216 l. MOSZYŃSKI: KULTURA LUDOWA
patetycznym związku, jako że środek jest w istocie skuteczny. Skuteczność bowiem sama przez się nic — powtarzam — nie, mówi o podstawie, na jakiej dany środek znalazł zastosowanie i na jakiej znajduje go u ludu do dzisiaj.
162. Choć śród leków ludowych słowiańskich spotykamy wcale znaczną ilość zaczerpniętych ze świata zwierząt oraz minerałów, jednak przeważną ich część stanowią zioła. Są one u Słowian 'tak pospolitemi medykamentami, że w niektórych 1 2 krajach wyraz ~trava (oznaczający tam 'ziele’) bywa używany w tym samym sensie, jak wyraz lekarstwo. Tak w szczególności u Czarnogórców „trawą" jest wszelkie wogóle lekarstwo, choćby to był proszek, płyn. lub pigułki, nie mające z ziołami nic wspólnego. I. K. Urumov w pracy „Materijali po balgarskata narodna medicina“ (r. 1926, stronic 104) wymienia blisko 400 różnych gatunków ziół, stosowanych w bułgar-skiem lecznictwie ludowem; na sam tylko gościec (reumatyzm) podaje kilkadziesiąt ziół, używanych bądź oddzielnie, bądź w zmieszaniu; mnóstwo przeróżnych roślin używa się tam również przeciwko suchotom, przeciwko cierpieniom żołądka i t. d.
Nie mówiąc wcale o hodowli obcych leczniczych ziół w ogródkach przy chatach, co praktykuje się m. i. nawet w bardzo głuchych okolicach północnej Wielkorusi, zwróćmy tu uwagę na charakterystyczne, zbliżone do prymitywnej uprawy zabiegi, stosowane do roślin dziko rosnących. Spotykamy je np. w niektórych stronach Wielkorusi wf odniesieniu do ciemierzycy (Veratrum nigrum L.), używanej głównie w weterynarji ludowej. Na wiosnę, gdy roślina wypuści pierwsze liście, przykłada się je kłodą, skutkiem czego korzeń rozrasta się na wszystkie strony i daje mnóstwo rozgałęzień; około św. Piotra (29 czerwca st. st.) wykopuje się go i bierze zeń na lekarstwo tylko najdrobniejsze, t. zn. najcieńsze gałązki.
Niewątpliwie dość zajmującem zadaniem byłoby wyświetlenie, czy i które z ziół, używanych przez Słowian, są znane na słowiańskich ziemiach od czasów pradawnych, które zaś zostały przez nich stosunkowo niedawno zapożyczone z Zachodu. W tym związku warto jest na wstępie powtórzyć słowa, jakiemi przed blisko półwiekiem zamknął swą pracę doktorską1 A. Henrici. „Profesor Kobert — powiada on — zauważa w Studjach historycznych (t. I, str. 2402), że wiele środków leczniczych, wyliczonych w pracy Demićas, zdradza zadziwiającą zgodność między poglądami medycznemi ludów, zamieszkujących Rosję w bieżącem stuleciu, a analogicznemi zapatrywaniami ludów starożytnych. Ten fakt odpowiada także wielu środkom, z pośród wymienionych przeze mnie. Zdanie Koberta, że 2 tysiącolecia nic tu w wielu wypadkach w medycynie ludowej nie zmieniły, zyskuje więc przez to potwierdzenie. Ileż tysiącoleci musiało przeminąć, zanim tak skomplikowane poglądy medyczne mogły się wogóle z niczego rozwinąć!"
1G3» W niezwykle cennym „Zielniku Czarodziejskim", wydanym w r. 1895 przez nieżyjącego już obecnie prof. Józefa Rostafińskiego, znajduje się cały szereg przesądów, wypisanych ze źródeł średniowiecznych a dotyczących roślin, używanych w czarach i lecznictwie. Jak wyznaje nam autor, miał on przed wzięciem się do tej pracy nadzieję odnaleźć śród ludu polskiego pierwotne „pogańskie" wierzenia
0 roślinach. „Ale — powiada—im dokładniej rzecz badałem, tern bardziej kurczył się zasób tych roślin, które można było uważać jako znane i używane przez nasz lud przed wprowadzeniem chrześcijaństwa do Polski. Doszedłem wreszcie do przeświadczenia, że chrześcijaństwo i idąca w ślad za nim kultura zatarły zupełnie pierwotne wyobrażenia pogańskiego ludu". — Oczywiście nie dziwi nas wcale, iż Polska znalazła się tu pod przemożnemi wpływami cywilizacji zachodniej i tym wpływom uległa; wszak na każdym niemal kroku widzimy przy badaniu ludowej kultury polskiej i wogóle zachodnio-słowiańskiej głęboko wyryte ślady zachodnich prądów. Podobnież odnośnie do słowiańskiego wschodu niewątpliwie przyjąć trzeba, w zgodzie z Henricim, zaszczepienie wielu środków medycznych na Rusi m. i. przez mnichów, przynoszących chrześcijaństwo z Bizancjum. Ale z całym naciskiem zastrzec się jednak należy przeciwko zbyt daleko idącemu i bezkrytycznemu wyprowadzaniu z Zachodu czy Południa dosłownie całokształtu dzisiejszej wiedzy ludowej o roślinach i środkach leczniczych. Przedewszystkiem, gdy chodzi o „Zielnik Czarodziejski" Rostafińskiego, napróżno szukamy w nim wcale dużej ilości przesądów naszego włościaństwa o roślinach, używanych w polskiej ludowej magji i medycynie. Po wtóre — a to jest stokroć ważniejsze,
1 poprostu decydujące, nietylko gdy chodzi o medycynę, lecz wogóle o wszelkie wytwory kultury — zgodność przesądu ludowego czy takiejż praktyki leczniczej z przesądem czy praktyką, podaną w średniowiecznych albo starożytnych źródłach pisanych z Zachodu czy Południa, sama przez się absolutnie nie dowodzi, aby powstać musiała przez zapożyczenie się Polski, czy, dajmy na to, Rusi w stosunku do Zachodu lub Południa. Przesąd albo leczniczy zabieg i t. p. mógł być przecież niejednokrotnie na bardzo znacznych przestrzeniach Europy czy nawet Eurazji, włącznie z Polską i Rusią
1 „Weitere Studien iiber die Volksheilmittel yerschiedener in Russland leben-der Vólkerschaften“, r. 1892, stronic 225.
Mowa tu o wydawnictwie „Historische Studien aus dem Pharmakologischen Institut der Kaiserłichen Univ. Dorpat", ogłaszanem swego czasu przez R. Koberta.
8 Chodzi o znaną pracę: W. Demitsch „Russische Volksheilmittel aus dem Pilanzenreich", umieszczoną w tylko co zacytowanem wydawnictwie (ob. poprzedni odnośnik), w tomie I, r. 1889, str. 134—266. .Tej dalszym ciągiem jest właśnie znana nam już obszerna rozprawa Henriciego,