570 k. Moszyński: kultura ludowa SŁOWIAN
bułg. nevestka, nevestulkaj; serb.-chorw. nevjestica2). Wszystkie te nazwy i wierzenia znajdują mniej lub więcej dokładne odpowiedniki w nadśródziemnomorskich krajach romańskich i wogóle na zachodzie Europy (m, i. także w Niemczech).
461. W całkiem inny świat — jeśli chodzi o genezę odnośnych przesądów — wprowadzają nas wierzenia o biedronce i łabędziu.
.Biedronka (Coccinella septempuncłata) jest dziwnie poważana nietylko u wszystkich bodaj bez wyjątku Słowian, lecz i w całej, jak się zdaje, Europie. Nie waży się jej zabić Bułgar ani Małorusin. U Wotjaków „nie uczyni tego nawet najzapamiętalszy chłopiec-zabi-jaka“, ponieważ tam zabójstwo tego owada uchodzi za'ciężki grzech. Qd Francji aż po Ural i od Finłandji czy Estonji po Bułgarję obdarzają wieśniacy owego jasnego chrząszczyka szczerą sympatją, przemawiając doń żartobliwemi prośbami o wskazanie drogi, o wywróże-nie kierunku, skąd przybyć ma przyszły mąż czy żona, albo o wy-wróżenie pogody, bądź wreszcie wprost o jej spowodowanie. Pod tym względem najciekawsze są zwyczaje ukraińskie, gdzie dziecko, schwytawszy w czasie pochmurnym biedronkę, prosi ją, by otworzyła chmury, i rade jest, jeśli owad uleci z rąk jego ku niebu. Nie można też przemilczeć nazw biedronki; innego bowńem zabarwienia nabierze dla nas choćby tylko co opisana praktyka, gdy się dowiemy, że na Ukrainie biedronkę zwą sółnyśko (t. j. 'słoneczko’), a prośba dziecka doń skierowana brzmi: „Sółnyśko, sółnysko, otvory okóśećko!“. Już M, Sumcov zestawił tę nazwę z czeską slunećko i niemiecką Sonnenkafer, przytaczając w tym związku prośbę Krakowiaków: Biedronko, biedronko, pójdź do Pana Jezusa po słonko“. (Niemcy zresztą nazywają też obchodzącego nas chrząszczyka Sonnenkalbel lub podobnie, co nam znów przypomina z jednej strony francuskie vache ń Dieu, bete a bon Dieu a z drugiej nazwy słowiańskie: poi. boża krówka, wkrs. bóżja koróvka, bułg. boża krarica). Najprawdopodobniej Coccinella przez wzgląd na swój okrągławy kształt przy jasnej (czerwonej lub żółtawo-czerwonej) barwie od wieków kojarzyła się w umyśle ludu ze słońcem, i stąd poszła część jej nazwr oraz otaczających ją wierzeń czy związanych z nią praktyk (cf. Hwb. d. d. A., t. 5, r. 1932/3, str. 1696/7).
462. Choć dla przyrodnika biedronkę od łabędzia dzieli cała przepaść, dla etnologa oba te stworzenia bynajmniej nie stoją tak daleko od siebie. Jak bowiem biedronka znaczenie swe w religijnem życiu ludowem zawdzięczać się zdaje kojarzeniu swego kształtu i swej barwy z kształtem i barwą słońca, tak łabędź pełni swą rolę dzięki kojarzeniu się jego jasnej, śnieżnej białości z świetlistem niebem,
' Dosłownie 'panna młoda; mołodyca".
* Cf. nevjesta 'panna młoda; bratowa; synowa".
a przez to dzięki wiązania się Jego samego z panem niebios. Za taką interpretacją szczególnie wyraźnie przemawiają liczne szczegóły kultu łabędzia u tubylców Syberji. Nie wyda się ona zresztą wcale dziwną nikomu, kto clioó raz widział zdaleka dzikiego łabędzia, porywającego się do lotu z ponad pustynnego jeziora czy wielkiej rzeki i ginącego w powietrzu. Ptak ten bowiem istotnie wygląda z oddali, jak białe żywe światło, odrywające się od błękitu wód poto, by wrócić tam, skąd zstąpiło na ziemię.
