620 K. MOSZYŃSKI: KULTURA LUDOWA
jest zupełnie pozbawiony pleców, i wnętrzności jego leżą w klatce piersiowej, jak w korycie. To samo wierzenie o czartach bez pleców, mających wnętrzności otwarte, podaje A. Śachmatov odnośnie do sąsiadujących z Wielkorusami w Europie Mordwinów. Dalej znajdujemy je tu i owdzie u Małorusinów w zastosowaniu do nawek 1 (głównie w Po-dniestrzu) albo do żeńskiego demona leśnego, zwanego lisna (w okolicy Czarnohory). W świetle badań z lat 1930/31, które m. i. i ten wątek uwzględniły, na obszarze Rzeczypospolitej jest on naogół, wyjąwszy Podniestrze (gdzie zresztą również niezbyt często występuje), nieznany. W sposób niepewny wskazano go tylko dla jednej wsi <
Górnego Śląska w odniesieniu do odmieńca. Bardzo zato rozpowszechniona jest wspomniana cecha w wierzeniach ludów germańskich, począwszy od Norwegji na północy aż do Styrji na południu; właściwa zaś jest według tych wierzeń przeważnie kobiecym demonom leśnym, kobiecym przewodniczkom „dzikich łowów" (porown. § 394), niekiedy także czartom, wodnicom i innym demonom, z których najciekawszy dla nas jest ten np., co, ukazując się w postaci młodej dziewczyny, kryje się do chat podczas burzy, by uciec przed bi-jącemi weń piorunami.
Obok motywu braku pleców spotykamy też w obcej, a wyjątkowo i w słowiańskiej demonologji plecy czarne. \yedług wierzeń włościan z pewnych okolic rdzennej Polski czarne mają być podobno plecy boginek, także — wilkołka i czarta; ale to są wiadomości zu- j
pełnie sporadyczne i w części niepewne; również nie jest całkiem pewna wiadomość z Białorusi o czarnoplecym czarcie; naogół, jak stwierdziły badania z lat 1930/31, wątek ten poza kilku wyjątkowemi okolicami nie jest znany w granicach Polski politycznej. Nie spotkałem o nim dotychczas żadnej wzmianki także w etnograficznej literaturze, dotyczącej Słowian wschodnich i południowych oraz ludów kaukaskich, lurecko-tatarskich i ugrofińskich. — Geneza obu opisanych tu cech nie jest jeszcze całkiem jasna. Nowsza szkoła mitologiczna'(Siecke, Ehrenreich i t. d.) doszukują się jej śród mitów księżycowych (powołując się m. i. na to, że Brihaspati, bóg księżyca u niektórych Indów [?], bywał nazywany ciemnoplecym). Oczywiście chodziłoby w tym wypadku o mityczną interpretację obrazu, jaki daje księżyc w ciągu pierwszych i ostatnich dni okresu widzialności: wypukłość jasnego- i
sierpa ma być interpretowana jako przód, wklęsłość („brak pleców“) jako tył; „ciemne plecy“ nawiązywałyby do światła popielatego. Przyznać trzeba, że to tłumaczenie mimo pozorów fantastyczności ma wiele-za sobą (szczególnie gdy chodzi o dziwaczny wątek braku pleców, którego bodaj że inaczej objaśnić się nie da). Zresztą wiemy już, jak wielką rolę odgrywał księżyc w mitologji wielu ludów przez wzgląd
’ Patrz o nich niżej § 5Ó6.
Tłu swe fazy (§ 365); nie byłoby więc w tem nic dziwnego, gdyby jeden z licznych dawnych wątków księżycowych zawędrował do de-monologji.
505. Pod względem dzikości obrazu niewiele ustępują brakowi pleców i otwartym ztyłu wnętrznościom trzewia, wywalone z brzucha nazewnątrz i wleczone za sobą przez demona. Znamy ten motyw jako charakteryzujący na wschodniej Ukrainie zde-monizowane wiry powietrzne (wichry) oraz duchy, biorące udział w „dzikich łowach" (§ 394). — Skoro mowa o wnętrznościach, tedy przypomnijmy również wątek dwóch serc, co mają cechować upiora (patrz o tem § 487), i dodajmy, że według wersji z pewnej okolicy Małopolski upiór ma wewnątrz piłę zamiast kręgosłupa.
Nieobcy nam już motyw wysysania krwi przez upiory, wzięty od pewnej bardzo charakterystycznej strony, daje nadzwryczaj pouczający przykład wzrastającego rozwoju pewnego wątku do ostatnich możliwych granic, który to przykład również na tem miejscu winien być omówiony. Każdy z nas na podstawie własnego doświadczenia zna fakt, że osoby, co doznały pewnego mniej lub więcej silnego przeżycia, wykazują w następstwie dążność do wyolbrzymiania tych momentów, jakie na nich uczyniły najsilniejsze wrażenie. Na wsi, jak zresztą i śród inteligencji, szczególnie łatwo można to obserwować u dzieci, dalej u dziewcząt, u kobiet i wreszcie u wrażliwszych mężczyzn. Jaskrawych dowodów zupełnego „ponoszenia" przez fantazję, kiedy opowiadający tworzy fakty zgoła niemożliwe, poddając się sugestji pewnych bodźców, silnie nań oddziaływujących, dostarczył np. P. Rowiński z Czarnogórza. Drobne przykłady tej samej kategorji możemy obserwować w domowem życiu na każdym kroku1. Wróćmy jednak do zajmujących nas konkretnych szczegółów. Gdy mowa o rozwoju wątku wysysania krwi przez upiory, to należy sobie przedewszystkiem uprzytomnić, iż znajduje on pewne uzupełnienie w wyglądzie trupów, faktycznie odkopywanych i badanych przez włościan przy poszukiwaniu upiora (ob. niżej). Cechą tych trupów’ — chodzi tu zwrykle o ciała niezbyt dawno czy raczej całkiem niedawno pochowane — ma być m. i. ich świeży wygląd i pełność względnie wydęcie2 3. Ponieważ zaś obok tego istniało owo wierzenie w karmienie się upiorów krwią *, więc — na tle nastrojów, panujących po wrsiach w okresie grasowrania upiora, biorącego sobie, powiedzmy, którąś tam już z rzędu ofiarę, — istniały wszelkie warunki do tworzenia się wersyj, jakie za chwilę poznamy. Upiora wyobrażano so-
Ileż to razy musimy poprawiać osoby, z któremi rozmawiamy, ponieważ ich myśli l!byt daleko poszły w kierunku, naznaczonym przez myśl, wypowiedzianą przez nas. Rzekliśmy, dajmy na to, że takiego a takiego przedmiotu nie lubimy, oo, gdy zrobiło silne wrażenie na rozmówcy, oskarża on nas już w parę chwil później w dobrej wierze o wypowiedzenie twierdzenia, że owego przedmiotu nie znosimy; i t. p.
* Tego rodzaju wygląd jeszcze w XVIII wieku wydawał się „podejrzany" nawet inteligentom.
O pożeraniu mięsa również słyszymy tu i owdzie, ale bezporównania rzadziej.