1026 i, Moszyński: kultu i
„pomykają się zwolna, po dwa kroki naprzód, po każdych dwóch krokach nieco się zatrzymując i kołysząc". To samo dotyczy kujawiaka, którego powolny początek zwie się w związku z tym śpiącym (albo chodzonym), a który „w następstwie przecież staje się obudzonym i coraz ruchliwszym tańcem". Sytuacja podobna znajduje szczególne uzewnętrznienie i podkreślenie w osobliwej figurze1: dwaj tancerze prowadzą pod dźwięki niemrawej muzyki „śpiącą" (tj. udającą sen) tancerkę, albo też dwie tancerki prowadzą w ten sam sposób tancerza; gdy muzyka staje się bardziej chyża, następuje „obu-dzenie" i żywszy taniec. v
W przytoczonych wyżej przyśpieszanych korowodach bałkańskich tempo muzyki tanecznej wzrastało od J —44 do J = 144 i podskakiwało z J = 96 w pierwszej części do J = 138 w części drugiej. Podobne różnice tempa podaje Z. Kwaśnicowa na przykład dla niektórych tańców śląsko-cieszyńskich: dla tańca zwanego diobołek i zanotowanego w Istebnej J = 80->-120-»-126 2; dla tańca kaczok w Wiśle J = 80->-120-»-160->-80-»-16G~>- 1843. Jak widać chyżość muzycznego akompaniamentu przy końcu wykonywania pląsu przez tancerzy może zarówno na północy Słowiańszczyzny (przy tańcach mieszanych, częściowo wirowych), jak i na południu (przy korowodach) przewyższać chyżość początkową o 100 lub nawet sto kilka uderzeń metronomu przy mierzeniu wartości J; z początkowego najwolniejszego largo przechodzić może do średniego andante i z dość sennego larghetto do allegro graniczącego z presto. Bardzo być może, iż dalsze, dokładniejsze badania pozwolą znaleźć przykłady znaczniejszego odskoku między początkową i końcową szybkością tanecznej muzyki; wątpliwe jednak, aby ten odskok był dużo większy od poznanego przed chwilą, skoro najpowolniejsze znane mi tempo tej muzyki u Słowian wynosi, jak niżej zobaczymy, 1 = 40, a najżywsze J = 192.
721. Zebrane przez nas przykłady rzucają jasne światło na wielką niegdyś popularność na pańskich komnatach tzw. tańców podwójnych (Tanzpaar) w rodzaju pawana (nie padwana) z galardem lub ale-manda z kurantem, z których pierwsze w obrębie każdej dwójki zawsze były wolne, chodzone, i otwierały pląsy podczas zabawy, zaś drugie były skoczne i następowały za tamtymi. Na początku ery nowożytnej tańce podwójne były ogromnie modne w Europie, sięgając m. i. do Polski. Coś podobnego widzimy jeszcze dziś u włościan niemieckich i zachodnio-słowiańskich, a mianowicie u Polaków, gdzie tzw. polski (inaczej wolny, chodzony, gęsi itd.) kojarzy się niekiedy z następującym poń żywszym tańcem względnie z dwoma takimi tańcami1. Co prawda polski — zależnie od okolicy mniej lub więcej pospolicie — służy dziś naszym włościanom głównie jako rodzaj ogólnej choreograficznej introdukcji albo też — rzadziej — takiegoż intermezzo podczas tanecznej zabawy, zwłaszcza weselnej. Sam on, mówiąc nawiasem, wywodzi się niemal na pewno w prostej linii od pańskiego poloneza2; kojarzące się zaś z nim właściwe kujawiaki i oberki wydają się być w świetle tymczasowych porównawczych badań owocem zmieszania się silnych wpływów zachodnich ze ^wojskimi muzyczno-choreograficznymi tradycjami.
Dodać warto, że jak w całej bodaj ruchowej sztuce ludu, tak przede wszystkim właśnie w zakresie tanecznego tempa na próżno oczekiwalibyśmy oschłej konsekwencji. Gdzie, jak w tańcach, dosłownie przychodzi do głosu najgłębszy nurt wewnętrznego życia, tam przecież mowy być nie może o pedantycznym ujmowaniu go w całkiem regularne koryta. Wichrowate natury grajków i tancerzy polskich, małoruskich czy innych, podniecone tańcem, żadną miarą nie poddałyby się takim więzom; toteż tempo wielu chłopskich tańców daje się raczej porównać do gorączkowego pulsu, dość łatwo odmieniającego swą szybkość w tym lub innym kierunku, niż do regularnych uderzeń metronomu; ani bowiem wzrastanie rzeźkości muzyki i tańca nie postępuje równomiernie, ani tym bardziej po dojściu do pewnej maksymalnej czy przeciętnej chyżości szybkość ta nie bywa jednostajnie wytrzymywana. Wszystko — w pewnych oczywiście granicach -- waha się, wszystko jest nieustalone i za każdym razem nieco inne. — Całkiem temu odpowiada, że i przejścia od tańców wolniejszych do szybszych nieraz bywają zupełnie karkołomne; tak zdarza się np. w Polsce, że tancerze „zaraz po nader wolnym chodzonym rzucają się kapryśnie w najszybszy wir“. — W zakresie tempa wiele też zależy czasem od usposobienia grajka. Dobrego przykładu dostarcza nam tu Verchovyneó w swej broszurze Teorija narodńoho ukrainśkoho tanka. „W pewnej wsi - powiada — przyglądając się pląsom, od razu zauważyłem, że taniec szedł jakoś zbyt szybko i zadyszana młodzież ledwie utrafiała w takt muzyki... Pytam więc grajka-klarnecistę: Czy ten taniec zawsze u was tańczą tak prędko? — Różnie bywa — mówi — czasem prędko, czasem wolniej. — A teraz jak jest? — pytani. — A teraz wolniej nie mogę: diabelskie palce tak mi biegają po klarnecie, że ich nie mogę wstrzymać".
722. Ogólnie biorąc, większość Słowian zdaje się lubować w tempie żywym, gustując w tańcach, co „lecą do pioruna" lub są „z piekła 3 4
65*
W niektórych stronach Siedleckiego tworzy ona osobny taniec zwany śpiochem.
Ten taniec jest zakończony polką. 4 Taniec jest zakończony walcem.
1 Tak w niektórych okolicach Kujaw rdzenny „taniec" tamtejszy składa się według Kolberga z trzech: polskiego, kujawiaka właściwego i oberka kujawskiego; wszystkie one razem bywają nazywane „(tańcem) okrągłym" (ob. .Kujawy" t. 2, r. 1867, s. 204).
Pochodzenie poloneza jest sporne, ale prawdopodobnie nie rodzime.