Hekateusz z Abdery opowiada o Hyperborejczykach (t. j. mieszkańcach północy), że gdy u nich kapłani Apolla odprawiają, nabożeństwa, wtedy zlatują się z gór całe chmury łabędzi, okrążają świątynie i opuszczają się na ziemię; kiedy zaś śpiewacy zaintonują pieśń, a grajkowie uderzą w struny cytr, wtenczas wszyscy skrzydlaci przybysze odzywają się chórem do wtóru, i nigdy nie zdarzy się, aby który z nich wydał głos fałszywy. Według innego starogreckiego autora łabędź poświęcony był słonecznemu bogu, Apollu. — Zdaje się być bardzo prawdopodobne, że w opowieści Hekateusza znalazło wyraz duże kultowe znaczenie łabędzia w krajach dawnej Europy. Prehistorycy zbyt wiele znajdują w Europie zabytków w postaci figurek i rysunków ptaków o kształtach' łabędzich i — co ważniejsze — zbyt bądź co bądź uderzająca jest rola łabędzia w religijnem życiu dzisiejszych mieszkańców płn.-wschodniej Europy, abyśmy nie mieli tego uznać. Nie bez znaczenia jest też, że i w wierzeniach oraz kulcie tubylców Syberji łabędź zajmuje bardzo poczesne miejsce. Jak świadczy M. Gastren o Tatarach z okolicy Minusinska, z pośród wszystkich ptaków największą czcią cieszy się u nich właśnie łabędź; według S. Potanina Burjaci również czczą tego ptaka, nie zabijają go i uważają za „dziecko niebios"; gdy łabędzie wracają wiosną do kraju lud sprawia ofiary; kobiety zaś burjac-kie, dostrzegłszy pierwszego lecącego łabędzia, oddają mu pokłon, składając ręce na czole, i modlą się. Coś podobnego widzimy i u Jakutów; a według jednego z ich podań, gdy bohater Ellej, wznosząc drewniany puhar z kumysem ku górze, śpiewa i modli się, zlatują z nieba trzy łabędzie i, zatoczywszy koło ponad nim, spuszczają się, by pić napój z podniesionej czary. U niektórych Ugrów, sądząc ze świadectwa J. Georgiego, z pośród wszystkiego ptactwa tylko łabędź dostąpi! tego zaszczytu, iż może być składany jako ofiara dla najwyższego bóstwa niebios, Toroma podczas wiosennego święta, mającego miejsce gdzieś około 2. nowiu po chrześcijańskiej Wielkanocy. Na pewnych obszarach ugryjskich nie wolno jest jeść mięsa zabitego łabędzia, gdyż dopuszczenie się takiego „grzechu" grozi zupełnem zniszczeniem całej osady. Wotjacy w Europie zabicie łabędzia uważają za „wielki grzech": co więcej w ich kraju (we wsi Nyrja leżącej między dolną Kamą i wpadającą do niej Wjatką) obserwowano niezwykle zajmujący zwyczaj: podczas uroczystego wiosennego nabożeństwa, odprawianego w świętym gaju, umieszczano pojmanego zawczasu łabędzia, przybranego w srebrne monety, na przystrojonym trójkonnym wozie i, zawiózłszy go nad rzekę, puszczano na wolność jako ofiarę.
463. W zgodzie z tem wszystkiem pozostają zwyczaje wielko-ruskich włościan v Syberji i płn.-wschodniej Europie, którzy również bądź zupełnie powstrzymują się od spożywania łabędziego mięsa, uważając to za „grzech", bądź też jedzą je rzadko i niechętnie (choć łabędzie podawano nawet na stołach książąt moskiewskich). Istnieje też na północnej Wielkorusi (w gubernji ołonieckiej) podanie o łabędziu, który corocznie sam przylatywał do danego miejsca, aby pozwolić
• O niem patrz § 349.