,'528 k. Moszyński: kultura ludowa slowiun
niekiedy — na drzewce chorągwi weselnej (ob. tamże). Ale nawet gdyby bliższe badania dowiodły — co wydaje mi się niewykluczone — że te ofiary są i oddawna były przeznaczone dla drzew, a nie dla demonów, które ewentualnie na nich lub w nich mogły zamieszkiwać i których zemsty chciano uniknąć, nie'będą one same przez się stwierdzały istnienia wiary w „duszę drzewną" (porówn. tu różnicę między animizacją a animatyzacją przedmiotów martwych czy też roślin: §§ 334-336).
i428. Opowiadania Słowian o drzewach, mających być przemienio-j nymi ludźmi, należą bardziej do mitów i klechd niż do wierzeń. Wspo-'"minam o nich jednak w tym związku, ponieważ na wschodzie i południu Słowiańszczyzny ciemniejsze osobniki z pośród ludu faktycznie wierzą w możliwość takiej przemiany, a na środkowem Polesiu istniejący tam zakaz rąbania jarzębin jest nawet umotywowany przeż Jud względem na ich człowiecze pochodzenie; mielibyśmy więc tu przykład pewnej „czcitt całego gatunku drzew, uzasadnionej (oczywiście i wtórnie) owym względem.j Metamorfoza w drzewo zachodzi według podań, pieśni i wierzeń słowiańskich najczęściej w ten sposób, że czło-I wiek ginie, ciało jego zostaje pogrzebane, a z grobu wyrasta brzoza, j jawór i t p. Gdy ciąć siekierą czy nożem takie drzewo, płynie zeń ) krew 1 i dobywa się niekiedy głos ludzki (porówn. dalej dział IV, 1 gdzie mowa o balladach). Rzecz charakterystyczna: wszystkie znane mi ballady słowiańskie, zawierające motyw metamorfozy w drzewo, do-[ tyczą ludzi młodych. Oczywiście można to wytłumaczyć całkiem prosto t-em, że w podaniach czy pieśniach, wyzyskujących tragiczny wątek śmierci lub klątwy, ofiarami padają wogóle najczęściej młodzi kochankowie, nowożeńcy i t. p. Warto też jednak może zwrócić w tym właśnie związku uwagę na bardzo zajmujące wierzenie, zanotowane przez W. Bugiela od Małorusinki z Pokucia. Jak mu owa włościanka opowiadała, ciało starca gnije w grobie, nic z siebie nie wydając, natomiast ciało młodej dziewczyny gnije coprawda również, „ale dusza wciąż kwitnie11; stąd, gdy na grobie dziewczyny kwiat wyrośnie, może to być jej dusza wzgl. ona sama w innej postaci8. Wolnoby poniekąd sądzić, że lud wyobraża sobie niejasno, jakoby owo niedokończone, przedwcześnie przerwane życie, zawarte w grobie, usiłowało 'się z niego pomimo wszystko wydobyć, pod jakąkolwiek postacią żyjącego istnienia. Kto poznał dobrze wieś, ten wie, iż właśnie podobne mgliste pojęcia (czy raczej poczucia!) można uwrażać za typowe dla umysłowości ludu. Wiarogodność świadectwa Bugiela (dającego się ująć w słowa, że według ludu „młode życie kwiatem z grobu wyra-
1 Ten wątek miesza się też niekiedy do motywacyj zakazów ścinania niektórych czczonych drzew. Tak w Polsce, na Białorusi etc. spotykamy tu i owdzie pojedyncze dęby, sosny i t. p., których lud nie pozwala rąbać „bo krewby z nich pociekła**.
* Cf. też O. Kolberg, Chełmskie, t. 2, r. 1891, str. 99.
sta11) znajduje potwierdzenie w zewnętrznie odmiennym, ale co do: istoty całkiem analogicznym przesądzie białoruskim, głoszącym, iż .grzechy ciężkiego grzesznika ostem wyrastają z grobu; jeśli więc na czyjejś mogile oset wyrósł, to są to właśnie jego grzechy.
429. Pozostawałoby nam jeszcze powiedzieć słów parę o kulcie i wierzeniach, dotyczących drzew niezwykłego kształtu oraz mających posiadać właściwości lecznicze. Wszystko jednak, co dotyczy pierwszych, nie stosuje się w gruncie rzeczy do nich jako do drzew, lecz należy do obszernego zespołu wierzeń i praktyk, otaczających przedmioty niezwykłe, potworne i t. p. Drzewa zresztą kształtów niezwykłych chętnie bywają uważane z jednej strony za siedzibę demonów,^ z drugiej za obdarzone właściwościami leczniozemi. Jako ciekawy przykład czczonego drzewa, którego kult wywołała (pośrednio) najwidoczniej li tylko jego niezwykła postać, podam sosnę we wsi Wieżyce (NEN od Sarn) na południowem Polesiu; ma ona kształt całkiem osobliwy, jest bowiem dziwnie krępa (przy średniej wysokości pień ma mieć tak gruby, że go dwu łudzi nie obejmie), igliwie posiada ciemniejsze niż inne sosny i rośnie „jak bukiet". Drzewo to do tego stopnia pobudzało uwagę i wyobraźnię wieżyczan, iż śniło się niektórym z nich, co miało już bezpośrednio spowodować jego kult (niestety osoba, która mię o tern we wsi Starem Siole informowała, nie umiała dokładnie określić, na czem ów szacunek dla drzewa polegał).
-2. Geneza wierzenia, przypisującego drzewom moc zsyłania chorób — szczególnie rozpowszechnionego u ludów germańskich i za-chodnio-fińskich, ale nieobcego bynajmniej także Słowianom — wskazuje na wiele punktów wyjścia. Pomijając nader trudne nieraz do wyanalizowania wypadki, kiedy sprawcami chorób są właściwie nie drzewa, lecz mieszkające na nich demony, możnaby przedewszyst-kiem przypomnieć, iż powodowanie chorób przypisuje się wszak na-ogół wszystkim niemal przedmiotom i zjawiskom przyrody, otaczającym człowieka (ob. §§ 132 i n.), nic więc dziwnego, że przypisuje się je m. i. także drzewom; po wtóre niektóre drzewa posiadają cechy, wywołujące kojarzenie się ich z ludźmi cierpiącymi na określone choroby (dlatego to np. wiecznie drżąca osina uchodzi za źródło zimnicy; także przerozmaite liszaje, guzy i narośle, tak często pokrywające korę drzew, nie mogły dla prymitywnych umysłów nie wiązać się siąpię z analogicznemi chorobliwemi utworami, pokrywającemi niekiedy ciało człowieka); po trzecie nader częste widywanie robaczywej kory i drewna powinnoby, jak to się niekiedy przypuszcza, nasuwać myśl o „robakach", co według pojęć wieśniaków powodują tyle chorób ludzkich (§ 134). Słyszeliśmy dalej, że drzew czczonych rąbać nie wolno; otóż karą za przestąpienie zakazu jest, jak zwykle w podobnych wypadkach, choroba, kalectwo lub śmierć, a ten przesąd