i, MOSZYŃSKI: KULTURA LUDOWA SŁOWIAN
i, MOSZYŃSKI: KULTURA LUDOWA SŁOWIAN
na patrzącego czar estetyczny. Moim zdaniem sedno fenomenu tkwi tu nie w tym, jakiego rodzaju jest czar (choć i to niewątpliwie waży również), lecz w samym doznawaniu czaru. Z całą też chyba pewnością nie bez głębokiego powodu zaistniały takie np. zjawiska, jak dwuznaczność słowiańskich terminów cudny i dziwny, które raz określają piękno, to znów cudowność czy niezwykłość, albo wreszcie i jedno i drugie. Toteż, jak sądzę, zupełnie do pomyślenia jest, że przedmiot promieniujący czarem plastycznego piękna, staje się dla naiwnej, ale z niewątpliwą pewnością bardzo nieraz wrażliwej pod względem estetycznym duszy ciemnego człowieka źródłem takich samych, mniej łub więcej niesamowitych mocy, jak przedmiot obdarzony czarem niezwykłości, jak własne jego ciało, gdy je przeniknie czar tanecznego rytmu, i jak narzędzie muzyczne, wysyłające Fig. 190. Strój górala polskiego z T; r z siebie czar melodii. Nie darmo (częściowo zrekonstruowany). Rys autor, przecież właśnie czerwona barwa, posiadająca u naszych ludów tak wyjątkowe znaczenie w magii obronnej, jest przez lud zupełnie powszechnie uznana za najpiękniejszą.
Przy tym wszystkim należałoby jeszcze sprawdzić, jak się przedstawia nasilenie apotropeicznych mocy ozdób na tle światowym i czy nie wzrasta ono na tych olbrzymich obszarach Starego Świata, gdzie panuje wiara w uroczne spojrzenie. Jeśli okaże się, że taki fakt istotnie ma miejsce, tedy między innymi niewątpliwie trzeba będzie w bardzo znacznym stopniu przyjąć tłumaczenie magicznej funkcji ozdób identyczne z tym, jakie podaje sam lud odnośnie do takiejże funkcji barwnego kwiatu (ob. § 256). Ale nawet jeżeli by nie wykryto zależności między zasięgiem wielkiej magicznej wartości ozdób a zasięgiem wiary w uroczne spojrzenie, o tłumaczeniu ostatnim w żadnym razie zapominać nie wolno. U wielu bowiem ludów pobudka, jaką ono przed nami odkrywa, mogła w każdym razie od dawien dawna w bardzo wysokim stopniu sprzyjać zdobieniu ciała, a u niektórych w samej rzeczy niewątpliwie mu przecież sprzyjała i, jak dowodnie wiemy, sprzyja po dzień dzisiejszy.
694. Pozostaje nam jeszcze zdać sobie sprawę z tego, w jakim stopniu sztuka ludowa słowiańska jest w swej istocie ludową, tzn. co w niej można uznać za powstałe i rozwinięte śród samegoż ludu. Odsyłając po niektóre szczegóły w zakresie hafciarstwa, kilimiarstwa, rzeźby itd. do rozważań umieszczonych powyżej, tu poruszę wspomniane zagadnienie tylko z bardzo ogólnego punktu widzenia.
Fig. 191. 1. Strój kobiecy z okolic m. Bitolu (Monastyru). Macedonia zachodnia; 2. strój dziewczęcy z miejscowości Skopska Crna Góra, serbsko-macedońskie pogranicze. Źródło jak dla fig. 148, zesz. 1, r. 1930, tabl. 6.
Plastyka ludowa Słowian, tak jak ją znamy z czasów ostatnich, ma, biorąc z grubsza, trzy główne źródła form: 1) wzory miejscowe, rodzime (wzgl. pozornie miejscowe i rodzime), datujące sprzed wielu, często sprzed bardzo wielu stuleci, 2) wzory zaczerpnięte bezpośrednio od niższych warstw ludów innych, wreszcie 3) wzory nowsze przyswojone od warstw wyższych. U Słowian zachodnich, wyjąwszy bodaj cząstki regionu karpackiego, a w mniejszym stopniu niewątpliwie także u Wielkorusów, wyjąwszy południowych, przeważa źródło trzecie. U Białorusinów sztuka jest w ogóle słabo rozwinięta i ją w tym związku pomijamy. Reszta Słowian czerpała, zdaje się, głównie ze źródeł pierwszego i drugiego, aczkolwiek i u niej zapożyczanie się u warstw wyższych miało i ma bardzo wielkie znaczenie. — Co do zachodu Słowiańszczyzny, to typowe i bardzo pouczające będą tu dla nas wyniki badań J. Svobody, który niedawno, bo w r. 1930, w swej pracy nad sztuką ludową czeską, umieszczonej w zbiorowym wydaniu poświęconym Horakom na zachodnich Morawach1, dochodzi do wniosków następujących: 1) sztuka ta mogła powstać dopiero po reformach socjalnych doby oświecenia i wątpliwe, czy jest od tej doby starsza, 2) nie znajdu-joipy na wsi takiego jej przejawu, który by nie posiadał starszego od siebie poprzednika po miastach, albo też, który by wprost z nich
Jest to niemal że jedyna z wyzyskanych przeze mnie w tym rozdziale prac, której nie miałem pod ręką. Korzystam tylko z recenzji umieszczonej w czasopiśmie Cesky Ćasopis Historicky t. 39, r. 1933, s. 440 sq.