ziemi, któremu jednak nie towarzyszy przepełzanie pod rośliną (§ 173), nie jest czasem — jakby się to zdawać mogło — osłabieniem zabiegu, opisanego uprzednio.
mają oni na widoku m. i. mechaniczne otarcie (zrzucenie, strącenie) choroby. „Święte drzewo — błagają - zielony dębie', weź od N jego płacz, zrzuć (strąć) z niego, daj zdrowie". Ale oczywiście brzmienie tej modlitwy (— praktyka magiczna miesza się tu z kultową —) nie wyklucza, by odmawiającemu ją nie mogła jednocześnie świtać myśl
0 przejęciu przez dziecko krzepkości czy zdrowia dębu, która to koncepcja może się u innych ludów wysuwać na czoło lub nawet panować wyłącznie. Że w ten ostatni sposób mogą być i faktycznie bywają rozumiane przez lud zabiegi, najściślej wiążące się z omówio-nemi, dowodzi następujący przykład, klasyczny z racji swej przejrzystości i jednoznaczności. W Małopolsce i na sąsiedniej Rusi, a zapewne także gdzie indziej, istnieje szczególna praktyka: wieśniacy, posiadający pszczoły, starają się — o ile tylko usłyszą, że gdzie w okolicy ubito wilka — dostać jego krtań, by osadzić ją, wysuszoną, w oku ula; wierzą bowiem, iż pszczoły, co kilkakroć przeleżą przez nią, staną się mocne i, napadając na inne ule, znosić będą pożytek do swego. Jasnem jest, że „wilczość" wilczej krtani udzieliła się tu owadom8. Nie mniej doskonałego przykładu dostarcza materjał etnograficzny bułgarski. Znają bowiem Bułgarzy m. i. pewien nadzwyczaj tu dla nas zajmujący zabieg akuszeryjny. Gdy mianowicie kobieta, mająca być matką, poczuje już pierwsze bóle porodowe, natenczas przeciągają ją czy przewlekają przez pękniętą obręcz z pierwszej lepszej beczki. Rzecz prosta, chodzi o to, aby „pęknięcie" wzgl. „otwartość" obręczy udzieliła się ciężarnej, przynosząc jej łatwy poród. — Krótko mówiąc, praktyki w rodzaju przewlekania mogą być
1 bywają rozumiane przez lud w sposób rozmaity, co my, badając je, musimy oczywiście w pełnej mierze uwzględniać.
209. Do najprymitywniejszych i z całą pewnością najstarszych praktyk submagicznych należy też odstraszanie wszelkiego zła ząpomocą hałasu: łoskotu metalowych przedmiotów, trąbienia, dzwonienia w dzwonki, kołatania i trajkotania kołatkami czy traj-kotkami, wrzasków, pisków etc. Szczególnie podczas niektórych obrzędów dorocznych, zwłaszcza wiosennych (wielki tydzień etc.), oraz podczas obrzędu weselnego, a także przy odpędzaniu chmur burzowych wzgl. demonów, niosących te chmury, magiczne odstraszanie odgrywa dużą rolę. Nie pogardza się przy tein nawet tak nikłemi bądź co bądź dźwiękami, jak trzask bicza. W noc Bożego Narodzenia strzelają więc w Jugosławji i gdzie indziej z batów, by spłoszyć wiedźmy; trzykrotny trzask bicza wystarcza w niektórych stronach Słowiańszczyzny
1 Gdy pacjentem jest dziewczynka, przesadzają ją przez brzozę i do niej się modlą.
1 Istnienie zresztą pszczół, względnie całych rojów, trudniących się rozbojem, jest rzeczą dobrze znaną pszczelarzom. (Ob. tu rip. H. v. Buttel-Reepeir, Leben und Wesen der Bienen, r. 1915, str. 230 i 241/2;. -