584 t. MOSZYŃSKI: KULTURA LUDOWA
obszarach niewątpliwie zachodzi istotnie w ludowej tradycji, powodując głęboką niejasność odnośnych wierzeń. Nadomiar gmatwaniny dla wytworu fantazji, jaki przedstawia ze siebie żmij właściwy (— z naszego płn.-słowiańskiego punktu widzenia —) czyli smok, są u południowych Słowian daleko pospolitsze oboczne nazwy takie jak bułg. Chała, lania v. lamija, serb-chorw. hala, ala, ażdaha v. ażdik-ja, ażdava (cf. § 390 sq.); przyczem żmijowie-płanetnicy, jak głosi lud, nader często wstępują w powietrzne walki z owemi potworami, a te ostatnie znów ze swej strony w niektórych okolicach dzięki motywowi odbierania urodzaju, jaki je częstokroć cechuje, mieszają się z demonicznemi czarownicami, odbierającemi mleko etc.'
475. W każdym razie dla nas wystarczy tu wiedzieć, że stara ogólno-słowiańska nazwa smoka (wkrs. żmij i t. d.; ob. wyżej) przeważnie zmieniła na Bałkanach swe pierwotne znaczenie, określając dziś najczęściej istotę w rodzaju płanetnika, walczącą ze smokami (o niej patrz niżej), lub istotę w rodzaju naszego baśniowego smoka-człowieka, porywającego dziewczęta czy też wdającego się z niemi w miłosne przygody (jak zresztą i żmijowie-płanetnicy); natomiast właściwego smoka-potwora Słowianie południowi znają naogół pod nazwami obcego pochodzenia przytoczonemi powyżej, jak chała, hala czy ala, ażdaha i t. d. — Tym to „ażdachom" etc. musimy się tu nieco szczegółowiej przypatrzyć. Już w §§ 389 sq., gdzie była mowa
0 genezie wierzeń o smokach, podaliśmy jedno z bułgarskich świadectw, wedle którego chała jest to „chmura, opuszczająca swój ogon
1 potem znów go kurcząca; gdy ogon opuszcza, deszcz wali wtedy strumieniem i wszystko zalewa". Zupełnie podobnie dla Serbów z Koso-wego Pola ala jest to „chmura, co spuszcza się w zawierusze do ziemi, ale tylko ogon spuszcza, zaś łeb w chmurze (sic!) kryje. Chwała Bogu — powiadają wieśniacy, — że tak czyni, straszne to bowiem i wielkie zwierzę; gdyby człowiek mógł jeszcze i jej^głowę ujrzeć, toby ze strachu rozum stracił". Tych dwóch przykładów wystarczy, aby z bezwzględną pewnością stwierdzić, że potwory, o jakich tu mowa, wyprowadzają się w najprostszej linji od trąb powietrznych, choć obecnie lud rozumie przez nie także każdą czarną chmurę, niosącą ulewny, wszystko niszczący deszcz i grad. Także i inne szczegóły charakterystyki ażdach i t. p., podawane przez lud, zgadzają się z tem, co poznaliśmy w §§ 389 sq.: gdy latają one w powietrzu, wywoływać mają wtedy silną wichurę, wyrywającą drzewa z korzeniami, unoszącą stogi siana, dachy, a niekiedy i ludzi; potworne te „zwierzęta" nietylko przytem utożsamiają się z chmurami, czy też „noszą chmury", lecz również przemieszkują w rzekach, głębokich jeziorach „wielkich wodach", w bezdennych moczarach i w morzach. Z drugiej strony prymitywne zasadnicze jądro tu należących wierzeń zostało oddawna znacznie rozbudowane, podobnie jak to widzimy wogóle na ogromnych obszarach Eurazji. Mają więc ażdachy pożerać woły, konie i ludzi (w szczególności dziewczęta), napadać słońce, powodując jego zaćmienia (§ 373), i t. p. Wyjątkowo tylko słyszymy o ich jakoby ludzkiem pochodzeniu; częściej wyprowadza się je z wężów czy żmij, co, przeżywszy określoną ilość lat (np. 100), dosięgły olbrzymich rozmiarów, „wypuściły" z siebie nogi, uzbrojone w ostre pazury, i ogromne skrzydła. Głowa tych smoków ma być podobna bądź do końskiej, to znów, jak prawią gdzieindziej,— do psiej, zaopatrzonej w ostre zęby; ciało ich pokryte jest wielką łuską. Niekiedy zresztą cały potwór ukazuje się w kształcie gęstej mgły. Dla niektórych zaś okolic Bułgarji ciągnie on wodę do chmur, jak gdzie indziej tęcza (§ 380).
Istoty pokrewne bałkańskim ażdachom znają włościanie wschod-nio-słowiańscy w niektórych stronach Małorusi, opowiadając, że silny wiatr, wiejący np. przed burzą i t. p., jest to czart, który przez 7 lat był zwykłą żmiją, przez siedm następnych — połozem; aż wreszcie wyrastają mu skrzydła i wtedy lata z hukiem w powietrzu, łamiąc-drzewa. Według Szuchiewicza i Vołkova Huculi wyobrażają nawet tę mityczną istotę na miedzianych główkach lasek. — Wierzenia o smokach, całkiem podobnych do najprymitywniejszych ażdach, w rodzaju opisanej w § 390, posiadają też górale polscy i słowaccy. Smoki takie mają przebywać i wyrastać w jaskiniach, w bagnach, we wnętrzach pagórków, skąd — na skutek zaklęć czarowników— „wypruwają się" nazewnątrz; kiedy „robią skrzydłami", wtedy powstają wielkie wichury. Czasem za sprawą czarnoksiężników spuszczają się mgły i niosą owe potwory w dalekie kraje; także i płanetnicy „wiodą" je niekiedy. Gdy zaś taki smok niesiony jest czy wiedziony przez powietrze, zrywa się ogromny wiatr, i widzieć nieraz można ogon smoka, zwieszający się z chmury. Jeśli potwór poruszy nim albo „zamiesza w koło" lub pocznie nim chlastać, tedy wyrywa drzewa z korzeniami, unosi w powietrze chałupy, nawet całą wieś może zniszczyć.
; Jak już poczęści wiemy, smoki powstają zdaniem ludu ze zwy-
[ kłych wężów lub żmij. Pod Brzeżanami sam zapisałem wierzenie, iż żmija, przeżywszy dwakroć po 7 lat, „dostaje" drugi łeb i robi się z niej smok (młrs. jaźe), napadający i pożerający ludzi. Też w Polsce opowiadają naprzykład, że jeśli wąż przez 7 lat nie widzi człowieka, ani nie słyszy jego głosu, to wyrasta z niego siedmiogłowy smok. I t. d. — Sporo jest świadectw, wedle których chłopi mieli możność widywać smoki. Osobiicie napotkałem taką relację w Tyńcu pod Krakowem odnośnie do jamy w kamieniołomach nad Wisłą pod wzgórzem zwanem Grodzisko.
Podobne wierzenia istnieją u ludów, sąsiadujących ze Słowianami, oraz u dalszych. Więc np. dla Baszkirów zwykła żmija żyje 100 lat; w tym okresie zwą ją poprostu zilan (t- j. 'żmija’). Gdy ma od 100 do 500 lat jest już smokiem, zwanym aźdacha (§ 390); wreszcie, gdy ma od 500 do 1000 lat, staje się potworem: jucha,.