676 c. Moszyński: kultura
wierzenia panują u Wielkorusów europejskich i u Białorusinów. Ci ostatni również wyhodowują sobie skrzata (błrs. źmej i t. d.) z jaj kogucich; trzymają zaś go w spichrzu i karmią jajecznicą; po kolorze lecącego demona umieją rozróżnić, co niesie: pieniądze, zboże czy też inny dobytek. Wiele opowiadają o owj^ch istotach Estowie, o których zresztą już Adam Bremeński pisał w XI wieku, że czczą żmijów (dracones), co później wyraźnie potwierdził Dionizjusz Fabrycjusz, utrzymując, iż lud ten dzierży po domach żmijów, kradnących cudze zboże i znoszących je swym gospodarzom. Zwie się skrzat u Estów kratt (t. j. 'skrzat’; ob. niżej), puuk (ob. niżej), tuli han d (dosł. 'ognisty ogon’), lenday ('latawiec’) i t. d. Również u Bałtów niezwykle to popularna postać (łot. pukis, pyijć; lietunis, lietuvens; lit. aj-tvaras lub ajćyaras). Uderzająca rozmaitość nazw skrzata powtarza się w Polsce (ob. mapę w 2. zeszycie „Atlasu kultury ludowej w Polsce") i gdzie indziej u Słowian. Mązowsze i wschodnie Pomorze mówią o latawcu lub latańcu (porówn. łot. lietunis etc. i est. lenday), przyczem wewnątrz zasięgu tej nazwy znajduje się jednak obszar, gdzie skrzata zwą chobołdem albo kłobukiem; w Wielko-polsce słyszymy o skrzacie, a bardziej ku południowi o pionku i t. p.; na dolnych Łużycach — również o plonie (plon)1 2, na górnych oraz w Czechach o żmiju (górn.-łuż. żmij, czes. zmok, zmek i t. d.), Słoweńcy przypisują znoszenie pieniędzy istocie nazywanej przez nich Skrat, śkratec, śkratek i t. p., a o człowieku, któremu się niezwykle powodzi, zwykli mawiać, że „ima śkratlja v żepu" („ma skrzatka w kieszeni"); gdy ten ich skrzat niesie komu pieniądze, świeci jak miotła ognista, sypiąca iskrami; wyhodowują go jakoby z jajka czarnej kury, nosząc je 9 dni pod pachą, a żywią kaszą jaglaną.
551. Bardzo jest zajmujące, iż śród słowiańskich oraz bałtyckich etc. nazw latającego ognistego skrzata sporo znajduje się takich, co w sposób pewny albo bardzo prawdopodobny zdradzają pochodzenie niemieckie, wzgl. germańskie. Tu przedewszystkiem należą wyrazy: skrzat oraz chobołd czy kłobuk. Pierwszy z nich spotyka się, względnie spotykał dawniej u Finów-Suomi (cratt, r. 1551), Estów (kratt, kratt, rett), płn.-zachodnich Polaków (skrzat, skrzak), Czechów (skfltek i t. p.'lar domesticus) i Słoweńców7 (skrat i t. p.: ob. wyżej). Jak widzimy, zasiąg jego jest, gdy chodzi o Słowiańszczyznę, płn.-zachodni i zachodni; w zgodzie z tern za źródło wyrazu uważa się powszechnie appellativa germańskie: st.-nord. skrat i, skratti 'duch, widmo’,st.-środk.-nmc. scrato, scraz, w7alt-scraze, (cf.dzisiejsze nmc. schrat, schratl i t. p.). U Niemców ten termin ma naogół szerokie zastosowanie; określa się nim bowiem lub określało dawniej bardzo różne demony (m. i. także leśne); zresztą i słoweński termin skrat oraz może czes. skMtek (o którym coprawda dość mało wiemy), poniekąd zaś też polski skrzat, zbliżały się pod tym względem mniej lub więcej do swego niemieckiego pierwowzoru.
Co do chobołda i kłobuka to te imiona wraz z górno-łużyc-kiem kubołtk ('demon domowy w rodzaju skrzata’) wywodzą się z niemieckiej starej nazwy dla 'domowego i t. p. ducha’: kobold. Bardzo ciekawą nazwą jest niewątpliwie północno-polski (z okolic Rypina) atwor, odpowiadający litewskiemu ajtvaras. Zwrócić mianowicie warto w tym związku uwagę na pewne opowiadanie z zachodniej Białorusi, ogłoszone przez P. Demidovića; dotyczy ono nowozbudowanego domu, w którym miało być słychać hałasy na strychu; jak stwierdzić miał gospodarz chaty, przyczyną było tu nocne odwiedzanie strychu przez dwa bociany. Demidovió przypuszcza, że podanie dotyczy duchów domowych w postaci bocianów i objaśnia je jako powstałe przez tłumaczenie lit. ajtwaras, który to wyraz według niego ma u Litwinów znaczjm: ('duch domowy’a właściwie)'pelikan’(sic!). Pomijając owego pelikana i hipotezę „tłumaczenia44, muszę jednak podnieść, co uderzyło mię na długo przed poznaniem przytoczonej białoruskiej opowieści. Chodzi o bliskość wyrazów atwor i ajtraras wzgl. aitivaras do takich niemieckich słów jak otfer, oderare, oideber, otivaro i t. p., stanowiących warjanty starej, niezmiernie niegdyś w północnych Niemczech (włącznie z Prusami) rozpowszechnionej nazwy bociana (tłumaczonej przez niektórych: 'przynoszący bogactwo’, ale w gruncie rzeczy ciemnej). W świetle opowiadania, przytoczonego przez Demi-dovióa, możnaby sądzić, że bociany, uchodzące, jak wiadomo, m. i. za przy noszące szczęście, na pewnych obszarach płn.-środkowo-wschodniej Europy pełniły też rolę skrzatów, czy też były jedną z ich postaci. Stąd mogło tam bardzo łatwo przyjść do przeniesienia nazwy bociana na skrzata V* Jakoż i w kaszubskiej wsi Karwi nad morzem opowiadają chłopi, iż kraśniaki (które tam zastąpiły demony domowe) ukazują się w postaci (orłów i) bocianów?
Dodajmy jeszcze, że i łotewski wyraz pukis najpewniej wzięty jest z języków germańskich; pospolita to bowiem w płn.-zachodnich Niemczech, w Danji i Anglji nazwa domowego demona (nmc. gwar. puk, nis-puk; duń. hus-puke; ang. puck). Wreszcie nawet nazywanie skrzata żmijem (górn.-łuż. żmij; czes. zmok, zmek; poi. smok3 4 5; błrs. źmej, zmej; wkrs. zmej) ma dokładny odpowiednik
Porówn. także czes. plevnik, plivnik 'skrzat' (cf. plivny' 'plenny, obfi
tujący w ziarno’).
Oczywiście należałoby tu sprawdzić, które z postaci wymienionej nazwy bociana były używane w Prusach; tego jednak w tej chwili na podstawie dostępnych mi źródeł uczynić nie mogę.
* Co do dawniejszych prób objaśnienia wyrazu ajtvaras ob. np. „Rocznik Slawistyczny", t. 5, r. 1912, str. 256/7.
Całkiem wyjątkowe i może niezupełnie pewne.