980 i. MOSZYŃSKI: KULTURA LUDOWA Sł
aktor, przebrany za zająca, zjawia się przed widzami i zaczyna krążyć dokoła stołka. Puchacz spostrzega go, rzuca się, wbija mu szpony w kark, zabija i pożera jego głowę. Gdy się już najadł, wraca znów na stołek, zdradzając swym zachowaniem, że pożarty łup rozstroił mu żołądek. Po upływie kilku chwil znów zeskakuje na ziemię i miota się to w tę, to w ową stronę ku widzom, przy czym postraszone dzieci chronią się między dorosłych.
Pig. 211. Szpila do włosów sporządzona z posrebrzanych miedzianych drucików, białawych paciorków i cekinów (traslica). Środkowe Czechy. Narodopisny Sbornik Ćeskoslovan-sky t. 6, r. 1900, s. 48 fig. 7.
701. Zupełnie podobnych widowisk pantominowych na próżno dotychczas szukałem u Słowian; zbliżonych jednak zachowało się na Rusi dość dużo. Są między nimi nawet i takie, co — podobnie jak ugryjskie — zasadzają się na naśladowaniu zwierzęcia. Jednakowoż pantominy te różnią się od ugryjskich tą ważną okolicznością, że stanowią integralną część korowodów, i w związku z tym z reguły towarzyszy im pieśń śpiewana przez chór, a pantomina właśnie tę pieśń ilustruje. Weźmy dla przykładu wielkoruskie-go „Zająca"1. Jedna z dziewcząt, wyobrażająca to zwierzę, znajduje się wewnątrz koła utworzonego przez jej towarzyszki; pieśń mówi o zającu, o jego przygodach itp., a dziewczyna-zając wszystko to wyraża odpowiednimi ruchami i mimiką. Bez porównania pospolitsze są na Rusi pantominy korowodowe o tematach wziętych z życia ludzi, jak np. widowisko przedstawiające w akcji i w pieśni chórów sianie maku, obróbkę lnu albo też czynności związane z tkactwem itd. Niektóre tematy pantomin obracają się dokoła treści mniej lub więcej erotycznej. Tak, powiedzmy, I. Puśkarev opisuje w r. 1846 następujący, bardzo charakterystyczny i bardzo „dziecinny" w naszych oczach korowód z byłej guberni wołogodzkiej. Jeden z parobków przechadza się w kole dziewcząt, wybiera upatrzoną i zbliża się do niej. Wybrana wstępuje do koła, ale zrazu droczy się i przekomarza: potrąca chłopca, co ją wybrał, strąca mu z głowy kapelusz, rozrzuca włosy, przydeptuje mu nogę i wreszcie wraca na swoje miejsce. Wzgardzony zakrywa twarz rękami i symuluje płacz. Wtedy jego wybranka mięknie, opuszcza raz jeszcze szereg, godzi się z odtrąco-
nym, głaszcze go po głowie i nakrywa ją podniesionym z ziemi kapeluszem. Kończy tę naiwną akcję pocałunek obojga aktorów.
Fig. 212. Pierścienie: a. Huculszczyzna. Muz. Etn. Krak. — Rvs. prof. dr T. Seweryn; b. i c. Podhale. — Muz. Przemysł. Krak. — Wg rysunku obcej ręki, nadesłanego przez prof. Seweryna, przerys. J. K.
O ile takie i tym podobne pantominy wymarły na przeważnym obszarze Słowiańszczyzny i w ogóle Europy, o tyle przetrwały odpowiadające im mimiczne tańce. Zwłaszcza tańce erotyczne, twz. zalotne, symbolizujące zalecanie się mężczyzn i naprzód przekomarzacie się a później oddawanie kobiet, są, jak ogólnie wiadomo, ogromnie rozpowszechnione. Przy czym — rzecz charakterystyczna — najnaiwniejsza nawret akcja, bodajby zupełnie podobna do opisanej przed chwilą, nabiera tu, dzięki odkształceniu jej przez kunszt taneczny, zupełnie innego, bez porównania głębszego (tak!) w y r a z u, wznosząc się niekiedy na poziom prawdziwych arcydzieł choreograficznej sztuki.
Jak pantomina wołogodzka, opisana przez Puskareva, znajduje dublet w pewnych zalotnych tańcach zachodnio-europejskich, tak samo posiada ścisły choreograficzny odpowiednik inna pantomina ruska znana na Małorusi m. i. pod nazwą „Kostrubońko", a polegająca na symulowaniu umarłego, który ożywa. Zupełnie podobnie w czeskim tańcu ludowym zwanym umrlec mężczyzna kładzie się na ziemię i wyobraża nieboszczyka, a kobiety i dziewczęta obtańco-wują go dokoła parodiując żałobę; po czym jedna za drugą całują go w usta; „zmarły* ożywa, zaś jego miejsce zajmuje dziewczyna; taniec kończy się ogólnym weselem. Podobne pantominy taneczne, względnie tańce mimiczne, poświadczają nam źródła dla Niemiec XV wieku, znamy je również z Węgier i z Włoch. Wszystkie one, a zwłaszcza ów ruski „Ko-strpbońko*, ściśle nawiązują do pewnego dorocznego wschodnio-słowiańskiego obrzędu, o którym będzie mowa w części trzeciej. Nie jest nawet może wykluczone, że właśnie od tego obchodu wzięły początek; obrzęd *mianowicie mógł u Słowian — w miarę zatracania się jego magicznego znaczenia — nader łatwo przejść w widowisko-
Małorusi, gdzie jednak ie odpowiadają ruchom
Pantomina lub gra podobna znana jest także n ruchy dziewczyny naśladującej zająca nieraz zupełnie